Puls Biznesu : Rolnicy, blokując cały kraj, zrobili słaby PR zielonemu ładowi, energetycznej transformacji i generalnie ESG.
Agnieszka Wolska, wiceprezeska BNP Paribas Banku Polska, odpowiedzialna za bankowość korporacyjną i MŚP: Mam wrażenie, że kwestie związane z ESG wciąż wymagają aktywnych działań edukacyjnych. Nadal bowiem mamy do czynienia z fundamentalnym brakiem zrozumienia, co to jest i po co jest ESG, że nie jest to kolejny administracyjny wymysł, ale sprawa o kluczowym znaczeniu dla przyszłości naszej planety. Nie możemy zamykać dłużej oczu na degradację środowiska, dewastujący wpływ człowieka na ekosystem, który nie jest już w stanie się odtwarzać. Dlatego musimy zmienić nasz styl życia i sposób myślenia.
Z waszych badań wynika, że tylko 12 proc. przedsiębiorców motywowanych jest względami ekologicznymi. W firmach rządzą "dziadersi"?
Agnieszka Wolska: Powiedziałabym, że pragmatyczni ludzie, którzy muszą wiedzieć, po co to robią. Po co mają wydawać pieniądze na cel, którego do końca nie rozumieją?
Bo każą. Na regulacyjny przymus zwraca uwagę co trzeci przedsiębiorca.
Dlatego tak ważne jest zrozumienie fundamentalnych założeń ESG - że bez zmiany sposobu prowadzenia biznesu i stylu życia zniszczymy naszą planetę, bo ona nie jest w stanie się zregenerować.
Do rolników słabo to dociera.
To nie tak. Rolnicy wściekają się, bo próbuje się im narzucić bez dyskusji czy konsultacji jedyny sposób prowadzania upraw, który będzie przyjazny klimatowi, podczas gdy oni znają inne, co najmniej tak samo dobre dla natury. Również mniej kosztowne czy pracochłonne. Czyli oprócz odpowiedzialności ekologicznej pojawia się społeczna – będziemy musieli się dogadać.
Jednocześnie z faktami nie możemy dyskutować. Ktoś musiał podjąć decyzję strategiczną: w jakim kierunku idziemy i czy rentowność ma być jedynym miernikiem jakości biznesu. Rewolucja ESG polega m.in. na zakwestionowaniu starej szkoły ekonomicznej, oceniającej biznes wyłącznie przez pryzmat rachunku zysków i strat. Fundamentami zrównoważonej działalności biznesowej są: odpowiedzialność ekologiczna, społeczna i ekonomiczna. Młode pokolenie doskonale to rozumie.
Kiedy mówiłem o dziadersach, miałem na myśli pewną formację pokoleniową. Dzieci rolników mogą mieć inne zdanie na temat zielonego ładu niż ich rodzice.
Młode pokolenie ceni te wartości, bo nie chce pracować 24 godziny na dobę, chce żyć godziwie i godnie. To jest właśnie ESG: zrównoważone podejście do biznesu, obejmujące nie tylko kwestie środowiskowe, ale wszystkie aspekty funkcjonowania firmy w społeczeństwie. Jest też zrozumiałe, że część osób się w tym gubi. Powstało mnóstwo regulacji, w których trudno się odnaleźć. Raportowanie niefinansowe, które od tego roku obowiązuje największe firmy, jest trudne do ogarnięcia - wiem, bo sami musimy się z tym zmierzyć. Jednak innej drogi nie ma. Cel, jaki chcemy osiągnąć, jest szczytny i przyniesie pożytek wszystkim.
Tylko część firm go widzi. W zieloną transformację inwestuje na razie 30 proc.
To nie jest mało. Dodajmy do tego kolejne 10 proc., które chce zainwestować w ciągu najbliższych trzech lat. My patrzymy na to w ten sposób: 63 proc. PKB Polski to eksport, 43 proc. generują spółki zagraniczne. Możemy z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że w jednym i drugim przypadku znajdziemy firmy objęte obowiązkiem raportowania niefinansowego, które muszą liczyć ślad węglowy, nie tylko swój, ale też dostawców i odbiorców, a następnie przełożyć to na wymagania wobec dostawców. W związku z tym, jeśli mała firma chce starać się o kontrakt z wielkimi koncernami lub ich dostawcami, musi mieć świadomość, że jej ślad węglowy zostanie uwzględniony w całym łańcuchu. Dlatego uświadamiamy firmy, że ESG ich dotyczy i jest ważne.
Na razie w transformację inwestują głównie duże firmy.
Polski przedsiębiorca pokazał niejednokrotnie, że gdy tylko zostanie wskazany jego interes merkantylny, czyli będzie wiedział, po co coś robi, że ma to wpływ na jego konkurencyjność, to szybko się dostosuje. Zawsze zaczyna się od największych, ale transformacja dotyczy również m.in. rolników. Protesty są częścią etapu dostosowawczego do nowych wymogów. Są też elementem pewnej strategii negocjacyjnej, próbą wyciągnięcia dodatkowych korzyści, do czego i rolnicy, i przedsiębiorcy mają prawo. Polskie rolnictwo reprezentuje bardzo wysoki poziom, co stwierdzam z pozycji banku, który obsługuje 25-30 proc. tego rynku. Są problemy z dostosowaniem najmniejszych gospodarstw. Tu na pewno trzeba ludziom pomóc poprzez zastosowanie np. okresu przejściowego.
W waszym badaniu wzrost konkurencyjności znalazł się wysoko na liście powodów, dla których firmy inwestują w ESG. Pierwsze są regulacje, konkurencyjność jest na drugim miejscu. Co ciekawe, trzecim czynnikiem są klienci, którzy oczekują takich zmian.
Konkurencyjność jest najlepszym argumentem przemawiającym do przedsiębiorców. Oni nie są od tego, żeby zbawiać świat. Mogą się do tego przyczynić, ale nadrzędnym celem jest zapewnienie godziwego bytu sobie i pracownikom.
Poznaj program konferencji "Taksonomia w akcji - Instytucje finansowe", 21 maja 2024, Warszawa >>
W badaniu zaskakująco wysoki jest odsetek firm deklarujących zamiar przejścia na inne źródła energii – aż 70 proc.
Jest to pokłosie wojny w Ukrainie i szoku cenowego na rynku energii, który przedsiębiorcy bardzo mocno odczuli. Stąd inwestycje w fotowoltaikę, biomasę, która stała się szczególnie popularna. I to jest właśnie pragmatyzm polskiego przedsiębiorcy.
Firmy chwalą łatwy dostęp do zielonego finansowania bankowego.
Większość grup bankowych ma własne zobowiązania w zakresie ESG, w tym dotyczące przebudowy portfela na kredyty przeznaczone na zrównoważone cele.
Amerykańskie banki ostatnio wycofały się z porozumienia na rzecz zrównoważonego finansowania.
Od pewnego czasu obserwujemy taki trend w USA. Jest to związane z klimatem politycznym, wyborami prezydenckimi i stanowi element pewnego naturalnego cyklu. Są odchylenia w jedną i druga stronę, ale trend jest jeden.
W Europie przeważa pogląd, że zielona transformacja może dać mocnego kopa sektorowi bankowemu.
Transformacja jest ważna i może być źródłem potencjalnego wzrostu, bo rynek musi się przestawić na inne źródła energii, z czym związane są gigantyczne inwestycje.
W strategii BNP Paribas kładzie duży nacisk na ESG - i w banku, i w relacjach z klientami. Coś daje bankowi bycie najbardziej zielonym na rynku?
Mamy w tym zakresie wiedzę ekspercką, co nas wyróżnia. Rachunek, kredyt to dzisiaj commodity [z ang. towar - red.], są dostępne wszędzie. Rolą banku jest oferowanie wartości dodanej i pełnienie roli służebnej wobec klientów. My mamy inżynierów, którzy mogą rozmawiać z firmą i doradzić, gdzie i jakich inwestycji dokonać, żeby zredukować ślad węglowy, poprawić konkurencyjność i atrakcyjność dla odbiorców. Pracujemy ze spółkami, które mają dostawców z Polski - i one zwracają się do nas, żebyśmy pomogli przeprowadzić audyt energetyczny ich partnerów.
To jest zaszyte w koszcie finansowania?
Nie. Bierzemy ten koszt na siebie. Generalnie zielone finansowanie jest tańsze niż tradycyjne, co zresztą potwierdzili respondenci. To jest nasz wkład w transformację – niższe ceny. Skala kompensuje nam ten koszt.
Jaką część bilansu stanowią kredyty na finansowanie zrównoważonego biznesu?
Zgodnie ze strategią banku mają stanowić 10 proc. i udało się to osiągnąć.
Do końca strategii zostały jeszcze dwa lata. Może poprzeczka była za nisko?
Przyłożyliśmy się do zadania. Osiągnęliśmy pozycję lidera w tym segmencie rynku i to procentuje. Rynek kredytów korporacyjnych w ubiegłym roku skurczył się o 3 proc. U nas zielone kredyty rosły w dwucyfrowym tempie.
Jaki stawiacie sobie cel na przyszłość - połowa bilansu ma być zielona?
Nie można tego wykluczyć. Bardzo dużo zależy od państwa, od tego, jak szybka będzie transformacja polskiej gospodarki. Możemy budować wiatraki, inwestować w fotowoltaikę, ale na razie mamy problemy z przyłączeniem się do sieci. Dopóki nie zostanie zmodernizowana sieć energetyczna i nie zostaną udostępnione przyłącza, będziemy tkwić w miejscu. Zmiany zależą też od agendy transformacyjnej dużej energetyki, tj. np. przechodzenia z węgla na atom.
Generalnie jest problem ze stroną publiczną. Przedsiębiorcy mówią, że łatwiej znaleźć finansowanie z komponentem ESG niż subsydia.
Moim zdaniem świadczy to o tym, jak wielką rolę edukacyjną pełnią banki. Każdy nasz doradca został przeszkolony w zakresie ESG i transformacji energetycznej. Jest w stanie rozmawiać z klientem o tym, jak można finansować zielone inwestycje, gdzie są korzyści. Dostępne są ulgi, w tym na koszty odsetkowe, dotacje do części kredytów, dużo ciekawych instrumentów udostępniamy wspólnie z BGK. Natomiast system dystrybucji subsydiów, jest mocno rozczłonkowany: część jest w województwach, część w BGK czy innych programach centralnych. W bankach wszystko jest w jednym miejscu.
Świadomość dostępności instrumentów finansowych jest większa wśród dużych firm. Mniejsze dopiero uczą się ESG.
Zdążą się nauczyć? Obowiązek raportowania niefinansowego już za dwa lata będzie powszechny.
Mamy określone ramy prawne. Obserwujemy postępy firm. Czy wszyscy zdążą, czy wsiądą do tego samego wagonu? Nie, bo proces rozpisany jest na lata. Jeśli jesteś lokalnym zakładem fryzjerskim, to regulacje dotyczą cię w daleko mniejszym stopniu niż dostawcę dużego koncernu. Zdążymy. Najwyżej pojedziemy następnym pociągiem. Rolnicy próbują coś wynegocjować. Będziemy to obserwować także wśród firm, bo to jest naturalny proces dostosowawczy gospodarki do nowych wymogów.