Rosyjska inwazja na Ukrainę, nałożone z jej powodu sankcje i zmiana nastrojów społecznych odbijają się na prowadzeniu biznesu w Polsce przez Rosjan. Od 2019 r. właścicielem sieci sklepów GO Sport jest singapurska spółka Sportmaster Operations, którą faktycznie kontrolują trzej Rosjanie: bracia Nikołaj i Władimir Fartuszniakowie oraz Dmitrij Dojczen. Spółka zapewnia, że właściciele niedługo się zmienią.
„Natychmiast podjęliśmy rozmowy z właścicielami na temat obecnej sytuacji GO Sportu i jego przyszłości w Polsce. Po konsultacji właściciele spółki podjęli decyzję o wystawieniu GO Sportu na sprzedaż. Obecnie poszukujemy kupca, ale prowadzimy już wstępne rozmowy. O dalszym rozwoju sytuacji będziemy informować na bieżąco" - podał zarząd GO Sportu w specjalnym oświadczeniu, w którym jednocześnie podkreśla swoje finansowe i rzeczowe zaangażowane w pomoc ukraińskim uchodźcom.
GO Sport to francuska marka, która zadebiutowała w Polsce pod koniec lat 90. Nad Wisłą radziła sobie jednak w ostatnich latach słabo i wymagała restrukturyzacji. W 2019 r. francuscy właściciele sprzedali polski biznes - wraz z prawem do używania szyldu - Rosjanom, którzy na rodzimym rynku, a także w Białorusi, Kazachstanie i Armenii prowadzą ok. 600 sklepów sportowych.
Sieć przez ostatnie pół dekady notowała rosnące straty (łącznie 150 mln zł na minusie od 2016 do 2020 r.), które pogłębiały się wraz z postępującym spadkiem przychodów. Szczególne źle było w zrobiło się tuż przed pandemią i w jej trakcie. Rok 2019 GO Sport zakończył z 227 mln zł przychodów i 48 mln zł straty netto. Potem, ze względu na pandemię i czasowe zamknięcie sklepów w galeriach handlowych (oraz całkowite zamknięcie kilku sklepów, bo GO Sport wycofał się m.in. z warszawskich Złotych Tarasów), było jeszcze gorzej - w 2020 r. spółka miała 126 mln zł przychodów (spadek 45 proc.), notując przy tym 64 mln zł straty. Wyników za 2021 r. jeszcze nie ma.
GO Sport ma obecnie w Polsce 26 sklepów i zatrudnia ok. 500 osób.
- GO Sport to pierwszy przypadek sprzedaży sporej firmy w Polsce pod wpływem sankcji na Rosję i pewnie najbardziej medialny. Po formalnym wycofaniu się Łukoila mamy w Polsce niewiele rozpoznawalnych firm z rosyjskimi udziałowcami, ale należy się spodziewać, że nawet mniejsze przedsiębiorstwa produkcyjne czy usługowe z kapitałem rosyjskim zostaną wystawione na sprzedaż. Dotychczasowi właściciele nie mają oczywiście co liczyć na dobrą wycenę, skoro sprzedają pod presją, ale z drugiej strony widać też wyprzedaż zachodnich aktywów w Rosji, których chwilowo nie ma nawet kto kupować, ale można się spodziewać, że przejmować je będą rosyjscy oligarchowie albo państwo - komentuje ekspert ds. fuzji i przejęć z dużej firmy doradczej.