Dekadę temu biuro spółki Casus Finanse mieściło się w teczce właściciela.
Dziś firma zajmuje wysokie miejsca w branżowych rankingach.
Grzegorz Paszkiewicz postanowił rozkręcić własny biznes w połowie studiów na wrocławskiej Akademii Wychowania Fizycznego. Miał 21 lat i był świetnie zapowiadającym się karateką, z tytułem młodzieżowego mistrza świata na koncie i angażem asystenta narodowej kadry juniorów w kieszeni.
— Odbyłem staż we włoskim klubie sportowym wspieranym przez tamtejszą żandarmerię. Marzyła mi się kariera oficera łącznikowego we Włoszech, warunkiem była jednak zgoda związku karate w kraju. Nie uzyskałem jej, więc po siedmiu miesiącach stypendium musiałem wrócić do Polski. Po powrocie straciłem motywację, a po miesiącu zrezygnowałem z pracy w kadrze. Zainteresowałem się windykacją, bo to było coś nowego, a zapotrzebowanie rosło z dnia na dzień — wspomina Paszkiewicz.
Jak się mają do windykacji umiejętności karateki?
— Sport nauczył mnie umiejętności pokonywania przeszkód. Nie czułem tremy, gdy stawałem przed kontrahentem, choć nie mogłem się pochwalić doświadczeniem zawodowym. Ale odzyskiwanie pieniędzy od dłużnika nie polega na wymuszaniu żądanej sumy, lecz na współpracy i systemowej pomocy w wyjściu z sytuacji trudnej dla zadłużonego — tłumaczy właściciel Casus Finanse.
Aby sprawnie prowadzić interesy, Paszkiewicz zdobył dyplom psychologa i rozpoczął studia podyplomowe MBA na Uniwersytecie Viadrina we Frankfurcie.
Z biurkiem w teczce
Rozpoczynał działalność bez grosza przy duszy.
— Wspierała mnie mama, finansując wydatki na podróże czy firmowe druki. Z komputera korzystałem u znajomych i tam robiłem potrzebne zestawienia czy raporty. O własnym biurze przez rok nie mogłem nawet marzyć. Potem zleceń zaczęło przybywać, choć pierwsze duże pieniądze zarobiłem dopiero trzy lata po rozpoczęciu działalności — mówi Paszkiewicz.
Dochód z umowy podpisanej z dużą firmą ubezpieczeniową przeznaczył na rozwój firmy. Właściciel Casus Finanse podkreśla, że nigdy nie posiłkował się kredytami, by wyposażyć spółkę w komputery, nowoczesny system informatyczny czy zapłacić pensje pracownikom.
Grunt to współpraca
Casus Finanse stawia na długofalową współpracę z klientami biznesowymi.
— Zakładamy, że windykacja to wsparcie biznesu i zapobieganie ponownemu powstawaniu zadłużenia. Zdajemy sobie sprawę z tego, że szybkie odzyskanie długu może wiązać się z kłopotami nie tylko dłużnika, ale także jego pracowników i ich rodzin. Nie chcemy doprowadzać do upadłości czy wpędzać w kolejne długi — wyjaśnia Grzegorz Paszkiewicz.
Do tego, by odzyskać pieniądze, nie pogrążając dłużnika, niezbędna jest wiedza prawnicza, ekonomiczna, psychologiczna, rozpoznanie lokalnego rynku i znajomość trendów gospodarczych. Regiony w Polsce różnią się pod względem zasobności i uwarunkowań gospodarczych. Inaczej rozmawia się z dłużnikiem ze Szczecina, który nie jest prężnym miastem z mnóstwem inwestycji i szansą dużego zarobku dla przedsiębiorców, a inaczej z biznesmenem z Warszawy, Krakowa czy Wrocławia, gdzie możliwości zarobkowania są lepsze.
Casus Finanse ma blisko 600 klientów w kraju i za granicą. Wrocławska spółka cieszy się coraz większym prestiżem, więc bez trudu stała się członkiem dwóch światowych stowarzyszeń firm windykacyjnych. Współpraca z TCM Group oraz International Advicer sprawiły, że bez angażowania środków własnych może działać w dowolnym punkcie globu.
Podstawa to inwestycje
Nowoczesne rozwiązania informatyczne pozwalają klientom drobiazgowo prześledzić historię zlecenia. System Casus Finanse On-Line zawiera także informacje o nierzetelnych klientach, którzy nie spłacali zobowiązań. O dostęp do tej bazy danych zabiega spora grupa biznesmenów. Wejście do zbioru wiąże się z opłaceniem abonamentu.
— Dzięki temu można błyskawicznie sprawdzić, czy kontrahent, który czeka za drzwiami biura, jest wiarygodny. To nasz pomysł, który został opatentowany — podkreśla Grzegorz Paszkiewicz.
Casus Finanse szykuje się do rozwinięcia działalności na rynkach zagranicznych i rozważa projekt wprowadzenia spółki na giełdę. Już teraz może cieszyć się z wysokiego miejsca w branżowych rankingach.
— Cieszy nas ono tym bardziej, że nie zajmujemy się masowymi dłużnikami, którzy nie płacą rachunków za telefony czy nie spłacają rat w banku — uśmiecha się Grzegorz Paszkiewicz.
