Finanse fundacji wymagają kontroli

Bożena Wiktorowska
opublikowano: 1998-11-12 00:00

Finanse fundacji wymagają kontroli

Odwołanie przez ministra zdrowia Wojciecha Maksymowicza profesora Andrzeja Kułakowskiego ze stanowiska dyrektora Centrum Onkologii Instytutu im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie wywołało aferę. Przeciwko decyzji ministra protestują lekarze. Przeciwnicy ministra zdrowia wręcz twierdzą, że jest to jego prywatna zemsta na profesorze Kułakowskim, który był przeciwny utworzeniu w Centrum Onkologii oddziału neuroonkologii. W przyszłości jego szefem miałby być nikt inny jak tylko sam Wojciech Maksymowicz, ale to oczywiście tylko plotki.

MINISTER zdrowia jako powód odwołania dyrektora warszawskiego Centrum Onkologii podał brak dyscypliny budżetowej w kierowanej przez niego placówce. W czasie ostatniej kontroli stwierdzono, że szpital wydał o 30 mln zł więcej niż otrzymał środków z budżetu państwa. Jednak dwie trzecie tej kwoty to koszty amortyzacji sprzętu medycznego. Reszta zaś kwoty — nie jest zaskoczeniem. Szpitalom w całej Polsce brakuje bowiem pieniędzy. Wszystkie wydają więcej niż mają — i pod tym względem sytuacja stołecznego szpitala onkologicznego nie odbiega od krajowej. Gdyby minister zdrowia miał odwoływać dyrektorów szpitali tylko na podstawie takiego zarzutu, to nie wiadomo, czy któryś z nich zachowałby stanowisko. Mogłoby się bowiem okazać, że nie ma w Polsce szpitala, który nie ma długów.

W CAŁEJ sprawie odwołania szefa Centrum Onkologii jednak niepokoi zgoła coś innego. W szpitalu, podobnie jak i w innych, działa fundacja. Polska Fundacja Europejskiej Szkoły Onkologii korzysta ze sprzętu i lokalu. Według ministerstwa, szpital zawarł z fundacją niekorzystne i niezgodne z prawem umowy. W Centrum można zrobić wszystkie skomplikowane badania bez kolejki. Wystarczy tylko zapłacić odpowiednią kwotę. Ceny badań są zbliżone do oferowanych przez prywatne kliniki. O ile jednak prywatne kliniki muszą kupić sprzęt za swoje pieniądze, o tyle w tym przypadku część urządzeń wykorzystywanych przez fundacje jest kupiona ze środków publicznych. Jednocześnie osoby, które korzystały z usług medycznych za pośrednictwem fundacji, zwracają uwagę na szokujące sytuacje. Otóż w tym samym gabinecie, ten sam lekarz wykonuje badania najpierw ciężko chorym pacjentom czekającym na swoją kolejkę kilka miesięcy, by chwilę później przebadać osobę, która przyszła przed kwadransem. Co ciekawe, identycznie się dzieje nie tylko w Centrum Onkologii, lecz we wszystkich szpitalach w Polsce. Pacjenci skarżą się, że lekarze wręcz wymuszają na nich wpłaty na różnego rodzaju fundacje działające przy szpitalach. W wielu wypadkach jest to haracz, by przyspieszyć leczenie lub operację. Jednocześnie lekarze specjaliści, do których normalnie nie można się dostać mając skierowanie — przyjmują pacjentów bez kolejki w ramach... fundacji. Artyści taką sytuację nazywają chałturą. Lekarze zaś prywatną praktyką w państwowym szpitalu. I jest to sytuacja zupełnie chora, tym bardziej że jeśli lekarz chce pracować dodatkowo, to ma wręcz nieograniczone możliwości. Działają spółdzielnie pracy, prywatne kliniki i gabinety, których istnienie określa wolny rynek.

W POLSCE fundacje są pod szczególną ochroną. Działają na podstawie ustawy o fundacjach z 1984 roku, która została znowelizowana w 1994 roku. Nowa ustawa jest tak liberalna, że złośliwi wręcz zastanawiają się nad sensem jej istnienia. Stara ustawa zakładała, że sąd rejestruje fundacje a właściwy minister zatwierdza statut. Posiadał on prawo do kontrolowania jej finansów, a w przypadku wykrycia nieprawidłowości mógł skierować sprawę do sądu. Teraz poszczególne resorty dowiadują się o powstaniu fundacji już po fakcie. Żaden przepis ustawy nie upoważnia ministra do sprawdzenia, czy fundacja działa zgodnie z prawem. Nie wiadomo, dlaczego pozostawiono przepis, że minister może ukarać źle działającą fundację. Zgodnie z prawem, sprawozdania fundacji za miniony rok powinny trafić do ministerstw do 31 marca. Niewiele fundacji się tym przejmuje. Powód? Fundacjom nie grożą żadne kary, jeśli nie rozliczą się ze swojej działalności. A nikt w Polsce nie ma prawa rozwiązać fundacji, których stan finansów jest niewiadomą.

NIE WIADOMO, czy wraz z reformą służby zdrowia i rozpoczęciem działalności kas chorych ze szpitali znikną fundacje. Skoro bowiem kasy będą płacić za pracę szpitali z pieniędzy pacjentów, to jak wyjaśnić konieczność „dobrowolnych” dopłat do leczenia.