Globema uczestniczy w programie EDITH

Wojciech Surmacz
opublikowano: 2000-07-25 00:00

Globema uczestniczy w programie EDITH

KWESTIA NEGOCJACJI: Nasze negocjacje z Komisją Europejską polegały głównie na uszczegóło-wieniu zadań przewidzianych do wykonania w projekcie, a także — co chyba jest regułą — na obniżeniu jego kosztów — relacjonuje Marek Maniecki, dyrektor ds. rozwoju spółki Globema. fot. MP

Zwycięstwa konkursów w ramach Programów Ramowych Unii Europejskiej (PR UE), to w naszym kraju przypadki sporadyczne. Jednym z przykładów jest warszawska firma informatyczna Globema, wdrażająca systemy do zarządzania zasobami przestrzennymi (SRP/GIS).

W ramach 5 PR UE Globema zakończyła sukcesem proces oceny i negocjacji z Komisją Europejską projektu badawczego pod nazwą EDITH (European Development of Indexing Techniques for Databases with Multidimensional Hierarchies).

Nowe metody

Jego realizacja rozpocznie się 1 września 2000 r. i jest przewidziana na 24 miesiące.

— Celem projektu jest opracowanie nowej metody tworzenia relacyjnych baz danych, gwarantującej szybki dostęp do danych oraz jej weryfikacja w dużych hurtowniach danych i systemach zarządzania zasobami przestrzennymi — tłumaczy Marek Maniecki, dyrektor ds. rozwoju spółki Globema.

Jak dodaje, cel ten ma być osiągnięty poprzez zastosowanie nowej technologii tzw. wielowymiarowych hierarchicznych klastrów (MHC/HI) z optymalizacją indeksowania uwzględniającą wielowymiarowy model danych.

Konsorcjum siedmiu

W skład konsorcjum tego projektu wchodzi siedem instytucji badawczych i firm informatycznych. Każda z nich ma status głównego kontraktora, co oznacza, że ma zrealizować precyzyjnie określone zadania i podpisuje umowę z Komisją Europejską (KE). Wzajemne zobowiązania reguluje umowa konsorcjum, której szczególne miejsce zajmują prawa autorskie do rozwiązań powstałych w czasie realizacji projektu.

— W konsorcjach oprócz instytucji badawczych muszą być zawsze firmy komercyjne, wdrażające uzyskane wyniki badań. Aby projekt został pozytywnie rozpatrzony przez KE, musi mieć oprócz tego odpowiedni wymiar europejski, a więc w skład konsorcjum muszą wchodzić podmioty z różnych krajów, stąd duża atrakcyjność polskiego partnera — wyjaśnia Marek Maniecki.

Według niego, nie bez znaczenia jest tutaj aspekt finansowy. Małym i średnim firmom technologicznym nie jest łatwo wygospodarować funduszy na rozwój i badania. Wsparcie UE kwotą często przekraczającą 100 tys. EURO jest już znaczącą pozycją w budżecie.