„PB” prowadzi listę firm, które wstrzymują lub ograniczają działalność w Rosji lub współpracę z rosyjskimi kontrahentami. Do grona tych firm dołączył właśnie Gaspol, duży gracz polskiej branży LPG (gazu płynnego), należący do holenderskiej grupy SHV.
- Podjęliśmy decyzję o zaprzestaniu importu LPG z Rosji. Po pierwsze, ze względów etycznych. Po ataku Rosji na Ukrainę mieliśmy poczucie, że sponsorujemy każdą bombę spadającą na ukraińską ziemię. Po drugie, z powodu ryzyka. Rosyjskie podmioty sprzedają gaz, wykorzystując przedpłaty, a dostawę deklarują w ciągu miesiąca, choć i tak nie zawsze tego terminu dotrzymują – mówi Sylwester Śmigiel, prezes Gaspolu.
Stanowisko w sprawie wojny zajął też holenderski SHV, właściciel Gaspolu. W oświadczeniu pisze o naruszeniu przez Rosję integralności terytorialnej Ukrainy i swoich działaniach na rzecz pracowników zatrudnionych w regionie i ich rodzin.
SHV deklaruje, że nie podejmie żadnych nowych inwestycji ani nowych projektów w Rosji, nie zdecyduje się też na nowe kontrakty eksportowe do tego kraju. Jeśli zaś chodzi o istniejące zobowiązania, związane np. z posiadaną w Rosji spółką sprzedającą karmę dla zwierząt, to SHV na razie je analizuje.
Opóźnienia, ale chwilowe
Dla branży LPG, która dostarcza gaz płynny wykorzystywany głównie do tankowania samochodów (autogaz), ale także m.in. do celów grzewczych, import z Rosji to podstawa funkcjonowania. W 2020 r. gaz z tego kierunku zaspokajał ponad połowę krajowej konsumpcji.
Mimo to Sylwester Śmigiel wyobraża sobie polski rynek bez importu ze Wschodu.
- Uważam, że polski sektor LPG przeżyje bez importu z Rosji. Jeśli wprowadzone zostaną sankcje, to rynek sobie poradzi – deklaruje prezes Gaspolu.

Optymizm opiera przede wszystkim na dostępie Polski do morza. Przypomina, że mamy trzy terminale morskie: Gdańsk (należy do Gaspolu), Gdynia (należy do Onico, jest w dzierżawie) i Szczecin (należy do Orlenu).
- Te terminale nie pracują na pełnych obrotach, ale gdyby pracowały, to bylibyśmy w stanie zaspokoić cały polski popyt na LPG. Moglibyśmy importować ze Szwecji, Norwegii czy Stanów Zjednoczonych – wylicza Sylwester Śmigiel.
Poza tym – jak zauważa - na Zachodzie można w tej chwili kupić LPG na korzystnych warunkach, zwłaszcza pod względem bezpieczeństwa i przewidywalności dostaw.
- Nie można jednak zwlekać. Już zaczęliśmy zawierać kontrakty. Mogą pojawić się chwilowe opóźnienia w dostawach w najbliższym miesiącu, ale jak już logistyka przestawi się na nowy kierunek, to nie przewidujemy zakłóceń – uważa Sylwester Śmigiel.
Drożej, ale nieprzesadnie
Zmiany będą kosztować, ale – zdaniem prezesa Gaspolu – nieprzesadnie.
- Koszty logistyki, dowozu, będą po takiej zmianie wyższe, ale to różnica 30-40 USD na tonę. Nie jest to przepaść nie do pokonania. Oczywiście, wszyscy wolimy płacić mniej, ale na razie odzew ze strony klientów jest pozytywny, choć są też tacy, dla których priorytetem jest cena – przyznaje Sylwester Śmigiel.
Istotniejszy koszt poniesie Rosja. Według danych Polskiej Organizacji Gazu Płynnego eksport rosyjskiego LPG do Polski stanowił w 2019 r. aż 28 proc. całości eksportu tego gazu z Rosji.
Novatek i Sibur nadal sprzedają
Dla Gaspolu decyzja o odwrocie od Rosji jest łatwiejsza niż dla innych rynkowych graczy.
- Dla nas ten kierunek stanowił 20-30 proc. dostaw. Kupowaliśmy na rynku spotowym, więc nie musimy rozwiązywać kontraktów długoterminowych – mówi Sylwester Śmigiel.
Na rynku LPG działają też rosyjscy dostawcy, m.in. Sibur i Novatek. Zapytaliśmy, czy ich klienci robią odwrót.
„Nadal sprzedajemy LPG w regionie” – odpisała Anna Lebed, odpowiedzialna za PR Siburu.
Monika Ścianek, reprezentująca Novatek, wskazuje wręcz na wzmożony popyt na produkty gazowe.
„Warto zwrócić uwagę na specyficzną strukturę rynku gazu płynnego w Polsce - popyt znacznie przewyższa krajowe możliwości produkcyjne. Podstawowym źródłem zaopatrzenia w gaz płynny były i są dostawy importowe. Nie jest też dla nikogo tajemnicą, że jego zdecydowana większość pochodzi z kierunku wschodniego. Obecna sytuacja ma więc wpływ praktycznie na całą branżę i dlatego też od kilku dni do spółki trafia dużo zapytań, od użytkowników gazu płynnego i innych dostawców zainteresowanych zakupem gazu. Potrzeby te są zaspakajane na bieżąco, jednakże pierwszeństwo mają osoby fizyczne lub firmy, z którymi spółka ma podpisane umowy. Sezon grzewczy wciąż trwa, więc stały dostęp do gazu to kluczowa kwestia – pisze Monika Ścianek.

Odejdźmy od rezerw
By ułatwić całemu rynkowi odwrót od Rosji, Sylwester Śmigiel proponuje państwu zmianę w systemie rezerw obowiązkowych.
- System rezerw obowiązkowych sprawia, że przepustowość terminali jest ograniczona, a część rezerw i tak utrzymywana jest gdzieś w Europie. Oznacza to, że system nie działa optymalnie. Zwracamy się więc do rządu o zniesienie obowiązku zapasów, co pozwoli nam importować więcej paliw drogą morską. Dałoby to według naszych szacunków ok. 700 tys. ton dodatkowych możliwości importowych rocznie – wylicza Sylwester Śmigiel.