Chińczycy coraz wyraźniej atakują rynek motoryzacyjny. W całej Europie, zatem i w Polsce. Marki z Państwa Środka podgryzają lub próbują podgryzać każdy motoryzacyjny segment. Ich najbardziej zauważalną przewagą są ceny. Ta strategia przynosi efekty szczególnie w segmencie samochodów budżetowych. Co na to europejscy producenci tańszych samochodów? Dacia, król tego segmentu, mówi: Bigster! i nie jest to moje ostatnie słowo.
Twarde dane
Ograniczając się do polskiego rynku, sytuacja wygląda następująco: w 2024 r. Dacia wydała klientom znad Wisły nieco ponad 20 tys. nowych samochodów. To niemal 12 proc. więcej niż rok wcześniej. Wynik ten dał marce 11. miejsce na liście najpopularniejszych w Polsce marek aut osobowych i dostawczych (przed Volvo – 15 tys. rejestracji) i za Fordem (ponad 23,6 tys.). Najchętniej kupowanym modelem Dacii był niewielki SUV – model Duster. W minionym roku odpowiadał za ponad połowę nadwiślańskiej sprzedaży marki (10,4 tys.) i zajął ósme miejsce na liście najpopularniejszych modeli (przed Toyotą RAV 4 – niespełna 10,4 tys.) i za Hyundaiem Tucsonem (13,2 tys.). Tyle statystyki.
Nie można jednak zapomnieć, że ani Dacia, ani Duster nie są bezpośrednią konkurencją dla Volvo czy Forda ani dla Tucsona czy RAV 4. To tańsza alternatywa. Dacia to marka budżetowa i jako taka w zasadzie konkurencji nie miała. Dacii – i taki jest biznesplan tej marki – zależy, by oferować auta z doskonałym stosunkiem jakości do ceny. Możliwie niskiej ceny, dodajmy. I ta metoda się sprawdzała. Dacia regularnie bryluje w rankingach popularności wśród klientów indywidualnych, bo ma ofertę stawiającą stosunkowo niską barierę wejścia w świat nowych samochodów. Regularnie też utrzymywała się w okolicach 10. miejsca najpopularniejszych marek w Polsce, bo nisza szukających nowego, ale w miarę taniego auta jest u nas całkiem pojemna.
I pewnie nic by się nie zmieniło, gdyby nie Chińczycy. Ofensywa marek z tego kraju opiera się m.in. na kontrowaniu ceną, a to mieszkańcom wymienionej niszy bardzo się spodobało. Jak bardzo? Najchętniej wybieraną marką z Chin było w zeszłym roku MG. Zarejestrowano prawie 6,8 tys. aut tej marki. Kolejny w zestawieniu „chińczyk” dostarczył (BAIC) prawie 1,8 tys. aut, a trzeci (Omoda) ponad 1,1 tys. Jak sytuacja wygląda po dwóch miesiącach tego roku? Dacia – ponad 2,7 tys. aut, MG – 1,8 tys. Nieźle radzą sobie także pozostałe chińskie marki: Jaecoo – 778, Omoda – 662, BAIC – 551 i BYD – 331. Bez dwóch zdań w Dacii muszą czuć oddech na plecach. Nawet jeśli oficjalnie się do tego nie przyznają. Wyciągają jednak nowy oręż. Pierwszy cios ma zadać Bigster. Zupełnie nowy model. Model, jakiego w Dacii jeszcze nie było.
Cena czyni cuda
Zanim o Dacii, jeszcze słowo o Chińczykach. Jak to się dzieje, że mogą oferować tak atrakcyjne ceny? Powodów jest kilka. Od kosztów pracy począwszy, na efekcie skali skończywszy (Chiny to największy rynek motoryzacyjny na świecie). Po drodze są jeszcze krótsze łańcuchy dostaw (komponenty i surowce pozyskiwane lokalnie), bardzo wysokie kompetencje technologiczne, wysoka efektywność produkcyjna oraz – wysoce prawdopodobne – rządowe dotacje. Wszystko to wespół z kryzysem, jakiego doświadcza motoryzacja w Europie, daje wynik w postaci atrakcyjnej ceny. Dodatkowo, jeśli wziąć pod uwagę koszty produkcji aut, sytuacja nieprędko się zmieni. Według sprawozdań finansowych firm z sektora motoryzacyjnego w Polsce dostarczanych przez Pont Info aż 62 proc. kosztów w tej branży stanowi zakup materiałów i komponentów, 11 proc. to koszty płacowe, 9 proc. stanowią usługi obce, 2 proc. koszty energii, natomiast pozostałe koszty, w tym logistyczne i finansowe – 15 proc. Jak wynika z powyższego zestawienia, Chińczycy mają fory. Co na to Dacia? A Dacia na to: Bigster.
Po pierwsze, to największy samochód tej marki (można by rzec: flagowiec). Ma 4,57 m długości, 1,81 m szerokości i 1,71 m wysokości. Mówimy zatem o segmencie C-SUV, czyli tym, w którym Dacii dotąd nie było, a zdecydowani na taniego SUV-a zmuszeni byli kupić znacznie mniejszego Dustera lub coś chińskiego (np. MG HS). Ceny tego drugiego startują od 109,9 tys. zł. Dacia mówi: od 99,9 tys. zł. Kluczem do sukcesu ma też być wyposażenie, jakiego marka dotąd nie oferowała: chodzi np. o elektrycznie podnoszoną klapę, panoramiczny dach czy dwustrefową klimatyzację. Bigster, jak podkreśla Dacia, to najbogatszy i najwygodniejszy model w historii marki – i cyk, bogate wyposażenie i przystępna cena przestały być domeną Chińczyków. Jednocześnie marka chce pilnować ważnej dla siebie zależności – doskonałego stosunku jakości do ceny.
Najdroższy Bigster kosztuje 132,3 tys. zł. Zatem jesteśmy poniżej tego, co winszują sobie za podstawowe wersje w Hyundaiu czy Toyocie. Poniżej jesteśmy również z jakością materiałów, no ale jakoś tę cenę zbudować trzeba. Jak na tym tle wypada porównywalnej wielkości MG (HS)? Start od 109,9 tys. zł, finisz na 137,9 tys. Zgoda, MG wygląda nowocześniej czy może nawet nieco drożej. Z pewnością znajdziemy różnice w wyposażeniu (na korzyść MG). Czym chce powalczyć Dacia? Między innymi ulubionym przez jej klientów LPG. O ile MG HS możesz mieć z jednym silnikiem (benzyna, 170 KM), a wybór (poza kolorem) ogranicza się do jednej z dwóch wersji wyposażenia i ewentualnego dodania automatycznej przekładni, o tyle w Dacii jest z czego wybierać. Podstawowy silnik to benzynowe 1,2 l z trzema cylindrami. Moc 140 KM, przyspieszenie od 0 do 100 km/h 9,8 s. Ten sam silnik można wybrać z fabryczną instalacją LPG. To istotne, bowiem 62 proc. klientów marki wybrało w minionym roku taką instalację.
Ofertę uzupełniają hybrydy. Topowa korzysta z czterocylindrowego silnika benzynowego i dwóch elektrycznych. Łącznie dostarcza 155 KM. W wybranych wersjach dostępny jest oczywiście napęd na obie osie. Do tego cztery wersje wyposażenia, ale już ta podstawowa sprawi, że wyjedziemy z salonu autem z klimatyzacją, dotykowym ekranem, cyfrowym zestawem zegarów, kamerą cofania czy 17-calowymi aluminiowymi felgami.
Pean z ostatnim słowem
Bigster jest przestronnym autem (bagażnik ma 700 l), wykonanym w stylu Dacii. Nie jest brzydki, ale nie porywa. Jest dokładnie taki, jak możesz o nim myśleć, wiedząc, że to budżetowa opcja. Potrafi być oszczędny (bo LPG lub bo hybryda – zużywa nie więcej niż 5 l na 100 km). Ma mnóstwo praktycznych gadżetów na wyposażeniu (haczyki, latarki, podłokietniki). Ma też całkiem niezłą cenę. Z pewnością w szybkim czasie stanie się tym w segmencie C-SUV, czym jest w nim jego mniejszy brat, Duster, w B-SUV. Dacia nie zamierza odpuścić walki o budżetową niszę w Europie ani w Polsce. Bigster nie będzie jej ostatnim słowem. Niedawno zapowiedziała nowy tani samochód elektryczny, który ma być produkowany w Europie i kosztować mniej niż 80 tys. zł. W dwa kolejne lata pojawią się także dwa modele segmentu C. Zapowiada się ciekawe starcie. Ciekawe i trudne zarazem. Ostatnie słowo będzie należało do cenników. Bo to one – wespół z różnicami w wyposażeniu – decydują o być albo nie być w segmencie najtańszych aut.









