Francuzi pomogą sieci E.Leclerc w Polsce

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2015-09-02 22:00

Najmniejsza z czterech francuskich sieci spożywczych na polskim rynku chce podwoić skalę działalności. Pomoże centralna.

E.Leclerc, który w Polsce zadebiutował przed dwoma dekadami jako jedna z pierwszych zagranicznych sieci spożywczych, dał się wyprzedzić francuskim konkurentom. Ma dziś 43 sklepy i w ubiegłym roku osiągnął 2,747 mld zł obrotów, czyli odrobinę mniej niż rok wcześniej. To wynik znacznie słabszy niż hipermarketowi rywale z Auchan i Carrefoura, a także mniej od dynamicznie rozrastającej się sieci Intermarche. Spółka nie składa jednak broni.

DUŻY APETYT:
DUŻY APETYT:
E.Leclerc, którym kieruje Michel-Édouard Leclerc, syn twórcy sieci, zamierza otwierać sklepy i przejmować mniejszych konkurentów. Na razie boryka się ze spadkami sprzedaży w hipermarketach.
Marek Wiśniewski

— W ciągu najbliższych pięciu lat chcemy podwoić skalę działalności w Polsce. Będziemy otwierać sklepy i szukać niezależnychdetalistów, którzy chcieliby przyłączyć się do naszej sieci. Jesteśmy też zainteresowani przejęciami — mówi Michel-Édouard Leclerc, syn założyciela sieci i obecny szef struktur E.Leclerc. E.Leclerc do tej pory ma na koncie jedno znaczące przejęcie — w 2009 r. odkupił od grupy Rewe część sklepów, które działały pod szyldem Billa.

— Wchłonięcie Billi pokazało, że mamy kompetencje w tym zakresie. Oczywiście nie mamy skali, by kupić jakiegoś dużego gracza, ale możemy przejąć mniejsze sieci. Z finansowaniem nie powinno być problemu, francuska centrala może wesprzeć tutejszy oddział, choć należy pamiętać, że w naszym modelu w Polsce poszczególne sklepy należą do indywidualnych przedsiębiorców — mówi Michel-Édouard Leclerc.

Fundamentem E.Leclerc są hipermarkety. To jednak segment,który od lat regularnie traci rynek — według danych Nielsena, w ostatnim kwartale sprzedaż największych sklepów skurczyła się o 3,8 proc.

— Duże hipermarkety, o powierzchni ponad 10 tys. mkw., w całej Europie tracą rynek i ten trend będzie się utrzymywał. Obecnie w siłę rosną przede wszystkim sklepy o powierzchni 800-1000 mkw., ale sądzę, że mniejsze hipermarkety, liczące 3-5 tys. mkw., mogą z nimi skutecznie rywalizować — mówi Michel-Édouard Leclerc. Według niego, rynek będzie szedł w stronę multiformatowości — sieci będą chciały mieć w portfolio zarówno największe, jak i najmniejsze sklepy. Ewolucji można też spodziewać się w podejściu do asortymentu.

— We Francji spore zamieszanie wywołało wejście na rynek sieci marketów nastawionej wyłącznie na produkty świeże, która szybko zdobyła popularność. Skłoniło to nawet twarde dyskonty do wydzielania w hali sprzedaży minibazarków z takimi produktami — klienci po prostu to kupują — mówi Michel- Édouard Leclerc.

Szef francuskiej sieci oczekuje też, że szybko rozwijać będzie się sprzedaż przez internet, zarówno w modelu dostawy do domu, jak i punktów odbioru osobistego przy sklepach. Tu poważną konkurencją na rynkach europejskich — niedługo być może również w Polsce — staje się Amazon.

— Sądzę jednak, że na tym rynku większy potencjał mają tradycyjne sieci. Na pewno będziemy się tu rozwijać, choć należy pamiętać, że to oferta skierowana głównie do mieszkańców centrów największych miast. Gdzie indziej tradycyjny model sprzedaży sprawdza się lepiej — mówi Michel-Édouard Leclerc.