Fiskus chce nagradzać bezgotówkowych

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2021-02-10 20:00

Przyspieszony zwrot VAT jako zachęta do przyjmowania płatności elektronicznych. Oto najnowszy pomysł resortu finansów na walkę z gotówką.

Z artykułu dowiesz się:

Jaki poziom obrotu bezgotówkowego będzie nagradzany przez fiskusa

O ile zostanie przyspieszony zwrot VAT dla podatnika bezgotówkowego

Kiedy przepisy mogą wejść w życie

Tadeusz Kościński jeszcze jako wiceminister rozwoju powiedział, że może obiecać dochowanie należytej staranności w pracach nad ustawą wspierającą płatności bezgotówkowe, ale efektów obiecać nie może. Faktycznie niewiele jest regulacji, które opracowywano by z taką konsekwencją i wytrwałością - i to pomimo ciągłych porażek (projekt już da razy trafił do kosza). Możliwe, że tym razem się uda.

Zwrot w sprawie gotówki
Zwrot w sprawie gotówki
Jan Sarnowski, wiceminister finansów, zaproponował, żeby przedsiębiorców nagradzać za rezygnację z gotówki, zamiast karać za jej używanie.

Marchewka zamiast kija

Z naszych informacji wynika, że resort finansów ma nową koncepcję wspierania obrotu bezgotówkowego wśród przedsiębiorców. Zamiast kija, jak we wcześniejszych wersjach, ma być marchewka. Ministerstwo nie chce już karać za odmowę akceptacji płatności kartami i innymi instrumentami elektronicznymi, ale nagradzać tych, którzy przerzucą się na obrót bezgotówkowy. Z naszych ustaleń wynika, że przedsiębiorca, który 70 proc. całego obrotu realizuje za pośrednictwem kart i przelewów, dostanie szybszy zwrot VAT - i to sporo, bo do 15 dni, zamiast ustawowych 60 dni.

To mocna zachęta. Każdy przedsiębiorca wie, jak niechętnie fiskus oddaje pieniądze. Zwrot po dwóch tygodniach to prawdziwy vatowski ekspres.

Resort nazywa przyszłych beneficjentów: podatnicy bezgotówkowi. Pytanie, ilu jest przedsiębiorców, którzy 70 proc. obrotu mają w pieniądzu elektronicznym? No właśnie. Zebranie danych nie będzie łatwe. Za kilka lat, gdy upowszechnią się online’owe kasy fiskalne nie będzie z tym kłopotu. Na razie jest ich niewiele – około 300 tys. na 2 mln zarejestrowanych. Częściowe danych można by zbierać poprzez sieć terminali płatniczych (choć prawdopodobnie wymagałoby to zmian w oprogramowaniu), a także korzystając z informacji Krajowej Izby Rozliczeniowej.

- W całej gospodarce obrót bezgotówkowy przekracza 50 proc., a wielu branżach wynosi 60 proc., a nawet 70 proc., np. w gastronomii. Trzeba jednak wziąć poprawkę na pandemię, która zaburza statystyki. Klienci ze względów bezpieczeństwa częściej używają kart i generalnie robią więcej zakupów internecie, płacąc Blikiem lub przelewem – mówi specjalista od rozliczeń kartowych.

Według naszych informacji ministerstwo jest zdeterminowane, żeby projekt jak najszybciej doprowadzić do końca. Na razie jednak finał się oddala. Jeszcze kilka miesięcy temu plan zakładał zakończenie prac nad projektem na przełomie I i II kwartału bieżącego roku. Obecnie mowa jest o III-IV kwartale.

Kwestia polityczna

Czy i kiedy regulacja wejdzie w życie, nie wiadomo. Projekt od początku powstaje pod złą gwiazdą. Prace nad ustawą wspierającą obrót bezgotówkowy zaczęły się już w 2016 r. i miały być rządowym komponentem programu rozwoju bezgotówkowej gospodarki, który od strony komercyjnej był prowadzony przez firmy kartowe, banki i agentów rozliczeniowych. Utworzona przez te podmioty fundacja Polska Bezgotówkowa zajęła się dystrybucją darmowych (przez rok) terminali wśród przedsiębiorców, którzy nie akceptowali wcześniej płatności kartowych. Dobrowolny program miała wspierać ustawa, przewidująca sankcje za odmowę przyjmowania płatności kartą.

Najpierw zastrzeżenia do projektu zgłosił Adam Glapiński, prezes NBP, który wtedy nie dał się jeszcze poznać, jako krytyk programu wspierania obrotu bezgotówkowego. Udało się go przekonać koncesją w formie zapisu, że przedsiębiorca nie może odmówić płatności gotówką.

Wtedy jednak pojawiły się polityczne zastrzeżenia, że nie można karać przedsiębiorców. Z projektu wypadł zapis o obowiązku akceptacji kart. Pojawił się nowy, ogólniejszej natury, że przedsiębiorca musi akceptować elektroniczne instrumenty płatnicze, jak karta i przelew.

Mimo to projekt utknął, choć dotarł już na komitet stały. Następnie karta się odwróciła i plan wspierania obrotu bezgotówkowego zyskał zrozumienie i poparcie polityków (ówczesny szef komitetu stałego Jacek Sasin opowiadał się nawet za przywróceniem sankcji). Kiedy wydawało się, że ustawa dostała zielone światło, rządowe Centrum Analiz Strategicznych niespodziewanie zaciągnęło hamulec. Powód: w roku wyborczym (2019) należy wstrzymać się z wszelkimi budzącymi kontrowersje projektami.

Potem były wybory parlamentarne, po których przyszły wybory prezydenckie. Projekt tkwił w zamrażarce. Dopiero teraz klimat stał się korzystniejszy. W kontekście przybierającego na sile protestu przedsiębiorców trudno przewidywać, że resort wpisze do regulacji sankcje dla firm przywiązanych do gotówki.

Ministerstwo Finansów odmówiło komentarza do naszych informacji.

Okiem eksperta
Zwrot VAT w 15 dni powinien być standardem
Przemysław Pruszyński
ekspert podatkowy Konfederacji Lewiatan

Z pewnością promowanie postaw podatników poprzez benefity jest lepszym rozwiązaniem niż stosowanie sankcji, jak np. przy płatnościach gotówką na kwotę ponad 15 tys. zł, z pominięciem podzielonej płatności, czy na rachunek spoza tzw. białej listy, gdzie gotówkę się eliminuje w ten sposób, że przedsiębiorca nie może takich transakcji wliczyć w koszty uzyskania przychodów.

Natomiast co do samej bonifikaty - i Lewiatan, i przedsiębiorcy od dawna postulują skrócenie terminu zwrotu podatku VAT do 15 dni. W ostatnich latach wprowadzono wiele narzędzi analitycznych i Ministerstwo Finansów dysponuje wystarczającą wiedzą, żeby szybciej oddawać pieniądze podatnikom.

15 dni to dzisiaj powinien być standard, a nie bonifikata za duży udział transakcji elektronicznych w obrotach. Lepszą zachętą byłyby ulgi podatkowe, np. obniżona stawka dla części dochodu przypadającego na sprzedaż bezgotówkową.