Robert Stachurski i Bartosz Kawa, współzałożyciele spółki Glucoactive przekształcającej się w Gekko Photonics, początkowo zamierzali produkować urządzenia medyczne. Blokadą dla rozwoju ich projektów okazały się drogie certyfikacje i związane z nimi długotrwałe badania kliniczne. Jednak badania nie poszły na marne. Możliwością zastosowania urządzeń zainteresowała się branża chemiczna, która potrzebuje precyzyjnych metod pomiarowych. W efekcie opracowano urządzenia umożliwiające automatyczną i bezinwazyjną kontrolę produkcji chemicznej w czasie rzeczywistym.
Z medycyny do chemii
W start-up Glucoactive utworzony w 2019 r. zainwestowały Akcelerator Technologiczny Gliwice (1,5 mln zł) i FundingBox Deep Tech Fund (2 mln zł). Dzięki tym inwestycjom Gekko opatentowało dwa urządzenia do bezinwazyjnego pomiaru stężenia glukozy we krwi oraz sposób pomiaru zawartości składnika roztworu lub płynu fizjologicznego.
– W 2022 r. ukończyliśmy ostatni prototyp bezinwazyjnego glukometru, który miał być gotowy do szeroko zakrojonych badań klinicznych. Niestety, z braku pieniędzy nie byliśmy w stanie ich przeprowadzić, co zatrzymało rozwój projektu. Wtedy narodził się pomysł projektu Nourica, co miało przyspieszyć badania – mówi Bartosz Kawa, dyrektor ds. technologii, który jest również projektantem urządzeń.
– Z bezinwazyjnym glukometrem doszliśmy do etapu obejmującego testy prototypów na ludziach, natomiast okazało się, że potrzebujemy jeszcze przynajmniej 10-15 mln zł na certyfikacje medyczne – mówi Robert Stachurski, prezes zarządu spółek Glucoactive, a wkrótce Gekko Photonics.
Wspomniana Nourica to urządzenie do diagnostyki medycznej pobierające markery zdrowia z potu, które powstało, aby uprościć proces certyfikacji produktów marki Glucoactive. Docelowo ma mierzyć dziewięć biomarkerów występujących w pocie. Firmie na razie udało się opracować diagnostykę dla dwóch: kreatyniny i mocznika.
– Miesięcznie zgłaszało się do nas dwóch, trzech klientów z przemysłu chemicznego i kosmetycznego. Doszliśmy do wniosku, że to właściwy kierunek rozwoju. Postanowiliśmy skupić się na tych sektorach, bo właśnie tam dostrzegliśmy potencjalną niszę i znaczną przewagę konkurencyjną naszej technologii – mówi Bartosz Kawa.
Projekty medyczne Gekko Photonics zeszły na razie na dalszy plan, ponieważ spółka zamierza skupić się na sprzedaży swojego systemu dla przemysłu. To umożliwi jej uniezależnienie się od zewnętrznego finansowania.
Modyfikacja na potrzeby fabryk
Wobec braku finansowania dalszych prac nad Glucoactive i trudnej sytuacji rynkowej, założyciele start-upu dostrzegli niszę. Producenci spektrofotometrów, urządzeń do pomiarów optycznych o ugruntowanej pozycji, wytwarzają uniwersalne urządzenia skierowane głównie do placówek badawczych. Jednak wdrażanie ich systemów do branży produkcyjnej jest aktualnie nieopłacalne. Technologia Glucoactive została odpowiednio zmodyfikowana, by sprostać wymaganiom branży chemicznej, umożliwiając bezinwazyjną, optyczną kontrolę jakości w produkcji. Efektem tego był produkt Spectrally X1, który stosuje kilka dużych korporacji.
– Projekt urządzeń monitorujących dla branży chemicznej ma potencjał w przyszłości finansować dalszy rozwój, w tym także produktów medycznych. Proces sprzedaży dla fabryk chemicznych przebiega stopniowo, ale przynosi już pierwsze efekty – zaznacza Robert Stachurski.
Dodatkowo w ostatnim roku spółką zainteresowało się kilku aniołów biznesu z doświadczeniem w branży przemysłowej.
Firma zaczyna zarabiać na swoich pomysłach. Ma zapewnione finansowanie od inwestorów na kolejne osiem miesięcy działalności, a później zamierza finansować się sama przychodami z kontraktów.
Producent widzi duże zapotrzebowanie na swoje urządzenia pomiarowe. Wyzwaniem stało się sprostanie popytowi, ponieważ lista zapytań przekracza możliwości bieżącej obsługi. Gekko ma już za sobą pierwsze wdrożenia pilotażowe u kilku klientów, jednak dopiero w listopadzie 2024 r. zaczęto zbierać zamówienia od dużych korporacji. Średnia wartość kontraktu opiewa na 500 tys. zł za jedno urządzenie. Jak zapewniają przedstawicieli spółki, każdy z klientów zamawia co najmniej trzy systemy, a niektórzy nawet dwadzieścia. W przyszłym roku spółka zamierza zrealizować około 20 kontraktów, a w 2026 r. nawet 50.
– W tym roku będziemy mogli się pochwalić już przychodami od 500 tys. zł do 1 mln zł, co jest tylko zaliczkami za projekty, które rozpoczynamy. W przyszłym roku spodziewamy się przychodów na poziomie 10 mln zł – deklaruje Robert Stachurski.
Kiedy spółka osiągnie odpowiednie przychody, zamierza zadebiutować na giełdzie, aby uzyskać łatwiejszy dostęp do dodatkowego kapitału. Początkowo zamierza pozyskać przynajmniej 10 mln zł. Pieniądze pomogą jej w jej ekspansji międzynarodowej. Gekko zamierza obsługiwać klientów na całym świecie, stąd potrzeba budowy lokalnych oddziałów.
– Nie spodziewaliśmy się, że tak szybko dostaniemy tak intratne kontrakty, dlatego planowaliśmy debiut na New Connect. Jednak może się okazać, że w przyszłym roku będziemy mieli dużo wyższe przychody i spełnimy wymogi GPW – mówi Robert Stachurski.
Działalność Gekko nie ogranicza się tylko do Polski. Już teraz spółka współpracuje głównie z międzynarodowymi korporacjami. Obecnie firma rozpoczyna pilotaż dla polskiego producenta chemii specjalistycznej. W zeszłym miesiącu zakończyła pilotażowe wdrożenie u europejskiego producenta chemii budowlanej, w ramach którego zainstalowała na linii produkcyjnej system do kontroli jakości produktu, w tym do nadzorowania zachodzenia reakcji chemicznych w czasie rzeczywistym.
– Zaczynamy współpracę z fabrykami za granicą. Naszym głównym rynkiem jest Unia Europejska, a kolejnym Stany Zjednoczone. W tym roku mieliśmy misję gospodarczą w Seattle, dzięki czemu mieliśmy okazję zaprezentować naszą technologię do monitoringu jakości wody przed m.in. Boeing, Alaska Airlines, Port of Tacoma i Port of Everett. Nawiązaliśmy wiele kontaktów i czekamy na zakończenie pilotażu, który prowadzimy z firmą z Dolnego Śląska. Szacujemy, że zakończymy go po pierwszym kwartale przyszłego roku, co pozwoli nam wprowadzić gotowy produkt na szerszy rynek – zapowiada Robert Stachurski.
Polska Izba Przemysłu Chemicznego wskazuje, że wdrażanie innowacji w przemyśle chemicznym w Polsce i Europie będzie zależeć od kilku kluczowych czynników, w tym politycznych i gospodarczych ram sprzyjających podwójnej transformacji, czyli zrównoważonego rozwoju i cyfryzacji. Unia Europejska, zgodnie z raportem Mario Draghiego, stoi przed wyzwaniem zamknięcia „dziury innowacyjnej”, co wymaga wzmocnienia sektora zaawansowanych technologii i poprawy komercjalizacji innowacji. Sektor chemiczny jest liderem pod względem przedsiębiorstw, które wprowadziły innowacje produktowe i procesowe. Konieczne jest inwestowanie zarówno w nową infrastrukturę energetyczną, instalacja odnawialnych źródeł energii, jak i „zazielenienie” procesów. Należy jednak pamiętać, że przekłada się to na kolejne koszty.
Obecnie przemysł chemiczny jest w fazie wzrostu, z roczną stopą wzrostu wynoszącą 10,25 proc. W Polsce w 2023 r. nakłady inwestycyjne wyniosły 23,5 mld zł, co stanowi około jedną piątą inwestycji krajowego przemysłu. To sygnał, że sektor odgrywa kluczową rolę w transformacji gospodarczej.
Prognozy wskazują jednak na konieczność mobilizacji ogromnych funduszy – według raportu Draghiego, UE potrzebuje nawet 800 mld EUR rocznie, aby nadążyć za globalną konkurencją. Kluczowe będzie stworzenie jednolitego rynku inwestycyjnego i uproszczenie regulacji, aby europejski przemysł chemiczny mógł skutecznie konkurować na arenie międzynarodowej i sprostać wyzwaniom zrównoważonego rozwoju.