Hanna Gronkiewicz-Waltz jak lew walczy o przetrwanie medialno-politycznej burzy, wywołanej wybuchem afery reprywatyzacyjnej. W ciągu kilku dni od ujawnienia nieprawidłowości, dotyczących zwrotu wartej nawet 160 mln zł działki, położonej przy Pałacu Kultury i Nauki, prezydent Warszawy zdążyła już rozwiązać stołeczne Biuro Gospodarowania Nieruchomościami, zwolnić dyscyplinarnie trzech urzędników, zdecydować o tym, że dyrektorzy, ich zastępcy, a także naczelnicy z ratusza będą musieli składać oświadczenia majątkowe, a także wystąpić do Rady Warszawy o powołanie spec-komisji i zewnętrznego audytora, który miałby dogłębnie prześwietlić cały proces reprywatyzacji w Warszawie, od 1990 r. do dziś. Wszystko w trosce o „pełną jawność i transparentność”.
Prawie 10 lat rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz w Warszawie to jednak totalny brak jawności i transparentności działań reprywatyzacyjnych jej samej i podległych urzędników. Lokatorzy mieszkań komunalnych ukuli nawet twierdzenie, że reprywatyzacja w Warszawie jest tak jawna jak archiwa CIA. Dowodów takiego podejścia, drastycznie innego niż obecne, doświadczali liczni dziennikarze i radni. My w „PB” mamy i swój.



W 2010 r. do naszej redakcji zaczęły docierać informacje o różnych nieprawidłowościach przy zwrotach najatrakcyjniejszych nieruchomości warszawskich. M.in. o tym, że najwięcej zyskują na nich nie prawowici spadkobiercy poszkodowanych przedwojennych właścicieli, a zorganizowane grupy osób, skupujące roszczenia reprywatyzacyjne za bezcen. I o tym, że członkowie tych grup mają niestandardowo dobre relacje z pracownikami stołecznego ratusza i bardzo dobry dostęp do jego baz danych.
Zweryfikowanie tych informacji byłoby możliwe z pomocą miejskich urzędników, ci jednak (m.in. znany dziś powszechnie Jakub Rudnicki, zastępca dyrektora rozwiązanego dziś Biura Gospodarowania Nieruchomościami) zrobili wszystko, by utrudnić nam pracę. Nie odpowiadali na pytania, kluczyli, zasłaniali się natłokiem prac oraz tym, że informacje, których żądamy, nie są „szczególnie istotne dla interesu publicznego”.
Kiedy o to wszystko pytaliśmy samą Hannę Gronkiewicz-Waltz, ta albo nie odpowiadała, albo twardo broniła swoich urzędników. Mimo że ci kilkakrotnie posunęli się nawet do złamania ustawy o dostępie do informacji publicznej!
Szczegóły poniżej w artykułach z 2010 r. i 2011 r.:
Tajna reprywatyzacja hula w Warszawie >>>
Tajne dane o majątku za 20 mld zł >>>
O co chodzi z reprywatyzacją - w rozmowie z dziennikarzem "Pulsu Historii" wyjaśnia Tomasz Luterek, autor książki "Reprywatyzacja. Źródła problemu" (kliknij w obrazek poniżej):