Druk, którego nie widać, wart jest krocie

MONIKA JANUSZ-LORKOWSKA
opublikowano: 2018-03-29 22:00
zaktualizowano: 2018-03-30 12:44

Czas pożegnać się z formą gazety, jaką znamy? Z żarówką, tradycyjnym telewizorem i smartfonem? Możliwe, że tak — za sprawą odkrycia Filipa Granka i naukowców z firmy XTPL, wprowadzających nową postać druku.

Wysoki szczupły mężczyzna, lat około 35, w nerwowym pośpiechu zmierza w kierunku lotniska we Wrocławiu. Subtelna uroda, dłonie o długich palcach, niesforna grzywka sugerują profesję artystyczną bądź humanistyczną. Pianista? Pisarz? Tak swobodnie w garniturze może prezentować się też akademik, naukowiec. Tak. Spieszący do wrocławskiego portu lotniczego mężczyzna to Filip Granek, inżynier, absolwent Politechniki Wrocławskiej z doktoratem zrealizowanym na Uniwersytecie w niemieckim Freiburgu. Zajmuje się technologiami opartymi na nanomateriałach. W kawiarni na lotnisku czeka na niego Konrad Pankiewicz, biznesmen, finansowy opiekun wielu start-upów, czyli tzw. anioł biznesu. Akurat teraz znalazł czas. Filip Granek widzi go po raz pierwszy. Przychodzi do niego ze skromną prezentacją w Power Poincie i z wizją.

Wizja na kredyt

Sposób przedstawiania tej wizji potwierdza pierwsze wrażenie związane z dr. Grankiem. Oto rozwija przed Konradem Pankiewiczem opowieść, zbudowaną na odniesieniach do muzyki.

— Proszę sobie wyobrazić, że mamy metalowe cząsteczki o średnicy kilkaset razy mniejszej niż średnica ludzkiego włosa. I te cząsteczki tańczą. Tańczą swobodnie w rytm muzyki, którą jest zewnętrzne pole elektryczne lub magnetyczne. Ale można sprawić, że zaczną tańczyć w sposób uporządkowany. Złapią się za ręce i ustawią w rządku. Otrzymamy wówczas niezwykle precyzyjne struktury, które mogą znaleźć różne zastosowanie. Na przykład wyświetlacz w pana smartfonie. Przestanie być kruchy, stanie się elastyczny. Będzie pan mógł do woli wyginać go we wszystkie strony. Pokażę to na schematach i obliczeniach — zapewnił i włączył komputer. Teraz przyznaje, że dzisiaj już chyba nie odważyłby się na to na tak wczesnym etapie inkubacji pomysłu w jego głowie.

— Poszedłem do nieznanego mi człowieka prosić o zainwestowanie pieniędzy w moją wizję. W uzasadnioną naukowo ideę, będącą jednak na etapie pomysłu, bez wystarczających twardych biznesowych danych. Jednocześnie potrzebowałem inwestycji, by zrobić na rynku pierwszy krok. Wszystko zależało od tego, czy inwestor mi uwierzy. Wiedziałem, że otrzymam od takiej osoby nie tylko niezbędne na rozruch pieniądze, ale także ogromny kredyt zaufania — opowiada naukowiec.

Wielki brat patrzy

Konrad Pankiewicz uwierzył. A po nim bardzo szybko kolejni inwestorzy. Współzałożona przez Filipa Granka spółka XTPL jest notowana na giełdzie NewConnect i przyciąga akcjonariuszy. Oprócz jej twórców w przedsięwzięciu partycypują inwestorzy indywidualni i duże zagraniczne fundusze inwestycyjne, m.in. Acatis Investment i Heidelberg Beteiligungen. W drugim kwartale 2018 r. spółka ma przejść na główny parkiet warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych i na giełdę we Frankfurcie. Doświadczenia na rynku finansowym ma dobre: kurs akcji już po pierwszym dniu notowań na NewConnect w wrześniu 2017 r. wzrósł niemal o 30 proc. Zainteresowanie technologią XTPL wyraziły też, podpisując listy intencyjne, notowana na nowojorskiej giełdzie Trina Solar — potentat w produkcji fotowoltaicznej, DuPont — koncern chemiczny z 200-letnią tradycją i rocznymi przychodami rzędu 30 mld dolarów, oraz dawny pracodawca Filipa Granka — renomowany niemiecki Instytut Fraunhofera. Nie dość tego. Firmie z Wrocławia przyznano też wiele ważnych grantów naukowych. Aż 10 mln zł na badania i rozwój wysupłało Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, a w ramach dofinansowywania dla start-upów XTPL dostało wsparcie w programie Go Global (promocja polskich firm za granicą) i w programie akceleracyjnym MIT Enterprise Forum Poland, organizowanym pod kuratelą jednej z najlepszych technicznych uczelni, czyli amerykańskiego Massachusetts Institute of Technology.

Dogonić Gutenberga

Z czego wynika atrakcyjność pomysłu technologicznego dr. Filipa Granka i jego współpracowników z XTPL? Wiele zdradza już sama nazwa firmy: to skrót od słów extremely transparent printed lines, czyli wyjątkowo przezroczyste drukowane linie. — Pomysł, który kryje się w nazwie, to geneza powstania spółki. Jeśli ktoś z powodu liter PL szuka powiązania z naszym krajem, to bardzo dobrze, ponieważ serce firmy jest w Polsce. Ale słowem kluczem jest drukowanie, czyli wytwarzanie metodą drukowania najcieńszych na świecie linii o zdolnościach przewodzenia. Przezroczyste wielorazowe strony gazety? Sporo ludzi już nad tym pracuje i to jeden z tych pomysłów, który mnie rozpalił. Codziennie na hektarach papieru produkujemy tony gazet i książek. Tymczasem można mieć jeden lekki przedmiot, który wyświetla wiele różnych wersji swojego bytu. I nie jest to e-czytnik, jaki znamy. Jednocześnie to ważne, by taka transparentna gazeta czy książka nie kosztowała zbyt wiele.

Druk, który proponujemy, ma być równie szybki i tani jak obecny. Czy będzie to rewolucja na miarę wynalazku Gutenberga? Nie śmiałbym tak tego nazwać, lecz jednocześnie marzę o tym — wyznaje Filip Granek.

Ekran w oknie

Paręset razy cieńszy od włosa metalowy nanodruk o możliwościach przewodzenia prądu, oświetlenia, kolorów etc. jest niewidoczny nie tylko dla ludzkiego oka, ale również dla światła, które nie odbija się od niego, lecz omija jak przezroczystą przeszkodę. Może być zastosowany w wielu branżach.

— Dla mnie samego pozostaje zagadką, w jak bardzo wielu. Widzę zastosowanie nanodruku chociażby we wszelkiego typu wyświetlaczach elektronicznych, monitorach, ekranach dotykowych, a także w sektorze ogniw fotowoltaicznych, elektroniki drukowanej, biosensorów, układów typu lab-on- -chip czy technologii zabezpieczeń antypodróbkowych — wylicza naukowiec.

Przewodzący druk, niewidoczny dla nieuzbrojonego oka, może znaleźć się w ekranach smartfonów i telewizorów, ale także, puszczając wodze wyobraźni, można widzieć jego zastosowanie w okiennej szybie. Przy czym taka szyba pełniłaby rolę ekranu dla potrzeb komunikacyjnych, edukacyjnych lub rozrywkowych. Wypełniona nanodrukiem może być też lampa o zróżnicowanej mocy i barwie światła, pełniąc naprzemiennie rolę neonu, jasnej chmury, monitora itd.

— Już dziś takie rozwiązania i zastosowania są technicznie możliwe, jednak na tyle drogie, że występują w roli ciekawostek dla nielicznych odbiorców. Nie mają powszechnego zasięgu. Tymczasem my rozwijamy technologię drukowania, która będzie tania, a jednocześnie da taką precyzję i kontrolę nad materiałem, że będziemy mogli tanimi technikami drukarskimi wytwarzać zaawansowane urządzenia elektroniczne, na które stać będzie niemal każdego — zapewnia Filip Granek.

Pukanie z Cupertino

W produkcji wyświetlaczy nanotechnologia proponowana przez XTPL może eliminować pierwiastki takie jak Ind, który jest niezwykle rzadki i drogi, w większości wydobywany w Chinach. Poza ceną jego wadą jest kruchość, dlatego nie ma dziś elastycznego ekranu.

— Myślimy też o oszczędnościach w wykorzystywaniu energii. Wyświetlacz z nanodrukiem będzie wolniej drenował baterię, dając tę samą co obecnie jaskrawość — wyjaśnia naukowiec. Wynalazek z pewnością pozwoli zaoszczędzić energię słoneczną. Dziś na niebieskie płytki słonecznych paneli nakłada się siatkę metalu. Przewodzi energię, a jednocześnie słońce odbija się od niej i część energii się traci.

— Nadrukowując cieńszą siatkę, możemy uzyskać na tej samej powierzchni od pięciu do sześciu procent więcej prądu — zapewnia Filip Granek.

Choć skromny, przez wielu uważany jest za jednego z najlepszych na świecie specjalistów w zakresie technologii wytwarzania ogniw słonecznych i technologii opartych na nanomateriałach. Przez niemal 10 lat pracował nad tym zagadnieniem w najbardziej prestiżowych międzynarodowych placówkach badawczych i przedsiębiorstwach typu Hi-Tech, m.in. Fraunhofer ISE (Niemcy), ECN (Holandia), ANU (Australia), Kingstone Semiconductor Company (Chiny), i kierował pracami badawczymi w ścisłej współpracy z największymi przedstawicielami branży fotowoltaicznej z Europy, Azji, USA.

— Po to ruszyliśmy w świat, by budować skalowalne przychody spółki. Nawiązujemy bezpośrednie partnerstwa z międzynarodowymi liderami nie tylko z branży przemysłowej. Z całego świata napływają zapytania, zaproszenia na spotkania i prezentację naszej technologii. Tu liczy się dyskrecja, nie chcę „spalić” tematu, ale gdy puka do nas pewna firma z Krzemowej Doliny, z Cupertino, to już nie są przelewki. Daje nam to wyobrażenie, jak przełomową technologią dysponujemy — twierdzi prezes XTPL.

Utyć na tuszu

Firma zatrudnia ponad 30 osób, z czego przynajmniej połowa to naukowcy. W przyszłości ma wspierać producentów, dla których będzie dostosowywała swój produkt. Co nim będzie? Narzędzia do produkcji nowej generacji urządzeń opartych na nanodruku: głowice drukujące do drukarek przemysłowych i metaliczny nanotusz, czyli roztwór o unikalnych właściwościach fizyko-chemicznych, które pozwolą uzyskiwać pożądane parametry przewodzących linii.

— Będziemy produkowali jedynie to, co jest istotą naszej technologii. Nie będziemy konkurowali z producentami drukarek, ale będziemy im dostarczali jedynie odpowiednie głowice. A użytkownikom drukarek z naszymi głowicami — odpowiedni tusz — zapewnia prezes XTPL. Czy zatem już wkrótce będziemy czytali mejle z powierzchni lustra podczas golenia? A przepisy na potrawy będą się nam wyświetlały na płytkach kuchennych? — Nie mówię nie. Mało tego, to więcej niż prawdopodobne — śmieje się Filip Granek.