Gabriel ratuje się przed upadłością
Kilka dni po złożeniu wniosku o upadłość kaliskiej firmy handlowej Gabriel, Grupa Kapitałowa Południe-Zachód z Wrocławia wycofała dokumenty z sądu. Gabrielowi nadal jednak grozi bankructwo. Ratunkiem może być szybka sprzedaż spółki inwestorowi z branży.
Gabriel z Kalisza, spółka handlowa, która pod własnym szyldem prowadzi ponad 60 sklepów z kosmetykami, przeinwestowała spore pieniądze, planując uruchamianie nowych placówek. Gabriel Rokicki, założyciel i współwłaściciel firmy, nie chce jednak rozmawiać o kłopotach finansowych.
Zdaniem analityków kilku instytucji, które pożyczały spółce pieniądze, długi Gabriela przekraczają dziś 50 mln zł.
— Zarząd miał niezłe pomysły na rozwój firmy, jednak nie przewidział recesji na rynku. Wskaźniki finansowe z 1999 roku pokazywały, że można zaryzykować pewne posunięcia, jednak w 2000 roku sprzedaż spółki znacznie spadła. Gabriel powinien zostać dokapitalizowany już w czerwcu 2000 roku — mówi nasz rozmówca.
Lepszy branżowy
Po wielu miesiącach poszukiwania inwestora finansowego dla spółki Gabriel Rokicki zdecydował się negocjować z partnerami z branży.
9 marca Grupa Kapitałowa Południe-Zachód, która kupiła wierzytelności Gabriela, złożyła w kaliskim sądzie wniosek o ogłoszenie jego upadłości. Jednak pięć dni później wycofała go.
— Zawarliśmy porozumienie z Gabrielem Rokickim, który obiecał, że spłaci dług w ciągu pięciu miesięcy począwszy od kwietnia — mówi Krystian Konopka z Grupy Kapitałowej Południe-Zachód.
Większość pieniędzy, co jest dosyć nietypowe w przypadku firmy handlowej, Gabriel jest winien bankom. Nim wrocławska Grupa Kapitałowa wystąpiła o upadłość spółki, Gabriel Rokicki złożył wniosek o otwarcie postępowania układowego z wierzycielami. W jego trakcie firma będzie mogła dokończyć negocjacje z inwestorem.
Ostatnia szansa
Gabriel Rokicki rozmawia z trzema firmami. Dwie z nich to zachodnie sieci perfumeryjne.
— W poniedziałek ma się wyjaśnić, jaką decyzję o inwestycji w Gabrielu podjął jeden z oferentów. Drugi chce kupić detaliczną część firmy. Mógłbym ją sprzedać, jeśli zgodzą się pozostali akcjonariusze i wierzyciele — mówi Gabriel Rokicki.
— Jeśli firma szybko nie przejdzie w ręce inwestora, który wyciągnie ją z kłopotów, pod koniec roku nie będzie warta nawet złotówki — uważa jeden z wierzycieli.