Elektryki przestają się opłacać

Marcin BołtrykMarcin Bołtryk
opublikowano: 2024-07-22 20:00

Abonament na auto elektryczne kosztuje dziś sporo więcej niż na spalinowe. Dwa lata temu było inaczej, wiele się jednak zmieniło, m.in. w globalnej polityce.

przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jak zmieniła się relacja cenowa między abonament za wynajem auta na prąd a jego spalinowego odpowiednika
  • dlaczego tak się stało
  • ile miesięcznie trzeba zapłacić za posiadanie auta zależnie od rodzaju napędu
  • ile obecnie wynosi średni rabat na elektryki, a ile na samochody napędzane tradycyjnie
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Wspólnie z platformą Carsmile PB regularnie porównuje koszty posiadania aut elektrycznych i spalinowych. Ostatnio ta relacja mocno się zmieniła - na niekorzyść elektryków.

- W marcu 2022 r. przeciętny koszt użytkowania elektryka, mierzony ratą wynajmu, był nieznacznie niższy od kosztu użytkowania porównywalnego samochodu z napędem tradycyjnym, mimo że cena katalogowa auta elektrycznego była wówczas średnio niemal o połowę wyższa niż jego spalinowego odpowiednika - przypomina Michał Knitter, współzałożyciel platformy Carsmile należącej do Grupy OLX.

Przypomina, że branża motoryzacyjna walczyła wówczas o dobry wynik sprzedaży aut na prąd, kusząc klientów m.in. rabatami. Niższe raty wynajmu pojazdów elektrycznych były też efektem dotacji z programu Mój elektryk, która w 2022 r. ważyła w cenie pojazdu więcej niż obecnie. Sprzedaż elektryków wspierały również firmy finansujące, które wówczas bardziej optymistycznie szacowały przyszłą wartość pojazdów zeroemisyjnych.

– Dziś elektryki nie tylko nie mają już przewagi w postaci niższej raty wynajmu, ale też nie widać, aby tradycyjnej branży motoryzacyjnej zależało na dobrych wynikach ich sprzedaży. Dwa, trzy lata temu taka presja była odczuwalna, obecnie jej nie ma – zauważa Michał Knitter.

Globalne powody

Zdaniem eksperta z Carsmile'a ma to podłoże w globalnej polityce. Trwa lobbing w sprawie odroczenia terminu zakończenia rejestracji nowych aut spalinowych, a co za tym idzie, ich produkcji w UE. Jednocześnie toczy się bitwa z tanimi elektrykami z Chin, które postrzegane są przez producentów z USA i Europy jako nieuczciwa konkurencja. O ile USA zdecydowanie nie chcą u siebie tanich chińskich aut na prąd (administracja Joego Bidena zdecydowała o nałożeniu na nie 100-procentowego cła), o tyle Europa nie ma jasnego stanowiska. Co prawda od 5 lipca obowiązują tymczasowe cła na elektryki sprowadzane z Chin, jednak dla marek europejskich (podobnie jak dla amerykańskiej Tesli) są one bronią obosieczną. W Chinach produkowane są przecież niektóre modele BMW (iX3 oraz elektryczne MINI) i Volkswagena oraz np. Dacia Spring czy Tesla Model 3. Co więcej, komponenty do produkcji samochodów montowanych w Europie też są masowo importowane z Państwa Środka. Poza tym, kraj ten jest dla BMW drugim rynkiem po Europie, na którym w I kwartale zrealizowano niemal jedną trzecią globalnej sprzedaży samochodów tej marki. Według portalu CarNewsChina w 2023 r. Volkswagen sprzedał w Państwie Środka 2,2 mln aut (drugie miejsce po chińskim BYD), a BMW i Audi po ok. 700 tys.

Jak w tych okolicznościach kształtują się proporcje pomiędzy ratą wynajmu auta elektrycznego i samochodu z napędem spalinowym w Polsce? Analitycy Carsmile'a stworzyli 12 par „elektryk-auto z tradycyjnym napędem”. Większość samochodów na prad uwzględnionych w zestawieniu sparowano z ich spalinowymi bliźniakami, tj. tymi samymi modelami dostępnymi również w wersji z tradycyjnym napędem. Dla pozostałych dobrano możliwie bliskie zamienniki tej samej marki lub innej, jak w przypadku Tesli porównywanej z wytypowanymi modelami Audi. Volvo XC40 dodatkowo sparowano z modelem EX30, którego zakup wypada korzystniej od XC40 Recharge.

Przegrana Tesli

W zestawieniu uwzględniono raty wynajmu poszczególnych modeli aut na trzy lata, bez wkładu własnego, w opcji z ubezpieczeniem, serwisowaniem, oponami oraz assisatnce. Na końcowe konkluzje miały zatem wpływ: ceny katalogowe, bieżące rabaty, ceny usług dodatkowych, a także tempo, w jakim auta te tracą na wartości. W raporcie nie uwzględniono natomiast kosztów ładowania/tankowania (to temat na odrębną analizę), a także opłat za parkowanie.

Jakie wnioski płyną z symulacji Carsmile'a? Abonament na elektryka jest obecnie średnio o 274 zł netto droższy, co oznacza różnicę na poziomie 9 proc. w stosunku do spalinowego "bliźniaka", przy średniej cenie katalogowej auta elektrycznego wyższej o 16 proc. Największą różnicę w racie odnotowano w przypadku pary BMW iX1 i jego spalinowego odpowiednika. Model z napędem elektrycznym okazał się o 644 zł droższy, na co wpływ ma m.in. brak dotacji.

W zestawieniu znalazły się dwie pary, w których to elektryk okazał się autem tańszym w wynajmie. Są to: Hyundai Kona Electric i Kona, a także Volvo EX30 i XC40. W drugim przypadku warto jednak podkreślić, że w naturalnej parze, tj. XC40 i XC40 Recharge elektryk będzie modelem droższym. Niestety przewagę cenową w wynajmie straciła też Tesla, która zarówno w parze Model 3 - Audi A4, jak i w parze Model Y - Audi Q5 wypada drożej od samochodu spalinowego.

– Jeszcze kilka miesięcy temu oferta wynajmu Tesli była korzystniejsza, jednak po ostatniej aktualizacji tzw. wartości rezydualnej, która odzwierciedla oczekiwania finansującego co do wartości auta za trzy lata, atrakcyjniejsze cenowo stało się Audi – zauważa Sylwester Łagowski, szef działu zamówień Carsmile.

Michał Knitter dodaje, że obecnie polityka rabatowa importerów i dilerów nie premiuje napędu elektrycznego.

- Mówimy tu o pewnej ogólnej tendencji rynkowej, od której zdarzają się wyjątki. Odnoszę jednak wrażenie, że sprzedawcom jest zupełnie obojętne, czy sprzedadzą elektryka, benzynę czy diesla. Liczą się sztuki. Patrząc na cenniki samochodów elektrycznych, trudno się dziwić, że ich sprzedaż rośnie w Polsce wolniej, niż można było oczekiwać jeszcze dwa lata temu – podsumowuje Michał Knitter.

Średni rabat na elektryki ujęte w zestawieniu Carsmile'a wynosi obecnie 6 proc., a na auta spalinowe – 12 proc. Zdaniem Michała Knittera przewaga cenowa samochodów z tradycyjnym napędem wynika nie tylko z polityki cenowej, ale też pogorszenia warunków finansowania pojazdów z napędem elektrycznym. Powód? Szybsza, niż wcześniej szacowano, utrata wartości aut na prąd.