Deklaracji woli ci u nas dostatek

Jacek Zalewski
opublikowano: 2009-07-03 00:00

Liczba oświadczeń w sprawie dostaw kaspijskiej ropy naftowej do Polski jest imponująca, ale od dziesięciu lat owa mityczna inwestycja nie posuwa się do przodu. Teoretycznie korytarz został przetarty, brakuje tylko kilku drobiazgów. Po pierwsze — ropy z Kazachstanu, jako że złoża Azerbejdżanu, po naszej stronie Morza Kaspijskiego, są za małe. Po drugie — zmiany kierunku przesyłu w ukraińskim ropociągu z Odessy do Brodów, bo na razie płynie nim ropa rosyjska. Wreszcie po trzecie — odcinka ropociągu z Brodów do Płocka. O takich wątkach, jak niestabilność przesyłu przez Gruzję, nawet szkoda wspominać.

Dlatego podpisanie w Baku — przy okazji wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego — listu intencyjnego Lotosu i azerskiej spółki naftowej Socar zasadnie oceniane jest przez prezesa Pawła Olechnowicza jako wydarzenie, które "na dziś nic nie oznacza", a jedynie "zbliża do czegoś, co w przyszłości może ujawnić się w charakterze działań produkcyjnych".

W rywalizacji ośrodka rządowego i prezydenckiego o zróżnicowanie źródeł zaopatrzenia Polski w surowce energetyczne ostatnio punktuje rząd. Skroplony gaz z Kataru będzie droższy od rosyjskiego, ale umowa o dostawach drogą morską to wreszcie konkret. Prezydent ze względów politycznych (Ukraina, Gruzja) patronuje korytarzowi naftowemu. Jednak upłynie mu cała pięcioletnia kadencja, a polskim rafineriom

nie skapnie choćby symboliczna kropla kaspijskiej ropy.