Dobre widoki dla e-handlu

Anna BełcikAnna Bełcik
opublikowano: 2013-08-28 00:00

Wprawdzie daleko nam jeszcze do globalnych wskaźników, ale polski sektor e-commerce rozwija się prężnie. Prognozy są bardzo dobre, ale czy nie nazbyt optymistyczne?

Wartość e-handlu konsumenckiego w Polsce w 2015 r. może osiągnąć nawet 77 mld zł. To prognozy zawarte w raporcie „Potencjał polskiego rynku B2B w kontekście e-commerce”, opracowanym przez Mergeto.pl, platformę transakcji grupowych dla firm. Jego autorzy spodziewają się dość imponującego przeskoku. Przypominają, że jeszcze dziesięć lat temu krajowy e-commerce skierowany do konsumentów był wart blisko 330 mln zł, czyli ok. 1,5 proc. obecnego poziomu. Oczekują, że w 2013 r. odnotujemy kolejny dwucyfrowy wzrost wartości rynku, nawet do poziomu 26 mld zł.

— Dane za poprzedni rok dowodzą, że Polska odnotowała bardzo duży wzrost w branży e-commerce — sprzedaż wzrosła o 24 proc. Taki wynik w porównaniu z innymi krajami Unii Europejskiej jest imponujący. Wszystko wskazuje na to, że kolejny rok będzie równie owocny. Zwłaszcza że na rynek internetowy wkracza coraz więcej marek, które do tej pory ograniczały działania w Polsce do strefy offline. To silny bodziec rozwoju dla całej branży — twierdzi również Piotr Broniarczyk, menedżer zarządzający w Okazje.info.

Coraz częściej mówi się też o dojrzewaniu rynku i stabilizacji. Z danych raportu „E-handel. Polska 2012” wynika, że ponad 70 proc. sklepów funkcjonuje na rynku już dłużej niż dwa lata.

— Od wielu lat obserwujemy wzrost liczby aktywnych sklepów internetowych, stale poszerza się też ich asortyment i grono klientów. Jednocześnie malejąca liczba nowych przedsiębiorców, wchodzących w e- -commerce, zapowiada wkraczanie rynku w fazę dojrzałości. Jednak wciąż jesteśmy daleko przed fazą konsolidacji — e-commerce to w ogromnej większości mikroprzedsiębiorstwa — zaznacza Marcin Nowak, członek zarządu firmy Softhis.

Rewir mikroprzedsiębiorstw

Autorzy raportu Mergeto.pl twierdzą, że polski rynek e-handlu kształtem nie odbiega znacząco od globalnego, natomiast wszelkie różnice we wskaźnikach wynikają nie z odmiennych trendów, ale wielkości rynków czy skali gospodarek i poziomu zaawansowania sektora.

— Główną różnicę między polskim a światowym rynkiem e-handlu widać w wielkości sprzedaży. Na zachodzie Europy obroty sklepów są nadal zdecydowanie wyższe niż w Polsce. Ale nasz sektor e-commerce jest jednym z najsilniej rozwijających się w Europie. Tendencja ta powinna się utrzymywać, zwłaszcza że wzrasta również liczba świadomych klientów, zdecydowanych na zakup, a co za tym idzie, również zyski branży. Rósł będzie też procentowy udział sprzedaży online w stosunku do ogółu obrotów na rynku handlu — przewiduje Piotr Broniarczyk.

W Polsce dość dużą popularnością cieszą się porównywarki internetowe, czyli narzędzia wspierające decyzje zakupowe. Korzysta z nich ok. 59 proc. osób robiących zakupy online (wg „Raportu e-commerce 2012”), w przeciwieństwie np. do Wielkiej Brytanii, gdzie odsetek osób poszukujących produktów za pomocą porównywarek jest niewielki.

Preferencje e-konsumentów

A czego w sieci poszukują krajowi e-konsumenci?

— Prowadząc wspólne działania z blisko 3 tys. sklepów internetowych, obserwujemy nasycenie w segmencie elektroniki. Ale z pewnością warto obecnie inwestować w średnio eksploatowane obszary, co eliminuje konieczność walki z silną konkurencją. „Dom i ogród” oraz „sport i hobby” to najpopularniejsze sektory wśród nowych podmiotów w branży e-commerce. Nie słabnie także popularność mody, rośnie zainteresowanie sklepami multibrandowymi, jak Answear czy Zalando — wymienia Piotr Broniarczyk.

Wraz z rozwojem branży bardziej wymagający staje się również sam konsument, który dość sprawnie porusza się już w gąszczu ofert.

— Klienci mają też większe wymagania — szybkość dostawy, jakość interfejsu sklepu i szybkość zakupu i wiele innych czynników, dotychczas drugorzędnych względem ceny, zaczyna odgrywać większą rolę — mówi Marcin Nowak.

Zdobycie i utrzymanie zaufania klientów to jeden z największych problemów, z jakim zmagają się przedstawiciele branży e-handlu.

— Analizy wskazują, że ok. 65 proc. kupujących w sieci wraca do tych miejsc, z których już wcześniej skorzystało. Trudno jest więc skłonić do skorzystania z usług osoby, które mają z naszym biznesem do czynienia po raz pierwszy. Ważne są działania zwiększające wiarygodność sklepu. Okazje.info stworzyło Program Wiarygodne Opinie, za pomocą którego klient może ocenić jakość usługi po jej zakupie — dodaje Piotr Broniarczyk.

Sfery do poprawki

Negatywny wpływ na całą branżę mają nieuczciwi sprzedawcy. Nagłaśniane historie często odstraszają klientów od robienia zakupów w sieci.

— Bezpieczeństwo w e-commerce to słowo wytrych. Obecne przepisy prawne to bezpieczeństwokonsumentowi dają, nawet bardzo wysokie, ale on o tym nie wie. Natomiast od strony technologii, barierą rozwoju dla sklepów jest jakość i możliwości rozwiązań informatycznych, z których korzystają. Większość z nich to małe firmy, bazują więc na gotowym, często darmowym oprogramowaniu. Nie stać ich jeszcze na rozwiązania pozwalające na prowadzenie w bardziej indywidualny sposób działań rynkowych, promocji, gry ofertami, elastyczności. Jednak w miarę rozwoju rynku ulegnie to z pewnością zmianie. Najlepsi po przekroczeniu bariery technologicznej będą rosnąć coraz szybciej, zwłaszcza gdy zauważą, jak silnie na ten rynek wpływa rosnącą popularność smartfonów, i dostosują się do nowych wymogów technologicznych — twierdzi Marcin Nowak.

OKIEM PRAKTYKA
Handel pod dyktando dyrektywy

TOMASZ KARWATKA
prezes Divante, Grupa OEX

Nowym wyzwaniem, z którym w tym roku muszą się zmierzyć sklepy internetowe, są zmiany prawne. Dotyczą one konieczności pełnej obsługi zwrotu towarów. Sklepy internetowe będą zmuszone do przeorganizowania procesów wewnętrznych. Dyrektywa nr 2011/83/UE w sprawie praw konsumentów, uchwalona przez Parlament i Radę Europejską, to ważny krok w standaryzacji przepisów obowiązujących na rynkach e-handlu we wszystkich państwach członkowskich. Zgodnie z nowymi przepisami klient będzie miał 14 dni na zwrot towaru, który nie nosi śladów użytkowania. Moment, od którego będzie można odstąpić od kupna, rozpocznie się dopiero z chwilą doręczenia przesyłki z zakupionym towarem, co będzie ewidentnie działało na korzyść kupującego.
Możliwość zwrotu produktu bez podania przyczyn będą mieli także internauci, którzy dokonali zakupu na aukcji w drodze licytacji. Doprecyzowany zostanie też termin, w jakim kupujący może zwrócić przedmioty, gdy zamówił ich kilka. Teraz ten czas ustala się od momentu dostarczenia ostatniego produktu. Skróceniu ulegnie też czas zwrotu pieniędzy za zakupiony przedmiot, dyrektywa przewiduje 14 dni od chwili zgłoszenia takiej chęci przez kupującego. Nakłada też na sprzedawcę obowiązek informacyjny dotyczący kosztów zwrotu towaru ponoszonych przez klienta. W przypadku niedopełnienia go będzie musiał pokryć również koszt odesłania towaru do sklepu. Zmienia się też zakres odpowiedzialności za uszkodzenia towaru podczas transportu. Będzie ponosić ją sprzedawca (do chwili dostarczenia go do kupującego). Nowe regulacje z pewnością wymuszą na przedsiębiorcach zmiany nie tylko w regulaminach, ale także w mechanizmach sklepów internetowych czy optymalizacji procesów logistycznych.