Falenta podejrzanym, zwolniony za kaucją

Dawid TokarzDawid Tokarz
opublikowano: 2014-06-25 21:15

Marek Falenta, jeden z najbogatszych Polaków (zgodził się na podawanie pełnych danych osobowych) oraz jego szwagier i bliski współpracownik Krzysztof Rybka (zgodził się na podanie danych osobowych). usłyszeli zarzuty współudziału w podsłuchiwaniu polityków.

Jak poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur, obu prokurator zarzucił współsprawstwo - z Łukaszem N. i Konradem L. - w popełnianiu czynów polegających na nieuprawnionym zakładaniu i posługiwaniu się urządzeniem nagrywającym oraz ujawnieniu utrwalonych rozmów innym osobom. Podejrzani nie przyznali się i złożyli wyjaśnienia.

Grozi im do 2 lat więzienia.

Wobec Marka Falenty prokurator zastosował poręczenie majątkowe w kwocie miliona zł, zakaz opuszczania kraju oraz dozór policji. Wobec Krzysztofa Rybki. zastosowano poręczenie majątkowe w kwocie 20 tys. zł, zakaz opuszczania kraju oraz dozór policji.

Marek Falenta (fot. PulsBiznesu, WM)
Marek Falenta (fot. PulsBiznesu, WM)
None
None

Adwokat Falenty poinformował, że jego klient zdecydowanie zaprzecza zarzutowi udziału w podsłuchiwaniu.

"Nie przedstawiono nam żadnych dowodów" - stwierdził adwokat.

Wcześniej pojawiały się nieoficjalne informacje, że śledczy mieli rozważać też zarzuty dużo większego kalibru, takie jak zorganizowana grupa przestępcza, a nawet zamachu stanu czy szantaż urzędników państwowych.

Według Mazur analiza materiału dowodowego nie pozwoliła na przypisanie podejrzanym udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Brak jest bowiem elementów charakterystycznych dla takiej grupy jak: trwała struktura, więzy organizacyjne, trwałość zaspokajania potrzeb grupy, czerpanie z przestępstw stałych dochodów.

"W realiach niniejszej sprawy dotychczasowe ustalenia wskazują, iż tak zorganizowana grupa nie została nigdy utworzona, o czym świadczy chociażby fakt, iż początkowo nagrywaniem zajmowały się tylko dwie osoby, zaś podejrzany Krzysztof R. nie znał Konrada L. a Konrad L. znał Marka F. jedynie jako klienta restauracji" - dodała Mazur.