Frankowicze górą, banki… odetchnęły

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2019-10-03 22:00

Z wyroku TSUE cieszą się głównie prawnicy, bo wykształcą wnuki dzięki sprawom frankowym. Banki tanio skóry nie sprzedadzą

Przeczytaj tekst i dowiedz się:

  • Czy – zgodnie z wyrokiem TSUE – rozwiązanie, w którym nastąpi zamiana kredytu frankowego na denominowany w złotym opartym na stawce LIBOR jest dopuszczalne
  • Czy w Polsce jest możliwe rozwiązanie węgierskie
  • Czy w przypadku orzeczenia sądu o unieważnieniu umowy bank otrzyma wynagrodzenie

W czerwcu 2018 r. katowicki sąd apelacyjny unieważnił umowę kredytu walutowego zaciągniętego w ING Banku Śląskim przez małżeństwo z Białegostoku na budowę domu. Małżonkowie zadłużyli się latem 2008 r., a więc w skrajnie niekorzystnym momencie, kiedy kurs franka, a to była waluta kredytu, spadł poniżej 2 zł. W 2015 r. pozwali bank, że w sposób nieprzejrzysty ustalał w przeszłości cenę franka, odwołując się do swojej tabeli kursowej i zażądali unieważnienia umowy. W pierwszej instancji uzyskali korzystny wyrok, sąd okręgowy częściowo go uchylił, Sąd Najwyższy, przed który trafiła sprawa, skierował spór do apelacji. Tu zapadł pierwszy w kraju pełnomocny wyrok w sprawie unieważnienia umowy kredytu. Z naszych informacji wynika, że małżeństwo spłaciło ING pozostałą do spłaty część kredytu i obecnie ma dom wolny od hipotek. Ale sprawa na tym się nie zakończyła. Śląski złożył pozew przeciwko kredytobiorcom, domagając się wynagrodzenia z tytułu udzielonego przed 11 laty finansowania.

Historię sporu o rekompensatę inne banki powinny pilnie śledzić jako case study, gdyż tego typu spraw, po wczorajszym wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, wkrótce może pojawić się więcej. Ile i kiedy? Odpowiedź zależy od tego, czy zapytać prawników banków czy frankowiczów.

Szampan dla wszystkich

Nie było Armagedonu, czarnego dnia i sądnej godziny dla banków, ale stanowisko Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie wytycznych dla sądów, jak rozstrzygać spory dotyczące umów walutowych z abuzywnymi klauzulami, nie jest dla sektora korzystny. Tuż po godz. 10, kiedy pojawiły się pierwsze informacje o kształcie wyroku, frankowicze ze stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu otworzyli szampana. Bankowcy nabrali wody w usta i nie chcieli komentować wyroku, wykręcając się, że dotyczy on konkretnej sprawy konkretnego banku. W południe Związek Banków Polskich na konferencji prasowej w oszczędnych słowach przedstawił oficjalne stanowisko branży.

— Ostateczne rozstrzyganie ewentualnych sporów pomiędzy bankami a klientami dotyczące umów kredytów frankowych będzie należało do krajowych sądów. Należy wierzyć w to, że w tych rozstrzygnięciach sądy będą uwzględniały to, że klienci potwierdzali pisemnie swoją wiedzę na temat ryzyka walutowego. Wierzę, że w wyniku tych orzeczeń nie będzie dochodziło do absurdalnego uprzywilejowania osób, które i tak sumarycznie płacą mniej za kredyty niż kredytobiorcy złotowi. Spodziewam się, że sądy będą uwzględniały wyjątkowość sytuacji, w jakiej znaleźli się klienci banków, jak i same banki — powiedział Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes ZBP.

W czasie gdy trwała konferencja, bankowi prawnicy zgłębiali wyrok TSUE, intepretując słowa trybunału i czytając między wierszami.

— Mamy treść orzeczenia po angielsku, niemiecku i po polsku. Generalna opinia jest taka, że opcja „złoty na LIBOR-ze” jest „gone”. TSUE otworzył natomiast drogę do unieważniania umów i to jest dla nas nowe wyzwanie — komentował na gorąco prezes jednego z banków.

Interpretacja wyroku

Początkowo również giełda miała problemy z interpretacją wyroku. Po godz. 10, kiedy w mediach społecznościowych pojawiła się jednoznaczna ocena, że górą są frankowicze, WIG-Banki runął w dół. Około południa, wraz z postępami nad tłumaczeniem wyroku, kurs znalazł się na plusie. Potem znowu jednak ponownie zanurkował i ostatecznie zakończył dzień o 1,13 proc. poniżej kreski. Niewiele, biorąc pod uwagę alarmistyczne tytuły z tego tygodnia zapowiadające wyrok TSUE. Jeśli zresztą posłuchać opinii prawników strony bankowej, to brzmi ona jak klasyczna przyśpiewka po meczu biało-czerwonych: „nic się nie stało”. Łukasz Hejmej z Baker McKenzie, praktyk doskonale zaznajomiony ze sprawami frankowymi tłumaczy, że wyrok TSUE jest niejednoznaczny i stwarza sporo problemów interpretacyjnych. Jego zdaniem zawiera przesłankę, żeby uznać, iż rozwiązanie „złoty na LIBOR-ze” jest niedopuszczalne. Z punktu widzenia banków jest to kluczowa konstatacja.

Ważne jest też rozstrzygnięcie co do oceny skutków obowiązywania umowy z klauzulą abuzywną: tu sąd powinien brać pod uwagę stan na moment zaistnienia sporu, a nie na dzień podpisania umowy. Co do nieważności umowy, to do sądów będzie należała decyzja, czy jest to opcja korzystna dla konsumenta. Jeśli uzna, że nie, to lukę po klauzuli abuzywnej trzeba będzie wypełnić. Mecenas Hejmej zwraca uwagę, że problematyka dalszego trwania umów bez klauzuli została już szeroko wyjaśniona przez TSUE przy okazji zapytań kierowanych przez węgierskie sądy. Na Węgrzech sprawa została ostateczne załatwiona ustawą. Na gruncie prawa polskiego istnieją przepisy, które lukę po klauzuli indeksacyjnej pozwalają wypełnić bez uciekania się do regulacji ustawowych. Punktem odniesienia do obliczania raty mógłby być średni kurs NBP. Co, jeśli sąd orzeknie, że korzystniejszą opcją dla klienta będzie unieważnienie umowy?

— Trudno byłoby przyjąć, że w skutek unieważnienia umowy klient nie musi nic zapłacić. Bankowi należy się wynagrodzenie z tytułu pożyczonego kapitału — stwierdza Łukasz Hejmej.

Jacek Czabański, adwokat specjalizujący się w sprawach frankowych, bagatelizuje problem, wskazując, że istnieje możliwość rozłożenia płatności na raty. Generalnie, podczas gdy prawnik banków widzi trudności interpretacyjne, on postrzega wyrok jako jasną i czytelną wskazówkę dla sądów.

— Trybunał podkreśla to, co mówi od lat, że nieuczciwe postanowienia nie mogą obowiązywać, a umowa, która je zawiera, jest nieważna. To jest wyrok decydujący i przesądza kierunek orzecznictwa w Polsce — mówi Jacek Czabański.

Jego zdaniem sądy, które zawiesiły postępowania frankowe, czekając na wskazówki TSUE, mają teraz jasność: umowa z abuzywnymi zapisami jest nieważna i to od klienta zależy, czy zdecyduje się ją unieważnić, czy spłacać kredyt złotowy oparty na stawce LIBOR.

Wyroku śmierci nie ma, ale...

Zdaniem Andrzeja Powierży, analityka DM Citi Handlowy, krajobraz po wyroku jest dość klarowny. Nie jest to wyrok śmierci dla sektora — a tak byłoby, gdyby TSUE w pełni podzielił opinię swojego rzecznika generalnego z wiosny bieżącego roku, w którym ten orzekł, że w przypadku stwierdzenia abuzywności umowy przestaje ona obowiązywać, lub jeśli jest to niekorzystne dla klienta, kredyt indeksowany zostaje zastąpiony kredytem złotowym opartym na stawce LIBOR. Przed sektorem jednak długi okres ciężkich i kosztownych sporów sądowych z klientami.

— Ściśle odnosząc się do faktów, to TSUE przypomniał swoje wcześniejsze orzecznictwo, że umowa kredytu indeksowanego bez indeksacji raczej nie może być utrzymana i w związku z tym należałoby uznać ją za nieważną. Decyzja należy jednak do sądu krajowego orzekającego w danej sprawie, zatem w każdym przypadku orzeczenia będą miały charakter indywidualny. Jeśli sąd unieważni umowę, klient musi liczyć się z koniecznością zwrotu wypłaconych przez bank pieniędzy. Część inwestorów mogła uznać, że wielu klientów nie zdecyduje się na taki wariant, gdyż za korzystniejsze dla klientów rozwiązanie uznawali kredyt złotowy z LIBOR-em. Ich zdaniem klienci nie będą wybierali drogi unieważnienia ze względu na obawy o nieruchomość będącą zabezpieczeniem kredytu czy o możliwość spłaty pozostałej części kredytu. Zdaniem tych inwestorów sytuacja klientów byłaby bardziej komfortowa, gdyby orzeczenie TSUE poszło w tym kierunku, że kredyt indeksowany staje się kredytem złotowym z LIBOR-em i klient może liczyć na czyli zwrot nadpłaconych rat — mówi Andrzej Powierża, analityk DM Citi Handlowy.

Dodaje, że nie do końca podziela optymizm inwestorów. Po pierwsze, co prawda TSUE powiedział, że nie należy iść tą drogą, ale nie jest ona zamknięta, choć Trybunał ustawił drogowskaz w drugą stronę, jednak decyzja o kierunku będzie podejmowana przez sądy krajowe. Po drugie, spłata należności wobec banku może zostać rozłożona na raty. Po trzecie, myślę, że znajdą się banki gotowe podstawić finansowanie na ten cel. Tym bardziej że klient będzie posiadaczem nieruchomości wolnej od hipoteki. Krzysztof Pietraszkiewicz pytany, czy ZBP zrewiduje swoje szacunki kosztów wyroku TSUE przygotowane kilka miesięcy temu, a opiewające na 60 mld zł, odpowiada, że nie. Dodaje jednak, że banki nie robią jednak odpisów na sprawy frankowe, ponieważ minie dużo czasu, zanim pierwsze wyroki oparte na wskazaniach TSUE zaczną zapadać. Bankowcy, z którymi rozmawialiśmy, również szykują się na lata batalii sądowych, choć zaznaczają, że coraz więcej banków skłania się do pozasądowych, polubownych rozwiązań wspólnie z kredytobiorcami.