Goldman Sachs TFI tłumaczy robota inwestycyjnego z ING

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2024-09-15 20:00

Z perspektywy klientów dotychczasowe wyniki trudno uznać za satysfakcjonujące. TFI dokonało już pewnej korekty w działaniu jednego z funduszy, ale od głębszych zmian wciąż się odżegnuje.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

- jakie są wyniki robota inwestycyjnego dostępnego w ING Banku Śląskim

- na czym polega ta usługa

- jakiej zmiany dokonano już w celu poprawy wyników robota

- kiedy Goldman Sachs TFI będzie gotowe podjąć decyzję o większych zmianach

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Przez ostatnie 12 miesięcy poprawiły się wyniki robota inwestycyjnego oferowanego klientom ING Banku Śląskiego. Wciąż trudno je jednak uznać za satysfakcjonujące. Po czterech latach od uruchomienia średnioroczne stopy zwrotu trzech z czterech portfeli robota wynoszą 2,6-3,7 proc. W okresie 48 miesięcy daje to 11-15,7 proc. Lepiej wyszłoby się na inwestycji w Goldman Sachs Krótkoterminowych Obligacji – najmniej agresywny z funduszy wykorzystywanych przez robota. Przez cztery lata zarobił dla klientów 17,6 proc. Więcej przyniosła tylko najbardziej agresywna strategia robota, ale jej czteroletnia stopa zwrotu to 22,8 proc., a więc tylko 5,3 proc. średniorocznie. Dający się do pewnego stopnia porównywać z tą strategią fundusz Goldman Sachs Zrównoważony zarobił w tym samym czasie 39,6 proc., a więc średniorocznie 8,7 proc.

Działalność robota inwestycyjnego ING sprowadza się do dzielenia pieniędzy klientów między cztery fundusze prowadzone przez Goldman Sachs TFI. Konkretny portfel jest automatycznie przyporządkowany na podstawie skłonności klienta do ryzyka wynikającej z ankiety MiFID. Co trzy miesiące struktura portfela jest poddawana automatycznemu rebalansingowi tak, by proporcje zaangażowania w poszczególne fundusze odpowiadały tym wyjściowym. Taką właśnie kalkulację przeprowadziliśmy dla jednorazowej wpłaty zaksięgowanej w dniu oficjalnej prezentacji robota przez ING Bank Śląski oraz Goldman Sachs TFI.

Braliśmy pod uwagę wycenę jednostek funduszy typu P, które zbywane są w ramach tego programu. Co trzy miesiące od pierwszej operacji dokonywaliśmy rebalansingu, przeliczając udział poszczególnych funduszy w portfelu. Gdy te trzy miesiące mijały w dniu bez wyceny funduszy – zgodnie z regulaminem – rebalansing rozliczaliśmy w najbliższym dniu wyceny. Nie uwzględniliśmy czasu między wygenerowaniem zlecenia rebalansingu a faktycznym jego rozliczeniem w poszczególnych funduszach, ale nie zmienia to ogólnego obrazu efektywności usługi.

Chcieliśmy, by do wyników robota ustosunkował się przedstawiciel ING Banku Śląskiego. Nie udało się. Głos zdecydował się zabrać Radosław Sosna, członek zarządu Goldman Sachs TFI. To ono jest stroną umowy z klientami, choć robot inwestycyjny (wystartował pod nazwą Investo, z której z czasem zrezygnowano) jest oferowany wyłącznie w systemie internetowym ING Banku Śląskiego, działającego w imieniu i na rzecz TFI.

Zmiana algorytmu funduszu

Ze słów Radosława Sosny wynika, że Goldman Sachs TFI ma świadomość dyskusyjności stóp zwrotu, jakie przynoszą strategie robota. Nie chce jednak podejmować radykalnych działań dotyczących usługi przed domknięciem się cyklu koniunkturalnego, rozumianym jako przeprowadzenie obniżek stóp procentowych.

- Zarówno w przypadku inwestorów indywidualnych, jak również instytucjonalnych, nerwowe ruchy kończą się tym, że kupuje się na szczytach, a sprzedaje w dołkach – zaznacza Radosław Sosna.

W przypadku robota inwestycyjnego jest to oczywiście figura retoryczna. Problem dotyczy bowiem struktury, w jakiej pieniądze klientów dzielone są pomiędzy poszczególne fundusze. Portfel inwestycyjny nigdy nie będzie miał ani tak dobrych wyników, jak jego najlepszy składnik, ani tak złych, jak jego najgorszy element. Gdy najbezpieczniejszy z wykorzystywanych do budowy portfeli fundusz ma stopę zwrotu wyższą od trzech z czterech oferowanych strategii, coś jest jednak nie tak.

Według Radosława Sosny głównym problemem jest udział, jaki w poszczególnych strategiach robota mają fundusze Goldman Sachs Indeks Obligacji oraz Goldman Sachs Globalnej Dywersyfikacji. Nawet w portfelu niskiego ryzyka jest to 38 proc. W pozostałych trzech 75-80 proc.

Goldman Sachs Globalnej Dywersyfikacji to produkt dość skomplikowany. Inwestuje na globalnych rynkach akcji, obligacji, a nawet surowców.

- To nie jest strategia nastawiona na maksymalizację stóp zwrotu. Gdyby takie było założenie, to wybralibyśmy fundusz akcji – podkreśla Radosław Sosna.

Goldman Sachs Globalnej Dywersyfikacji jest co prawda dość agresywnym elementem portfeli robota, ale punktem wyjścia jest dla niego by poszczególne kategorie lokat wnosiły taki sam element ryzyka do funduszu jako całości. Dzięki temu zmienność notowań jednostki funduszu jest mniejsza niż typowych funduszy mieszanych.

- Ale ta strategia zachowuje się gorzej w momencie dużych zrywów rynkowych – twierdzi Radosław Sosna.

Sam fundusz ma swojego zarządzającego, ale jego rola sprowadza się tylko do dokonywania pewnych korekt w strukturze lokat przygotowanej przez algorytm, mający dbać o to, by poszczególne pozycje wnosiły taki sam element ryzyka do funduszu jako całości. Zautomatyzowany mechanizm proponowania lokat funduszu nie okazał się najlepszy.

- Pod koniec 2023 r. dokonaliśmy zmian w algorytmie. Ten fundusz prawdopodobnie będzie jeszcze ewoluować – ujawnia Radosław Sosna.

W oczekiwaniu na ruch NBP

Zmiany na liście funduszy wykorzystywanych przez robota nie są planowane przed domknięciem cyklu koniunkturalnego rozumianym jako przeprowadzenie obniżek stóp procentowych głównie ze względu na fundusz Goldman Sachs Indeks Obligacji. Jest to produkt pasywny odzwierciedlający zachowanie indeksu polskich obligacji skarbowych o stałym oprocentowaniu TBSP.Index. Zyskują one na wartości w wyniku obniżek stóp procentowych, a tracą przy okazji podwyżek. Robot inwestycyjny został zaś uruchomiony w okresie, gdy podstawowa stopa procentowa NBP wynosiła 0,1 proc. Trwało to jeszcze ponad rok, notowania funduszu były wtedy stabilne – nie zarabiał, ale również nie tracił. Sytuacja zmieniła się, gdy NBP zaczął podnosić stopy procentowe. Cykl podwyżek windujący stopę referencyjną z 0,1 do 6,75 proc. wywołał ponad 20-procentową przecenę jednostek funduszu. Wciąż nie osiągnęły one wartości z czasu startu robota inwestycyjnego. Właśnie dlatego Goldman Sachs TFI nie chce zmieniać struktury portfeli robota przed cyklem obniżek stóp procentowych. Liczy, że wychylą one wahadło w drugą stronę.