Drogowa dyrekcja z nowym kierowcą

DI
opublikowano: 2015-04-24 00:00

Tomasz Rudnicki zastąpi Ewę Tomalę-Borucką na stanowisku szefa GDDKiA. Tymczasowo? Oby — mówią budowniczy dróg.

Kadrowa karuzela wiruje w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA). Wczoraj z posady jej szefa odwołano Ewę Tomalę-Borucką. „Decyzja o natychmiastowym odwołaniu Tomali-Boruckiej z funkcji p.o. generalnego dyrektora została podjęta ze względu na interes i dobro GDDKiA” — napisano w komunikacie MIR. Z informacji „PB” wynika, że resort infrastruktury zlecił analizę pracy dyrekcji, której wynik zaniepokoił urzędników ministerstwa, więc przekazali sprawę instytucjom kontrolnym. Na rynku mówi się, że szefowa GDDKiA straciła stanowisko m.in. z powodu dążenia do szybszego wprowadzenia systemu elektronicznych opłat za przejazd autostradami. Resort infrastruktury chce to odwlec prawie do końca 2018 r. Tymczasowo, jako pełniący obowiązki, zastąpił ją Tomasz Rudnicki, wicedyrektor odpowiedzialny za realizację inwestycji w szybkie trasy.

— To spore zaskoczenie, bo przecież trwa konkurs, w którym ma zostać wyłoniony dyrektor generalny — przypomina Barbara Dzieciuchowicz, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa.

Konkurs został ogłoszony na początku kwietnia, kiedy Ewa Tomala-Borucka była na urlopie. Aplikacje kandydaci składali 14 kwietnia. Z informacji „PB” wynika, że dotychczasowa szefowa dyrekcji postanowiła wziąć budział w konkursie, nie spodziewając się jednak wygranej. Nowy szef GDDKiA ma zostać wybrany w pierwszej połowie maja. Czy zostanie nim Tomasz Rudnicki, czy zastąpi go nowy fachowiec — trudno spekulować. W branży opinie są podzielone. Jedni stawiają na Tomasza Rudnickiego, inni uważają, że zarządcą dróg krajowych zostanie... kolejarz, ale konkretne nazwisko nie pada. Obecny p.o. nie jest wymarzonym kandydatem drogowych wykonawców.

— Tomasz Rudnicki jest gwarantem kontynuowania polityki i systemu kierowania GDDKiA, przeciwko któremu protestowaliśmy, kiedy jej szefem był Lech Witecki — mówi Rafał Bałdys z Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.

Organizacja protestuje przeciwko odwołaniu Ewy Tomali- Boruckiej. Jej poprzednikowi, czyli Lechowi Witeckiemu, zarzucała brak partnerskiej współpracy. Z tego powodu Elżbieta Bieńkowska, ówczesna minister infrastruktury, poprosiła premiera Tuska o jego odwołanie. Obecnie Lech Witecki jest prezesem Narodowego Centrum Sportu (NCS), przez przedstawicieli sektora budowlanego typowanym na szefa PKP Polskich Linii Kolejowych (PLK). Prezes zarządzającej torami firmy ma zostać w najbliższych dniach wyłoniony w konkursie. Nie wiadomo, czy Lech Witecki wziął w nim udział — z informacji sekretariatu szefa NCS można wnioskować, że nie pali się do nowej posady. W branży pojawiają się głosy, że w PLK na średnim szczeblu kierowniczym zostaną zatrudnieni fachowcy z łódzkich kolei, by usprawnić realizację inwestycji.