EIB to dziś rozpoznawalna marka i ceniony partner w branży brokerskiej. Jak wyglądała droga do zbudowania takiej pozycji na rynku? Co było w tym procesie najważniejsze?
Najważniejsze? Skupienie się na ludziach. Autentyczne i konsekwentne budowanie angażującego miejsca dla indywidualności. Nam w EIB jest łatwo, bo nie jesteśmy częścią korporacji, które bezmyślnie standaryzują usługi i formatują ludzi. Mamy wielką przyjemność tworzyć miejsce pracy po swojemu, ustalać zasady i cele naszej aktywności. Szukamy empatycznych i utalentowanych pracowników, otwartych na współpracę. To odpowiedzialność i wiarygodność budują nasze DNA. Nasz zespół to dziś 240 ekspertów operujących w 13 placówkach w całym kraju. Każdy z nas ma głęboką świadomość, że tworzy markę EIB i dba o swoje otoczenie. I tak niezmiennie od 30 lat.
W jaki sposób udaje się wam przekonać młodych ludzi do pracy w ubezpieczeniach?
Chyba wyczuwam w pytaniu wątpliwość co do tego, czy dla młodych praca w ubezpieczeniach może być ciekawa. Coś w tym jest, bo chyba tylko banki mają gorszy PR. My jesteśmy brokerem ubezpieczeniowym, a więc dajemy możliwość pracy z najlepszymi polskimi przedsiębiorcami i menedżerami z różnych branż. Poznajemy gruntownie specyfikę ich działalności i stajemy się odpowiedzialni za zabezpieczenie ich biznesowych przygód, a to daje dużo radości. EIB nie „sprzedaje ubezpieczeń” – my je kupujemy dla naszych klientów. To fundamentalna różnica – z niej wynika poczucie wartości naszych pracowników jako profesjonalistów. Znają się doskonale na ubezpieczeniach i poznają realne procesy biznesowe klientów często w znacznie szerszym aspekcie, niż gdyby pracowali bezpośrednio w ich strukturach. To bardzo interesująca perspektywa, bo w przeciwieństwie do konkurencji rzadko zajmujemy się ubezpieczeniami masowymi, np. komunikacyjnymi. Nasza codzienność to specjalistyczne kontrakty „szyte na miarę”. Za tym idzie przyjemność pracy i satysfakcja.
Zespół to fundament każdej firmy – jaką rolę odgrywa kultura organizacyjna i kompetencje pracowników w budowaniu pozycji EIB na rynku?
Broker to niezależny profesjonalista, który zarządza swoją marką osobistą. My mu tylko pomagamy w wydobyciu i wyszlifowaniu talentów poprzez dobór szkoleń, projektów, w jakich bierze udział i kultury nakierowanej na rozwiązywanie problemów. Od zawsze przeznaczaliśmy też duże nakłady na narzędzia informatyczne, opracowane i unowocześniane przez nas dla nas. Mamy najsilniejszy zespół programistów inhouse spośród wszystkich firm brokerskich. To buduje trwałą przewagę i ponadprzeciętną elastyczność.
Siłę marki EIB potwierdza zaufanie klientów, w tym największych przedsiębiorstw, podmiotów leczniczych i samorządów, które korzystają z 30-letniego doświadczenia i wiedzy.
Jak według pana będzie zmieniać się rynek brokerski w Polsce i jakie miejsce widzi pan w tej przyszłości dla EIB?
Rynek brokerski w Polsce jest dobrze rozwinięty, krajowe firmy są doświadczone i w niczym nie odbiegają od konkurencji zagranicznej, a przewyższają ją często elastycznością i świadomością rynku. Niestety największymi inwestorami w branży są podmioty amerykańskie, z oczywistą i nieskrywaną kulturą dominacji i podporządkowania. Szkoda, bo zasługujemy na to, by polskich interesów pilnowały polskie firmy. Myślę, że będziemy zmuszeni głęboko przemyśleć, jak odpowiedzialnie zabezpieczać się przed szaleństwem. Kontrahenci niech świadomie zdecydują, czy chcą powierzać obcym swoje najskrytsze sekrety, a pracownicy – czy chcą mieć pracodawcę, który wczoraj malował trawę na tęczowo, a dziś z równym korporacyjnym entuzjazmem zwalnia osoby niepasujące do wzorca. Amerykańskie firmy usługowe mają od lat wyznaczony kierunek alokacji swoich zasobów do Indii. Ja zapraszam do EIB, bo oferuję karierę w stabilnej i nowoczesnej firmie zarządzanej z Polski – z odpowiednimi zasobami. Na trudnym rynku ubezpieczeń korporacyjnych nasz coroczny wzrost przychodów znacząco przewyższał średnią, osiągając w ostatnich trzech latach średnio 22 proc. Z przychodów w 2021 r. w wysokości 41 mln zł doszliśmy do 76 mln zł w roku 2024 – był to wyłącznie wzrost organiczny. To pokazuje, że inwestycja w odpowiednią bazę organizacyjną i technologiczną umożliwia skalowanie rozwoju. Mali brokerzy, podobnie jak mniejsi ubezpieczyciele, nie mają przed sobą tak różowych perspektyw.
Jestem pewien, że w niepewnych czasach – a w takich żyjemy – stawia się na sprawdzonych partnerów, dlatego głęboko wierzę w dobrą przyszłość dla EIB.