Dziurawe drogi są najgroźniejsze zimą

Bożena Wiktorowska
opublikowano: 1998-11-19 00:00

Dziurawe drogi są najgroźniejsze zimą

KASA Z BUDŻETU: Wydatki na nakłady inwestycyjne i modernizację dróg z budżetu państwa rosną, lecz ze względu na zwiększające się natężenie ruchu nie są w stanie nadążać za potrzebami.

Oblodzone drogi, zdradliwe śniegowe błoto, przysypane śniegiem głębokie koleiny stały się powodem groźnych wypadków drogowych. Najwięcej pracy — i tym samym pieniędzy — mają właściciele samochodów do holowania wraków, czyli pomocy drogowej. Wraz z pojawieniem się pierwszego śniegu tylko jeden samochód był zmuszony odholować do warsztatu kilka rozbitych aut. Wystarczy, że jeszcze spadnie kilka centymetrów śniegu, a blacharze będą mieli pełne ręce roboty. A to wszystko z powodu śniegu, który znów niespodziewanie spadł... w listopadzie.

TYLKO niepoprawni optymiści mogli sądzić, że w tym roku ominie nas ten kataklizm. Jednak tej zimy może być gorzej niż w latach poprzednich. Obecnie za odśnieżanie co drugiego kilometra dróg krajowych i wojewódzkich odpowiada 17 dyrekcji okręgowych dróg publicznych. W nowym roku, kiedy zacznie obowiązywać nowy podział administracyjny kraju, ulegnie zmianie także rozkład odpowiedzialności za drogi. Pozostanie jedynie 9 dyrekcji okręgowych, które będą odśnieżać zaledwie 4,5 proc. wszystkich dróg publicznych. Oznacza to, że 17 tys. z 347 tys. km dróg będzie mieć swoich opiekunów dysponujących pługami, sprzętem i przeszkolonymi pracownikami.

NATOMIAST pozostałymi polskimi drogami będą zajmować się samorządy lokalne, które jeszcze... nie powstały. Trudno spodziewać się, że w pierwszym dniu urzędowania rozpoczną pracę od odśnieżania dróg przechodzących przez ich gminę lub powiat. Jednak po przekazaniu dróg pod opiekę samorządów, nie należy spodziewać się cudu. Już bowiem kiedyś właściciele samochodów płacili podatek drogowy, który trafiał bezpośrednio do kasy gmin. Nie tylko dziur w drogach nie ubywało, lecz w czasie śnieżnej zimy po drogach lokalnych strach było jeździć. Obecnie 30 proc. podatku akcyzowego zawartego w cenie paliw jest przeznaczone na utrzymanie dróg. Z tego 10,5 proc. trafia do kas gmin z tytułu utraconych dochodów.

PIENIĄDZE z budżetu są także przeznaczane na modernizację i utrzymanie dróg. Do poszczególnych województw trafiają środki na podstawie rozporządzenia Rady Ministrów, które dokładnie określa, ile i na co można przeznaczyć. W tym roku Generalna Dyrekcja Dróg Publicznych podobno odniosła sukces. Jako wielkie osiągnięcie traktowane jest rozpoczęcie budowy Trasy Sucharskiego w Gdańsku, przeprawy mostowej w Szczecinie oraz obwodnic w Nowej Soli, Białymstoku, Ustroniu i Trzebnicy. O reszcie — cisza. Jednak kierowcy podróżujący po kraju uważają, że to zaledwie kropla w morzu potrzeb. I chociaż rząd, posłowie przy każdej okazji podkreślają, że bezpieczeństwo kierowców jest sprawą najważniejszą — nie zmienia to faktu, że w ciągu ostatnich lat stan techniczny dróg się pogorszył. I to znacznie. Jeszcze trzy lata temu zaledwie co piąty kilometr kwalifikował się do natychmiastowego remontu. Teraz stan techniczny co trzeciego kilometra polskich dróg jest fatalny. Żeby po Polsce można było w miarę bezpiecznie jeździć, każdego roku powinno być remontowane 4 tysiące kilometrów. Niestety możliwości finansowe państwa pozwalają na poprawę bezpieczeństwa tylko na 600 kilometrach dróg.

POWODEM tej sytuacji jest to, że ostatnio wszystkie instytucje opowiedzialne za stan polskich dróg, poczuły się zwolnione z obowiązku budowy nowych odcinków. Już wkrótce miały powstać płatne autostrady, które miały rozwiązać wszystkie bolączki. Ale i tutaj czeka nas przykra niespodzianka. Może się bowiem okazać, że oprócz wyremontowanego odcinka Kraków- Katowice szybko nie powstanie nawet metr autostrady. Okazuje się bowiem, że firmy, które otrzymały koncesję na budowę płatnych dróg, nie są w stanie samodzielnie prowadzić inwestycji. Ministerstwo transportu przygotowało więc nowelizację ustawy o budowach płatnych autostrad, która umożliwia finansowanie przez budżet państwa połowy kosztów budowy autostrady. Skoro brakuje pieniędzy na odśnieżanie dróg krajowych, łatanie dziur na drogach miedzynarodowych, budowę mostów, obwodnic — to niby skąd mają się zaleźć środki na dofinansowanie budowy autostrad. I kto wybuduje drogi alternatywne, jeśli kierowca nie będzie chciał płacić za przejazd...