Gęś pójdzie śladem kaczki

Michalina SzczepańskaMichalina Szczepańska
opublikowano: 2014-10-07 00:00

Nadprodukcja, spadek cen, dyktat odbiorców z Niemiec — producentów gęsiny czeka trudny test

Tradycyjnie 11 listopada w wielu polskich domach na świąteczny obiad zostanie podana gęś. Konsumenci mają się z czego cieszyć. W tym roku ceny gęsiny spadły do poziomu stawek za mięso z kaczki. To, co cieszy Kowalskiego, jest jednak utrapieniem dla producentów. Hodowla gęsi jest znacznie bardzie czaso- i kosztochłonna.

Fotolia

— Już drugi rok mamy w kraju nadprodukcję, a nasz główny odbiorca, czyli Niemcy, oferuje bardzo niskie ceny. Obecnie produkcja gęsiny nie jest zyskowna — mówi Jacek Lewicki, prezes Drosedu.

Madziarzy mają lepiej

Według szacunków Krajowej Rady Drobiarstwa (KRD), zeszłoroczna produkcja gęsiny wyniosła około 25 tys. ton. Krzysztof Terlikowski, prezes Sedaru, szacuje, że w tym roku była nieco niższa. Wciąż jednak za duża wobec popytu zza Odry (wyjeżdża tam 90 proc. produkcji) i z kraju.

— Ze względu na rozdrobnienie rynku nasza pozycja negocjacyjna w rozmowach z niemieckimi odbiorcami jest bardzo słaba. U drugiego dużego producenta gęsiny, czyli Węgier, rynek jest mocno skonsolidowany — działa 2-3 dużych eksporterów, u nas jest ich kilkunastu. W kolejnych latach spodziewamy się konsolidacji i u nas, ale też rezygnacji części podmiotów z produkcji gęsiny — przyznaje Krzysztof Terlikowski.

Zwłaszcza że sytuacja naszych zachodnich sąsiadów też wygląda nieciekawie.

— Emigranci m.in. z Turcji nie kultywują tradycji spożywania gęsiny — dodaje szef Sedaru. Grzegorz Dybowski z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej (IERiGŻ), przypomina jednak, że Niemcy są uzależnione od importu gęsiny, bo krajowa produkcja pokrywa 15 proc. zapotrzebowania. — Popyt na gęsinę w Niemczech rzeczywiście trochę spada, a produkcja nieco rośnie, ale to wciąż duży rynek zbytu i szybko się to nie zmieni — uważa ekspert IERiGŻ.

Marzenie — 12 tys. ton

Spory ruch widać natomiast na polskim rynku. Jacek Lewicki przyznaje, że różnica w dostępności gęsiny w sklepach dzisiaj i przed dwoma laty jest ogromna.

— Niskie ceny mięsa powinny pobudzać konsumpcję w kraju, bo wysoka cena była jedną z dwóch barier rozwoju tego rynku. Drugą jest umiejętność odpowiedniego przyrządzenia tego mięsa — nie przygotowuje się go tak prosto jak kurczaka.

Edukujemy więc konsumentów. Kaczka, kiedyś równieżpostrzegana jako mięso tylko na wyjątkowe okazje, szeroko zadomowiła się w Polsce i dostępna jest przez cały rok w sklepach. Mamy nadzieję, że tą drogą podąży też gęś — mówi Krzysztof Terlikowski.

Według szacunków KRD, Polak spożywa około 0,2 kg gęsiny rocznie, drobiu — ponad 27 kg. — Krajowy rynek kurczaka to około 1,2 mln ton, a gęsi kilka tys. ton. Realne i ciekawe będzie rozbudowanie tej niszy do poziomu około 12 tys. ton, czyli wielkości sprzedaży kaczki — twierdzi Jacek Lewicki.

Większej skali nie osiągniemy. Rozwój rynku zależy bowiem w największej mierze od tego, ile mięsa znajdzie się na niemieckich talerzach.