Od września poznańska Galeria Malta chce się wyróżnić na lokalnym rynku ofertą działającej w niej szkoły akrobatyki i kompleksem escape roomów. Do Galerii Północnej w Warszawie przeniósł siedzibę klub sportowy Olympic Fight Club, który prowadzi zajęcia m.in. z popularnych sztuk walki dla kobiet, mężczyzn oraz dzieci. W warszawskim Blue City funkcjonują m.in. park rozrywki czy punkt obsługi klientów komunikacji miejskiej. W gdańskim Manhattanie są multimedialna biblioteka i Gdańska Szkoła Artystyczna.

Wszystko w jednym
— Stajemy się atrakcyjni dla klientów, którzy szukają czegoś więcej niż kolejnej, typowej galerii handlowej. Zmodernizowana Galeria Malta będzie miejscem, w którym mieszkańcy Poznania będą mogli odpocząć, spotkać się ze znajomymi, obejrzeć wystawę, pójść do kina, spędzić czas, uprawiając ulubiony sport, a przy tym zrobić zakupy. Odmieniona oferta i dobór najemców dopełnią wachlarz atrakcji skupionych wokół Jeziora Maltańskiego — mówi Lech Polański, dyrektor Galerii Malta.
W galerii do dyspozycji klientów są m.in. największy w Poznaniu klub squasha, dwa escape roomy, Poznańska Szkoła Akrobatyki oraz klub fitness Saturn. Tak oryginalne koncepty w obecnych czasach to szansa szczególnie dla obiektów bardziej dojrzałych. Gdański Manhattan np. skończył właśnie 15 lat i musiał wcześniej zmierzyć się z tymi wyzwaniami, które obecnie dotyczą wszystkich centrów poza najnowocześniejszymi. Receptą okazał się pomysł na wielofunkcyjność.
— Pojawiła się u nas placówka medyczna, centrum zabaw edukacyjnych Klockownia, biblioteka i szkoła artystyczna. Dzięki nim nie mamy problemów z odwiedzalnością. Według danych tylko z czytników kart wstępu do biblioteki wynika, że codziennie przychodzi tu średnio 1500 osób i spędza u nas od 3 do 5 godzin. Najemcy z segmentu nauki i kultury funkcjonują na takich samych zasadach finansowych jak inne firmy z branży rozrywkowej, tyle że czynsz za bibliotekę płacą wspólnie urząd miasta i urząd marszałkowski — mówi Łukasz Tomczak, dyrektor zarządzający Centrum Handlowym Manhattan.
W najnowszym raporcie Colliers International ocenia, że rynek centrów handlowych w największych polskich aglomeracjach (Górny Śląsk, Kraków, Łódź, Poznań, Szczecin, Trójmiasto, Warszawa, Wrocław) jest dojrzały i dobrze rozwinięty. Około 10 mln klientów (łączna roczna siła nabywcza to około 410 mld zł) ma duże możliwości wyboru lokalizacji, oferty i formatu obiektu, w którym robi zakupy. Na koniec czerwca 2019 r. w ośmiu największych ośrodkach miejskich działało 215 centrów handlowych o łącznej powierzchni 6,7 mln m kw. (z czego 85 proc. to tradycyjne centra handlowe, 12 proc. — parki handlowe i 3 proc. — centra wyprzedażowe). Najwyższy wskaźnik nasycenia powierzchnią centrów handlowych notują Wrocław (885 m kw./1000 mieszkańców), Poznań (857 m kw.) i Trójmiasto (785 m kw.).
Nie kupisz online
Na przełomie lat 2018/19 Blue City pozyskało m.in. takich najemców, jak najnowocześniejszew Warszawie kino Helios, największy w Polsce klub fitness FIT/ One, jedyne w Polsce centrum rozrywki TEPfactor. W centrum znajduje się również szkoła tańca Agustina Egurroli, sala zabaw Inca Play, gdzie rodzice mogą bawić się razem z dziećmi, Time Machine — Zatrzymaj Czas z polem do minigolfa, miniboisko piłkarskie Kraina Futbolu oraz cztery Pokoje Zagadek Team Exit. W centrum działa poczta, punkt obsługi pasażerów ZTM, przychodnia Enel-Medu, usługi szewskie, pralnia, stacja napraw rowerów, serwis samochodów i wiele innych usług.
— Wszystkie zmiany i taki dobór najemców są związane z ewolucją centrów handlowych, rozwojem e-handlu, zmianą potrzeb klientów, rosnącą konkurencją, a także niwelowaniem skutków ograniczenia niedzielnego handlu. W czasach e-commerce, kiedy zmieniają się zwyczaje zakupowe i niemal wszystko można kupić online, na znaczeniu zyskują unikatowe funkcje centrów handlowych — mówi Krzysztof Sajnóg, dyrektor marketingu Blue City.
Działania przekładają się na liczby. W 2019 r. Blue City odnotowało 10-procentowy wzrost odwiedzin w porównaniu z rokiem ubiegłym, a liczba klientów przychodzących do centrum w „niedziele rozrywkowe” wzrosła nawet dwukrotnie.
OKIEM EKSPERTA
Teraz kino już nie wystarczy
JUSTYNA MAŁYSKO, Dział Powierzchni Handlowych Colliers International
Od kilku lat obserwujemy rozwój branży rozrywkowej w centrach handlowych. Duża konkurencja między galeriami, problematyczne niewynajęte powierzchnie często na wyższych piętrach, a także moda na zakupy online zmuszają właścicieli obiektów do zmiany dotychczasowej strategii. Pozytywne doświadczenia klientów związane z pobytem w galerii przekładają się na ich lojalność oraz zwiększenie sprzedaży. Po wprowadzeniu w życie niedziel niehandlowych duże galerie podjęły decyzję o otwarciu ich dla swoich klientów.
Stanęły przed trudnym wyzwaniem, jak poradzić sobie z kosztami operacyjnymi związanymi z utrzymaniem powierzchni wspólnych, mając otwartą wyłącznie strefę gastronomiczną oraz rozrywkową. Podstawowa oferta rozrywkowa w postaci kina, sal zabaw dla dzieci czy kręgielni to za mało, aby sprostać wymaganiom obecnego klienta. Dlatego też galerie prześcigają się w kreowaniu przestrzeni gastronomiczno-rozrywkowej, szukając unikatowych konceptów, często inspirując się przykładami z innych państw, np. całorocznym lodowiskiem w galerii Akropole w Rydze czy basenem surfingowym w Centrum Handlowym L&Tw Niemczech. Niestety, ograniczenia techniczne obiektów handlowych oraz bardzo wysokie koszty inwestycji w nowoczesne technologie sprawiają, że rozwój rozrywki w Polsce postępuje wolniej niż u sąsiadów.