W sierpniu wskaźnik PMI dla przemysłu wyniósł 50,6 pkt, notując spadek o 2,2 pkt względem lipca. To wynik znacznie gorszy od oczekiwań rynkowych, które kształtowały się na poziomie 52,9 pkt. Choć ogólny odczyt na poziomie powyżej 50 pkt wskazuje na poprawę nastrojów, to odczyt gorszy niż w lipcu może zapowiadać, iż wraz z wygaszaniem państwowych tarcz antykryzysowych polską gospodarkę czeka druga fala kryzysu. Najbardziej negatywny wpływ na główny wskaźnik PMI w sierpniu miały subindeksy nowych zamówień i produkcji.

Popyt na polskie produkty uległ stagnacji, w związku z czym liczba nowych zamówień nie zmieniła się względem lipca. Tempo produkcji zaś wyhamowało, co może wskazywać, że powoli kończy się nadrabianie zaległości w realizowaniu zamówień z poprzednich miesięcy. Poziom zatrudnienia także się obniżył, wydłużając serię negatywnych odczytów w tej kategorii do 14 miesięcy, choć tym razem tempo spadku było bardzo wolne. Ogółem zatem wśród ankietowanych dostrzec można rosnące obawy o drugą falę pandemii, która w zamian może przerodzić się także w drugą falę kryzysu, jeśli tę obawę w kolejnych miesiącach podchwycą także konsumenci.
— Sierpień był drugim z rzędu miesiącem, w którym wskaźnik PMI przekraczał 50 pkt, ale jednocześnie pierwszym, gdy wskaźnik ten — po trzech miesiącach nieprzerwanego wzrostu — się obniżył. Nie jest to właściwie zaskoczeniem. Po wybuchu optymizmu związanego z odmrażaniem gospodarki w maju znaczna część zaległości produkcyjnych została już nadrobiona, a aktualnie stoimy w obliczu ponownego zwiększania się liczby zakażeń koronawairusem zarówno w Polsce, jak i na świecie, co rodzi ogromną niepewność. Nastroje menedżerów logistyki siłą rzeczy się obniżają — uważa Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego.
To zakładany przez ekonomistów scenariusz: po okresie szybkiej realizacji „odłożonego popytu” przez gospodarstwa domowe następuje wyraźne uspokojenie sytuacji.
— Z punktu widzenia całej gospodarki oznaczać to będzie dalszą poprawę po najtrudniejszym okresie lockdownu, ale będzie to poprawa powolna. PKB, który w drugim kwartale spadł o ponad 8,0 proc. r/r, w trzecim i czwartym kwartale br. nadal będzie na minusie, ale już znacznie mniejszym. Na ścieżkę wzrostu polska gospodarka powinna powrócić w pierwszym bądź drugim kwartale 2021 r. — uważa ekspertka Banku Pocztowego.
Bardziej optymistyczny jest Michał Rot, ekonomista PKO Banku Polskiego.
— Choć odczyt rozczarował, to nie jest to sygnał do odwrotu aktywności gospodarczej. Szerokie spektrum wskaźników koniunktury pokazuje, że w trakcie trzeciego kwartału następuje normalizacja aktywności gospodarczej. Poziom wskaźników koniunktury po sierpniu implikuje wyraźną poprawę PKB, choć to nie nastroje, ale rzeczywiste wyniki zadecydują ostatecznie, jaka będzie jego dynamika. Wyniki przemysłu i handlu za lipiec oraz nasze tygodniowe własne szacunki aktywności gospodarczej dobrze wróżą powrotowi gospodarki w okolice „normalnych” poziomów. Nasza dotychczasowa prognoza PKB na trzeci kwartał, a więc -5,6 proc. r/r, jest zbyt pesymistyczna i będzie zrewidowana w górę — zaznacza ekspert największego polskiego banku.