Europa uczy się żyć ze wspólną walutą

Róża Romaniec, Inga Rosińska, Michael J. Smith, Małgorzata Birnbaum
opublikowano: 2002-01-03 00:00

Wprowadzenie euro, które rozpoczęło się 1 stycznia i obejmuje 12 krajów z ponad 300 mln mieszkańców, przebiega dotąd bez zakłóceń.

Chrzest bojowy wspólna waluta przeszła już wczoraj — w pierwszy dzień handlowy.

W niemieckich sklepach pojawiło się dużo więcej klientów niż zwykle. Sprzedawcy bez problemów radzili sobie z liczeniem w dwóch walutach i prowadzeniem podwójnych kas, ale w kolejkach trzeba było czekać nieco dłużej niż zwykle. Handlowcy zobowiązali się przyjmować marki do końca lutego.

— Dotrzymanie obietnicy, iż płacenie w markach będzie możliwe do 28 lutego, jest dla handlowców sprawą honoru — podaje w komunikacie niemiecki związek handlowców detalicznych.

W Belgii kłopoty z euro widać głównie w skali mikro. Belgowie pobierają z bankomatów banknoty o wysokich nominałach i sprzedawcom nie starcza monet euro do wydawania reszty. Wbrew rekomendacjom, wielu sprzedawców nadal wydaje resztę we frankach. Do praw rynku dostosowały się nawet panie pilnujące toalet, podnosząc wcześniej ceny z 10 BEF (2,5 EUR) do 12 BEF (3 EUR).

Pierwszy roboczy dzień z nową walutą w Europie przyniósł w Wielkiej Brytanii wzmożoną dyskusję. Dziennikarze sprawdzali, czy sklepy dotrzymują obietnicy i przyjmują euro. Przyjmują, choć w skali doświadczalnej. Z doświadczenia tego wynika, że sprzedawcy będą utrzymywać nieco niższy od oficjalnego kurs euro, aby zrekompensować sobie koszty wymiany.

We Włoszech i Francji zastrajkowały banki. W Italii do akcji pracowniczej wezwały związki zawodowe Sibl-Cisal i Falbi-Consalf, zrzeszające 40 proc. personelu banku centralnego Włoch, czyli prawie 19 tys. osób. Strajk jest próbą zmuszenia banku centralnego do zmiany stanowiska w sporze o warunki pracy. We Francji strajk zorganizowało pięć głównych związków zawodowych bankowców, które domagają się podwyżek płac.

W Grecji natomiast doszło do pierwszego w epoce euro napadu na bank. Mężczyzna w kasku motocyklowym obrabował bank w Atenach — ukradł 100 tys. EUR (360 tys. zł) i 1,5 mln GRD wartości 4400 EUR (15,5 tys. zł).