Gorące walne Elektrimu na żywo

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2017-04-04 11:45
zaktualizowano: 2017-04-04 11:46

Dawny cesarz warszawskiej giełdy chce przeprowadzić wielką emisję bez prawa poboru. Drobni akcjonariusze protestują.

Elektrimu na giełdzie nie ma od ponad dekady, ale jego akcjonariusze – choć coraz starsi – nie tracą energii. We wtorek o 10 rano na dziedzińcu biurowca spółki rozpoczęło się walne zgromadzenie w sprawie przeprowadzenia prywatnej emisji do 100 mln nowych akcji bez prawa poboru. Stawiło się na nim 127 akcjonariuszy, na czele z przedstawicielami kontrolującego spółkę Zygmunta Solorza-Żaka.

Zarząd spółki chce przeprowadzić emisję w takiej formie, bo – jak uzasadnia – spółka potrzebuje pieniędzy na spłatę ewentualnych zobowiązań wobec urzędów skarbowych i prowadzenie działalności. Ofertę nabycia akcji mają w pierwszej kolejności otrzymać akcjonariusze obecni na walnym.

- Zobowiązania spółki, które mogą być wymagalne, to 1,3 mld zł. Chcielibyśmy pozyskać co najmniej taką kwotę, żeby nie być zmuszonym do sprzedawania majątku trwałego – mówi Wojciech Piskorz, prezes Elektrimu.

Tymczasem duża grupa akcjonariuszy mniejszościowych uważa, że głównym celem emisji jest zwiększenie udziału w akcjonariacie przez Zygmunta Solorza-Żaka do co najmniej 90 proc., co pozwoliłoby mu na przeprowadzenie przymusowego wykupu akcji. Kwestionują sposób przeprowadzenia emisji, pozbawienie prawa poboru, a także działalność zarządu spółki na przestrzeni ostatniej dekady.

- W ciągu dwóch tygodni ma zostać przygotowana wycena majątku spółki, która naszym zdaniem pozwoli akcjonariuszom samodzielnie podjąć decyzję co do tego, ile są warte akcje spółki – zapowiada Wojciech Piskorz.

Po trwającej ponad półtorej godziny dyskusji między akcjonariuszami a prezesem Wojciechem Piskorzem przystąpiono do głosowań. Wniosek drobnych o przełożenie obrad walnego został odrzucony, natomiast uchwałę o emisji przegłosowano przytłaczającą (97,7 proc.) większością głosów. Kilkudziesięciu akcjonariuszy mniejszościowych zgłosiło sprzeciw do tej uchwały, co otwiera im drogę do zaskarżenia jej do sądu.

- Spółce teraz się spieszy, chce pieniędzy od akcjonariuszy, a nie spieszyło się jej ani w postępowaniach sądowych, ani z przygotowaniem wyceny, która pozwalałaby akcjonariuszom na pozyskanie kluczowych informacji przed głosowaniem - mówi Daniel Olechnowicz, mniejszościowy akcjonariusz Elektrimu, który zaskarżył uchwałę.