Do Jyska najwyżej w pół godziny. Duńska sieć idzie w Polskę powiatową

Łukasz RawaŁukasz Rawa
opublikowano: 2025-06-04 20:00

Duńska sieć meblowa wchodzi do mniejszych miast. Plan jest taki, żeby każdy klient w Polsce mógł dotrzeć do jej sklepu w mniej niż 30 minut. Dlatego firma eksperymentuje z nowymi formatami placówek.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jakie są plany rozwoju sieci sklepów Jysk w Polsce
  • czym Jysk chce wyróżnić się na tle konkurencji
  • jak Jysk rozwija kanał sprzedaży online i wykorzystuje nowe technologie
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Piotr Padalak, prezes Jysk Polska, jest przekonany, że ok. 2040 r. sieć będzie liczyć około 500 sklepów, a już za kilka lat nie będzie w naszym kraju miejsca, z którego klient nie będzie w stanie dojechać do Jyska w ciągu pół godziny.

Ćwierćwiecze obecności w Polsce firma świętuje z 319 sklepami. Więcej, bo prawie tysiąc placówek, ma tylko w Niemczech, ale tam zaczęła działać dwie dekady wcześniej. Na 27 innych rynkach działają własne sklepy Jyska. Najnowszym państwem na tej liście jest Maroko, które dołączyło do rodziny w kwietniu. Szyld jest też obecny w kilkudziesięciu krajach jako franczyza.

Stałe tempo wzrostu

U nas w roku finansowym zakończonym w sierpniu 2024 r. sieć dołożyła 23 nowe lokalizacje i zmodernizowała (do konceptu 3.0) 28 już działających sklepów, kończąc tym samym trzyletni program rewitalizacji. W skali całej grupy proces ten pochłonął łącznie 4,7 mld DKK (2,7 mld zł). W trwającym właśnie roku finansowym otwarto już osiem sklepów, zarówno w dużych miastach, jak i mniejszych miejscowościach. Co najmniej dziewięć kolejnych ma ruszyć przed końcem wakacji.

- W przyszłym roku planujemy utrzymać dotychczasowe tempo otwierania, a więc 17–18 nowych sklepów, choć może być jeden czy dwa więcej lub mniej. Wszystko zależy od tego, czy znajdziemy odpowiednie lokalizacje. Potrafimy z dużym prawdopodobieństwem ocenić, gdzie sklep ma szansę się sprawdzić, a gdzie nie. Jeśli zapada pozytywna decyzja, proces uruchomienia sklepu twa zazwyczaj około 16 tygodni - mówi.

Powiatowe eksperymenty

Przy wyborze nowych lokalizacji szef sieci patrzy przede wszystkim na liczbę gospodarstw domowych w zasięgu sklepu, czyli tzw. catchment.

- Ostatnio eksperymentujemy z tym, jak małe mogą być miejscowości, w których sklep wciąż ma biznesowe uzasadnienie. Odkryliśmy, że placówki w miastach liczących zaledwie 12 tys. mieszkańców potrafią osiągać dobre wyniki - mówi Piotr Padalak.

W związku z tym Jysk coraz śmielej penetruje powiaty. Przy wyborze lokalizacji istotną rolę odgrywa też atrakcyjność samego obiektu, w którym ma powstać nowa placówka: jego format, sąsiedztwo innych najemców, wysokość czynszu i dystans od najbliższego działającego już sklepu. Ryzyko kanibalizacji przy ponad 300 lokalizacjach w kraju staje się już realnym zagrożeniem.

Jak podkreśla prezes Jyska, sieć nie zamyka się na żaden typ nieruchomości, bo koncept jest na tyle elastyczny, że sprawdza się zarówno w centrach handlowych, jak i wolnostojących budynkach czy parkach handlowych.

- Dziś najczęściej otwieramy się w parkach handlowych, bo powstaje ich najwięcej. Jednak w metropoliach celujemy w galerie handlowe, gdyż są popularniejsze wśród wielkomiejskich klientów — mówi prezes sieci.

W Danii firma rozpoczęła eksperymenty z nowym formatem, tzw. konceptem mini.

- Zobaczymy, jak to się sprawdzi. Jeżeli pójdzie dobrze, myślę, że będziemy mogli rozważyć wprowadzenie tego rozwiązania również w Polsce. Tutaj targetem mogłyby być topowe centra handlowe, gdzie często brakuje miejsca na standardowy sklep Jyska – mówi Piotr Padalak.

Konkurencja nie śpi

Najwięksi konkurenci Jyska również przyspieszają kroku. IKEA, mimo że działa w Polsce tylko z 11 wielkopowierzchniowymi sklepami, skutecznie broni pozycji dzięki szerokiemu asortymentowi i sile marki. Ostatnio szwedzki gigant wprowadził mniejszy format sklepu, który ma umożliwić ekspansję poza największymi miastami. Agata Meble, należąca do rodziny Ćwików, od lat obecnej na liście najbogatszych Polaków Forbesa, zarządza siecią 35 salonów, stawiając na duże formaty i obecność w silnych lokalizacjach handlowych. W tej chwili buduje pierwszy market w woj. warmińsko-mazurskim. Z kolei Black Red White, które od marca należy do austriackiej Grupy XXXLutz, czyli jednego z największych graczy meblowych na świecie, łączy sprzedaż własną i partnerską. Firma ma 82 sklepy własne (w tym 78 w Polsce) oraz ok. 300 punktów prowadzonych przez partnerów.

- Od konkurencji odróżnia nas to, że mamy wyjątkowo dobrany asortyment i dobrą relację jakości do ceny. Polscy konsumenci wciąż są ostrożni, szukają promocji, a my je dostarczamy. Dla klientów liczy się też dostępność produktów od ręki, co zapewniamy, choć u konkurencji nie wszędzie jest to standardem. Coraz częściej widzimy również w kupujących potrzebę wsparcia przy wyborze, stąd większy nacisk na gotowe aranżacje i doradztwo w sklepach — mówi Piotr Padalak.

Podkreśla, że firmę odróżnia także wielkość sieci.

Meble z internetu

Menedżer przyznaje, że Jysk coraz intensywniej pracuje nad dotarciem do klientów, dla których kanał online jest pierwszym wyborem. Według niego, to w przeważającej części inna grupa niż ta odwiedzająca tradycyjne sklepy, więc e-commerce nie powinien negatywnie wpływać na sprzedaż stacjonarną. Z drugiej strony Jysk wprowadził też usługę click & collect, czyli możliwość złożenia zamówienia online i odbioru w sklepie.

- Jesteśmy w stanie przygotowywać zamówienia średnio w ciągu 30 min., co oznacza, że jesteśmy w czołówce branży pod względem szybkości - podkreśla prezes Jysk Polska.

Przygląda się również technologiom opartym na sztucznej inteligencji.

- Bez AI dziś się nie da. Ze względu na złożoność naszych procesów logistycznych, sztuczna inteligencja stała się nieodzowna. Wykorzystujemy ją na etapie planowania dostaw, optymalizacji tras, a także przy tworzeniu zamówień do sklepów. Pomagają nam w tym funkcje analityczne i predykcyjne, które wskazują m.in odpowiednią wielkość dostaw do poszczególnych lokalizacji — zaznacza menedżer.

Jysk zakończył zeszły rok finansowy ze wzrostem całkowitej sprzedaży o 11 proc., do 2,9 mld zł, włączając eksport z centrum dystrybucji do sklepów franczyzowych i placówek w Czechach i Ukrainie. Sprzedaż w kanale online wzrosła o 15 proc., a w sklepach stacjonarnych o 10 proc.

Firma zatrudnia w Polsce około 3 tys. osób. Nasz kraj pełni istotną rolę w strukturze grupy - w Gdańsku działa centrum usług wspólnych, które obsługuje m.in. księgowość dla 10 państw, część funkcji IT oraz elementy marketingu. Z kolei centrum dystrybucji Jysk w Radomsku odgrywa ważną rolę w logistyce firmy, zapewniając efektywne zaopatrzenie 535 sklepów Jysk w Polsce, Czechach i Ukrainie.

Okiem eksperta
Trudna sytuacja przemysłu meblarskiego
Krzysztof Mrówczyński
menedżer zespołu analiz sektorowych w Banku Pekao

Głównym problemem polskiego przemysłu meblarskiego jest słaba koniunktura na najważniejszych rynkach zagranicznych, zwłaszcza niemieckim, ale też np. czeskim. W kraju barierą dla popytu są wysokie stopy procentowe. Trudne otoczenie rynkowe rzutuje na wyniki branży, a dodatkowym czynnikiem zwiększającym presję są rosnące koszty pracy. Meblarstwo to jedna z najbardziej pracochłonnych gałęzi przetwórstwa. W pierwszych trzech kwartałach minionego roku średnie i duże firmy meblarskie zarobiły o niemal 30 proc. mniej niż rok wcześniej, a co trzeci taki podmiot notował w tym czasie stratę. Oczekując na poprawę koniunktury, firmy podejmują działania optymalizacyjne – w 2024 r. zatrudnienie w branży spadło o prawie 4 proc., niemal najmocniej w przemyśle.

Perspektywy na 2025 r. są nieco lepsze. W kraju do użytku będzie oddawana coraz większa liczba mieszkań z fali ożywienia inwestycyjnego z przełomu lat 2023-24, a to wiązać się będzie z koniecznością ich umeblowania. Skala tego ożywienia będzie jednak umiarkowana, a trwałą poprawę może umożliwić spadek stóp procentowych. Jednak ich przełożenie na popyt na meble może być silniej odczuwalne pod koniec obecnego, a najbardziej dopiero w przyszłym roku.