Gdynia i Gdańsk grożą strajkami

Katarzyna Jaźwińska
opublikowano: 2006-03-17 00:00

Załoga pierwszej firmy prosi o inwestora i kapitał, za to załoga jej spółki zależnej — protestuje przeciw możliwemu wejściu Akera.

Solidarność Stoczni Gdynia ogłosiła wczoraj wyniki referendum strajkowego. W głosowaniu udział wzięło 2,8 tys. osób, czyli ponad połowa załogi. Niespełna 78 proc. głosowało za manifestacją lokalną, 85 proc. za manifestacją w Warszawie. Aż 91 proc. chce strajku ostrzegawczego, a 93,5 proc. okupacyjnego. Ostateczna decyzja o tym, czy będzie strajk, zależy od efektów zaplanowanego na poniedziałek walnego. Ma zdecydować, czy spółka może dalej istnieć. Stoczniowcy domagają się też dokapitalizowania firmy. Z tym ociąga się główny właściciel — skarb państwa, który już trzy razy blokował podwyższenie kapitału.

Równie gorąco może być w zależnej od Gdyni Stoczni Gdańskiej. Jej przedstawiciele jako inwestora dla spółki chętnie widzieliby Energę, choć to inwestor najwyżej na dwa lata. Tymczasem część urzędników resortu skarbu popiera norweskiego Akera.

— Wiemy o tym. Jeśli skarb będzie forsował wprowadzenie Akera, zaprotestujemy — mówi Roman Gałęzewski, szef Solidarności w Stoczni Gdańskiej i członek jej rady nadzorczej.

Ręczne sterowanie przez polityków wyborem nowego inwestora dla kolebki może skończyć się fatalnie. Szkoda tylko, że nikomu nie przyjdzie do głowy poczekać aż wpłyną wszystkie oferty i wybrać najlepszą.