Ci, dla których polska animacja dla dzieci skończyła się na „Misiu Uszatku” czy „Muminkach”, mogą być zaskoczeni — w poniedziałek 21 lipca na antenie MiniMini+ zadebiutuje już trzeci współczesny polski serial animowany dla dzieci. Do nadawanych wcześniej „Parauszka i Przyjaciół” (Se-ma-for) oraz „Buni” (Catmood) dołącza wyprodukowany przez Anima-Pol „Pamiętnik Florki”. To dopiero pierwsza jaskółka odbudowy legendy polskiej animacji z czasów PRL.
![POLSKA PEPPA: „Pamiętnik Florki”, wyprodukowany właśnie przez łódzki Anima-Pol, powstał na podstawie znanej dzieciom książeczki o ryjówkach. Kojarzy się z brytyjską świnką Peppą, ale zanim Florka trafi na piórniki czy do gier, widzowie muszą ją pokochać. [FOT. MAT. PRASOWE] POLSKA PEPPA: „Pamiętnik Florki”, wyprodukowany właśnie przez łódzki Anima-Pol, powstał na podstawie znanej dzieciom książeczki o ryjówkach. Kojarzy się z brytyjską świnką Peppą, ale zanim Florka trafi na piórniki czy do gier, widzowie muszą ją pokochać. [FOT. MAT. PRASOWE]](http://images.pb.pl/filtered/07a4804e-8b2c-4c03-9030-c242b8442a2a/67909f71-c87e-55cb-93ea-2720f75a8300_w_830.jpg)
— Mimo wspaniałej tradycji polskiej szkoły animacji obserwujemy regres w tej dziedzinie, zwłaszcza marginalizację animacji kierowanej do dzieci. W Polsce takich produkcji powstaje bardzo mało, podczas gdy w we Francji czy Wielkiej Brytanii produkuje się kilkaset godzin rocznie — przyznaje Marta Szwakopf, dyrektor kanałów dziecięcych, lifestyle’owych i dokumentalnych platformy nc+.
Nic dziwnego, skoro w Polsce aktywnie działa obecnie jedynie 10 producentów, podczas gdy w Niemczech — 152, Japonii — 93, a USA — 179.
Tymczasem lubiany przez dzieci serial to licencyjna żyła złota dla producentów, wystarczy popatrzeć na obroty takich tuzów, jak Disney, Hasbro lub choćby brytyjski E1 Entertainment, stojący za imperium świnki Peppy. Miliardy liczone w dolarach, euro lub funtach płyną nie tylko z dystrybucji filmów, lecz przede wszystkim ze sprzedaży zabawek, gier, ubrań i gadżetów. Sama świnka Peppa zarobiła dla E1 Entertainment ponad 200 mln GBP, a postacie z hitów Pixara przynoszą Disneyowi rocznie ponad 28 mld USD.
Polscy producenci animacji koncentrują się na starszych widzach, tworząc zwłaszcza gry komputerowe i filmy dla dorosłych. Ci, którzy mają pasję tworzenia dla najmłodszych, opierają się głównie na publicznym dofinansowaniu i z trudem wychodzą na zero. Powoli jednak przedsiębiorcy zaczynają dostrzegać biznesowy potencjał drzemiący w dziecięcych kreskówkach.
— Wytwórnie filmów animowanych dla dzieci dopiero wychodzą z dołka, w który wpadły w 1995 r., gdy Telewizja Polska całkowicie zawiesiła inwestowanie w takie produkcje — tłumaczy Jadwiga Wendorff, prezes Anima-Polu, wcześniej przez lata związana z łódzkim Se-ma-forem. Przedstawiciele TVP tłumaczyli wówczas, że „szkoda produkować własne, skoro łatwiej i taniej kupić za granicą”.
Sytuacja zaczęła się zmieniać dopiero z umocnieniem pozycji prywatnych kanałów tematycznych. Choć jednak telewizje, takie jak MiniMini+, są otwarte na polskie produkcje, zmagają się z ich niedopasowaniem do reguł rządzących dzisiaj.
— Polskim produkcjom trudno konkurować z zagranicznymi, ponieważ przeważnie składają się z niewielkiej liczby odcinków, co nie zapewnia im długiej żywotności — wyjaśnia Marta Szwakopf. Tłumaczy, że serial 13-odcinkowy nadawany codziennie zbyt szybko się nudzi i schodzi z anteny, a żeby zarabiać na sprzedaży gadżetów, trzeba dłużej gościć na ekranie — jak nieśmiertelne „My Little Pony” Hasbro (1 mld USD przychodów rocznie), które w jednej serii ma 26 odcinków, a co roku emitowane są kolejne sezony.
Jest jednak przedsiębiorca, który już dostrzegł potencjał w dziecięcych kreskówkach. Kazimierz Wierzbicki, twórca i prezes zabawkarskiego Trefla, pochwalił się wiosną projektem Studia Trefl, które miałoby wymyślać i produkować dziecięce filmy, a potem wykorzystywać ich popularność w dziedzinie, którą Trefl już się zajmuje — puzzlach, grach i zabawkach.
— Naszym celem jest rozszerzenie możliwości oddziaływania na rynek, nie tylko w zakresie biznesowym — wyjaśnia pomysł Kazimierz Wierzbicki. Szczegółów dotyczących zaawansowania prac nad potencjalnym „polskim Disneyem” na razie nie ujawnia. — Projekt Studia Trefl rozwija się planowo, ciąg dalszy nastąpi — mówi biznesmen.