Uczestnicy panelu zatytułowanego „Czy Europa może jeszcze być gospodarczym liderem świata?” starali się ocenić na Forum Ekonomicznym w Karpaczu, czy w ogóle możliwe jest pogodzenie ambitnych celów klimatycznych Unii Europejskiej z wyzwaniami konkurencyjności gospodarki oraz jaka jest realność utrzymania się naszego kontynentu w czołówce globalnego wyścigu.
Marek Moczulski, wieloletni prezes firm Bakalland i Unitop, od trzech lat pod własnym nazwiskiem zajmuje się doradztwem dla podmiotów gospodarczych w Polsce i za granicą. Jako doświadczony praktyk wyjątkowo ostro ocenił obrany przez UE kurs decyzyjny, w szczególności pozbywanie się produkcji, w tym bliskiej mu żywności. Zwrócił uwagę na zabijające unijną gospodarkę ceny energii, które znacznie niższe są nie tylko w potężnych Chinach, lecz choćby w Turcji — od lat aspirującej do UE, lecz dobrze rozwijającej się bez wspólnotowych obciążeń. Podał też szokującą kwotę 1000 mld EUR (czyli biliona, to mniej więcej jedna wieloletnia perspektywa finansowa UE) jako koszt całkowicie zbędnych gospodarce i społeczeństwu regulacji. Zaapelował, by deregulowanie nie ograniczało się do nośnego hasła, lecz miało konkretne przełożenie na przepisy.
Zuzana Pelakova ze Słowacji, dyrektorka programu biznesowego w bratysławskim biurze think tanku GLOBSEC, zwróciła uwagę na wciąż niewykorzystywane możliwości ogromnego unijnego rynku. Zmniejszenie produkcji to trend spowodowany wieloma czynnikami, który niestety bardzo trudno będzie odwrócić, natomiast UE wciąż zachowuje wielkie możliwości wzrostu sektora usług uzależnione od postępu wewnątrzwspólnotowej integracji.
Janusz Steinhoff to weteran forum w Krynicy/Karpaczu — w rządzie Jerzego Buzka 1997-2001 minister gospodarki i wicepremier. Jako decydent z epoki jeszcze ubiegania się Polski o członkostwo w UE przypomniał tzw. strategię lizbońską, czyli plan rozwojowy przyjęty przez Radę Europejską w 2000 r. Szczytnym przesłaniem było uczynienie Europy, a konkretnie UE, do 2010 r. najbardziej dynamicznym i konkurencyjnym regionem gospodarczym na świecie, rozwijającym się szybciej niż USA. Notabene o Azji wtedy nawet nie wspomniano. Głównym motorem postępu miało stać się wykorzystanie do maksimum innowacyjności. Niestety, już w 2004 r., gdy nastąpiło największe rozszerzenie UE, okazało się, że Wspólnota pozostaje coraz bardziej w tyle za prawdziwymi liderami globalnego wyścigu. Wicepremier Steinhoff, który pod koniec XX wieku przyszedł do polityki z górnictwa, odniósł się także do unijnego kursu na zazielenianie gospodarki. Stwierdził logicznie, że UE absolutnie nie powinna wychodzić przed szereg w stosunku do ustaleń ONZ-owskich szczytów COP, albowiem ziemski klimat nie zna przecież ustalonych przez człowieka granic państwowych. Odnosząc się do niewykorzystywania przez UE możliwości synergii, podał bliski mu przemysłowy przykład sektora zbrojeniowego, który nie jest w stanie przerobić przeznaczanych na obronność wielkich budżetowych pieniędzy. Do krytyki przeregulowania unijnej gospodarki dodał również nieracjonalność pomocy publicznej, której rozdzielanie w UE zdeterminowane jest siłą polityczną beneficjentów, a nie kryteriami zobiektywizowanymi.
Wiktor Janicki, prezes AstraZeneca Pharma Poland, odnosząc się do niskiej europejskiej innowacyjności, podał najbardziej zobiektywizowany dowód — klasyfikację najlepszych uczelni świata. W pierwszej dziesiątce znajduje się aż osiem amerykańskich i dwie europejskie, ale wcale nie unijne, lecz brytyjskie. Perspektywę liderowania Europy ocenił pesymistycznie, jako że społeczeństwa państw zachodnich mentalnie tkwią w samozadowoleniu oraz komforcie życia na poziomie wciąż jeszcze wyższym niż w innych częściach świata.
Ahmet Shala, reprezentant amerykańskiego Uniwersytetu Jamesa Madisona, europejskie możliwości widzi w postępie integracyjnym. UE nie będzie wspólnotą efektywną, dopóki jeden jej członek może blokować bardzo ważne decyzje. Zza Atlantyku dostrzega, że wielopaństwowa Europa wciąż nie stworzyła swojej tożsamości. Nie powiedział tego wprost, ale w jego tezach pobrzmiewała idea Stanów Zjednoczonych Europy, która na naszym kontynencie jest czysto teoretyczną mrzonką.
Generalny wniosek z panelu i zarazem dość brutalna odpowiedź na pytanie przytoczone na wstępie tekstu brzmi — światowym liderem gospodarczym Europa już być nie może.