Gołębie przylecą do banku centralnego

Bartek GodusławskiBartek Godusławski
opublikowano: 2015-06-03 00:00

W przyszłym roku będzie nowe rozdanie w Narodowym Banku Polskim. Faworytem ekonomistów na fotel prezesa jest Adam Glapiński

Na całym świecie ludzie odpowiedzialni za koszt pieniądza podzieleni są ornitologicznie na: gołębie i jastrzębie. Pierwsi to zwolennicy łagodniejszej polityki pieniężnej, którym niespieszno do podnoszenia stóp procentowych. Druga grupa to drapieżnicy. W ich słownikach cięcie kosztu pieniądza występuje rzadko, jako pierwsi chcą podwyższać stopy, a gdy większość chce je obniżać, trudno liczyć na ich poparcie. Za mniej więcej pół roku dojdzie do wymiany ośmiu z dziewięciu członków Rady Polityki Pieniężnej (RPP). Zmiany ominą tylko Jerzego Osiatyńskiego, który pozostanie na stanowisku do 2019 r., bo dwa lata temu dopiero rozpoczął kadencję (z nominacji prezydenta), zastępując rezygnującą Zytę Gilowską. W styczniu i lutym 2016 r. Sejm i Senat wskażą po trzech członków RPP, a prezydent dwóch. Trudno dzisiaj zgadywać, jaka będzie orientacja polityczna większości parlamentarnej. Można już natomiast pokusić się o prognozę, kogo może mianować prezydent, dla którego modelowanie RPP będzie rozgrzewką przed znacznie ważniejszym zadaniem — wskazaniem w połowie przyszłego roku nowego prezesa Narodowego Banku Polskiego (NBP). Poprosiliśmy o nią 11 ekonomistów, dla których śledzenie wydarzeń na ul. Świętokrzyskiej to chleb powszedni, a przyszły kształt władz monetarnych rozpala ich wyobraźnię. Każdy miał możliwość wskazania kilku nazwisk.

Z RPP do NBP

Faworyt na fotel prezesa jest jeden i w naszym sondażu króluje niepodzielnie. To Adam Glapiński, obecnie jeden z członków RPP. Jego kadencja w radzie kończy się w połowie lutego 2016 r., później nic nie będzie stało na przeszkodzie, żeby Andrzej Duda zaproponował mu prezesurę banku centralnego. Do rady trafił jeszcze z woli byłej głowy państwa Lecha Kaczyńskiego, prosto z fotela jego doradcy. Oprócz wykładania na SGH przez całą swoją karierę polityczną i biznesową orbitował wokół braci Kaczyńskich, był posłem i ministrem związanym z Porozumieniem Centrum i Ruchem Odbudowy Polski, prezesem Polkomtela, zasiadał też m.in. w radzie nadzorczej KGHM.

— Adam Glapiński wydaje się jednym z najbardziej prawdopodobnych kandydatów,chociaż powołanie prezesa będzie zależało w dużej mierze od tego, jak będzie wyglądała większość sejmowa jesienią. Jeśli będzie ją miało PiS, nie będzie przeszkód, by został prezesem NBP — uważa jeden z analityków bankowych chcący zachować anonimowość.

Kraina łagodności

Ekonomiści są natomiast dość mocno podzieleni w kwestii pozostałych prezydenckich członków RPP, choć i tu można dostrzec pewną prawidłowość. Wskazania dotyczą głównie osób, które sprawowały już jakieś funkcje publiczne w czasie rządów PiS lub w ostatnich latach sympatyzowały z tą partią. Zdaniem ekspertów, jest też niemal pewne, że następcy Andrzeja Kaźmierczaka i Adama Glapińskiego, których prezydent musi wskazać do 16 lutego 2016 r., będą ludźmi o łagodnym nastawieniu do polityki pieniężnej.

— Myślę, że profil kandydatów będzie raczej gołębi. Dlatego istnieje ryzyko, że moment rozpoczęcia cyklu podwyżek stóp procentowych może się opóźnić — ocenia Adam Antoniak, ekonomista Banku Pekao.

Faworytów na razie jest dwóch: prof. Jerzy Żyżyński i Stanisław Kluza. Pierwszy zasiada obecnie w Sejmie i jest członkiem klubu parlamentarnego PiS. Spekuluje się także w mediach, że wkrótce zasili kancelarię nowego prezydenta. Drugi wśród najczęściej wskazywanych to epizodyczny minister finansów w rządzie PiS (nieco ponad dwa miesiące na stanowisku) oraz były przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego, także z rekomendacji partii Jarosława Kaczyńskiego. Zdaniem ekonomistów, bez szans nie są również: Cezary Mech, były wiceminister finansów w rządzie PiS, obecnie szef Agencji Ratingu Społecznego, czy Ryszard Bugaj, doradca Lecha Kaczyńskiego, członek Instytutu Nauk Ekonomicznych PAN (był już typowany do RPP sześć lat temu). W wyścigu może się liczyć także Małgorzata Zaleska, obecnie członek zarządu NBP, której kadencja wygasa na początku sierpnia. Pozostali kandydaci typowani przez analityków zbierali jeden, dwa głosy, i dla większości ekonomistów ich wyprawa jest mniej oczywista. Dlatego przedwczesne jest prognozowanie nastawienia całej rady nowej kadencji. Będzie to można zrobić dopiero po październikowych wyborach. Wtedy też będzie wiadomo, czy RPP oprócz gołębiego lub jastrzębiego przyjmie nastawienie polityczne.