Chociaż hasło tegorocznego festiwalu brzmiało „Prima la musica”, nie oznacza to, że muzyka zdominowała Międzyzdroje. Pierwszego lipca odbył się wernisaż Ryszarda Horowitza, mieszkającego w Nowym Jorku fotografika, światowej sławy twórcy fotografii reklamowej. Tego samego dnia ci, którym udało się zdobyć zaproszenia lub bilety, obejrzeli przedstawienie „Testosteron” Teatru Montownia w reżyserii Agnieszki Glińskiej — czarną komedię o naturze męskiej płci.
Oficjalne otwarcie Wakacyjnego Festiwalu Gwiazd, tradycyjnie zorganizowane późnym wieczorem na plaży, było pierwszą okazją do podziwiania przybyłych do Międzyzdrojów VIP-ów. Rozpoczęło się od pirotechnicznej instalacji — widowiska Jerzego Kaliny, po której prezydent festiwalu — Waldemar Dąbrowski, osobno zapraszał każdą festiwalową znakomitość na scenę, jednocześnie w paru słowach pointując bądź to karierę, bądź znaczenie danej osoby dla świata artystycznego czy biznesowego. Po tej prezentacji, uściskach dłoni w świetle reporterskich fleszy i formule otwarcia festiwalu wygłoszonej przez burmistrza Międzyzdrojów, publiczność została na plaży, by obejrzeć „Karierę Nikosia Dyzmy” w reżyserii Jacka Bromskiego, a artyści i goście festiwalu udali się do hotelu Amber Baltic, by cieszyć się swoim towarzystwem.
Biznesmeni i gwiazdy
Wśród gwiazd scen i filmu gwiazdy polskiej gospodarki pojawiały się niemal niezauważone.
— Nie chodzi o to, by się pokazywać wśród znanych artystów. Potrzeba nam elit gospodarczych, które świadomie podejmą wysiłek nie tylko zachowania rodzimej kultury, ale przede wszystkim kreowania zjawisk w niej zachodzących — mówił Jan Kulczyk, który do Międzyzdrojów przyjechał z żoną i dziećmi.
Zdaniem Leszka Kwiatka, dyrektora generalnego Poczty Polskiej, wydarzenia artystyczne tej rangi nieodłącznie wiążą się z uczestnictwem w nich znaczących firm.
Tegoroczny festiwal gwiazd trwał cztery dni — o dzień krócej niż w poprzednich latach. Organizatorzy mieli w tym roku kłopoty z pozyskaniem odpowiednio dużej liczby sponsorów.
— Stan polskiej gospodarki musiał się odbić na skłonności firm do sponsorowania wydarzeń kulturalnych. Obecnie polscy biznesmeni zajęci są raczej utrzymywaniem przy życiu swoich firm niż wydawaniem pieniędzy na festiwale — skomentował ten stan Waldemar Dąbrowski.
Właśnie podczas festiwalu okazało się, że Dąbrowski otrzymał tekę ministra kultury.
Festiwalowe centrum
Nieodłącznym elementem festiwalowego pejzażu Międzyzdrojów jest hotel Amber Baltic. Stanowi centrum, wokół i wewnątrz którego rozgrywały się wszystkie tegoroczne imprezy oraz toczyło się towarzyskie życie sfer zarówno artystycznych, jak i biznesowych.
— Nasz festiwal stał się salonem, w którym ludzie ze świata sztuki i osoby odpowiedzialne za kreowanie rzeczywistości gospodarczej mogą się przekonać, jak wiele ich łączy — mówił Waldemar Dąbrowski.
Dowodem tego są właśnie Międzyzdroje, gdzie bez wsparcia sponsorów publiczność festiwalu nie mogłaby podziwiać tak wielu imprez. Przebojem drugiego dnia był Turniej Tenorów. Przy akompaniamencie Orkiestry Teatru Wielkiego w Poznaniu w szranki stanęło 12 tenorów. Śpiewali arie Verdiego, Pucciniego, Bizeta i Moniuszki.
Na rysunku Andrzeja Mleczki ojciec tłumaczy synowi: „Pamiętaj, że pieniądze w życiu to nie wszystko... i należy oprócz tego posiadać nieruchomości, biżuterię i dzieła sztuki”. Właśnie! Rysunki Mleczki stały się kanwą „Opery Mleczanej” w reżyserii Mikołaja Grabowskiego, przedstawienia, które swą premierę miało właśnie w Międzyzdrojach. W roli orkiestry symfonicznej wystąpił w nim Leszek Możdżer, pianista i kompozytor uznawany za objawienie polskiego jazzu ostatniej dekady.
Po godzinach
Okna, przez które widać hall hotelu Amber Baltic, prawie przez całą dobę okupowane były przez fanów, wyczekujących na pojawienie się kolejnych gwiazd. Najbardziej znani aktorzy praktycznie nie mieli szans na spokojny spacer po kurorcie, bo tłum domagających się autografów skutecznie uniemożliwiał swobodne poruszanie się. Ale gwiazdy nie jadą do Międzyzdrojów po to, by spacerować po plaży. Oczywiście można się na plaży natknąć na sławy filmu przy okazji organizowanych tu spotkań z aktorami, jednak artyści najbardziej cieszą się z możliwości rozlicznych spotkań we własnym — sławnym, uznanym, kokietującym się gronie, w hotelowych barach, kręgielni czy na dyskotece. Jest to też najlepsza okazja dla fotoreporterów, łakomych towarzyskich kąsków: uścisków, pocałunków, czasem sprzeczki. W tym roku pokazali oni jednak, że mają swoją godność i należy się z nimi liczyć. Utarli nosa Tomaszowi Stockingerowi, który jako jedyny przez cztery dni festiwalu unikał reporterów jak ognia. „Odwdzięczyli się” za to podczas widowiska Promenada Gwiazd, kulminacyjnego punktu w programie, kiedy to aktorzy zostawiają odciski swoich dłoni w międzyzdrojskiej alei gwiazd. Podczas tegoż odciskania gwiazdy po prostu toną w świetle fleszy. Stockinger zaś tonął w mroku — fotoreporterzy, gdy im wreszcie zapozował, stali z założonymi rękami. Chętnie natomiast fotografowani byli pozostali wyróżnieni w tym roku aktorzy: Artur Barciś, Stanisława Celińska, Magdalena Cielecka, Bożena Dykiel, Rafał Królikowski, Jan Machulski, Leon Niemczyk, Leonard Pietraszak i Anna Polony.
— Od dziś będę należał do grona wyróżnionych aktorów. Chyba zasłużyłem na ten zaszczyt? — skwitował Artur Barciś.