Gorzkawy smak ukraińskiego cukru

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2024-02-20 20:00

Polscy plantatorzy buraka cukrowego biją rekordy produkcji, ale narzekają na gwałtowny spadek cen w ostatnich miesiącach wywołany ukraińskim importem.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • ile cukru produkuje się w Polsce i jak zmienia się powierzchnia upraw
  • jak w ostatnich miesiącach zmieniły się ceny
  • jak na polski rynek wpływa wzrost produkcji w Ukrainie i eksportu z tego kraju
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

„Uprawa buraka cukrowego jest najbardziej opłacalną produkcją rolną w Polsce” — mówił na początku tego roku Marek Zagórski, prezes Krajowej Grupy Spożywczej, były minister cyfryzacji w rządzie PiS. Plantatorzy tak różowo sytuacji nie postrzegają i zwracają uwagę na gwałtowny spadek cen.

— Między wrześniem a grudniem ubiegłego roku średnie ceny cukru spadły o 12 proc. W tym roku są niższe już o 15-25 proc. niż w ubiegłym roku. To w dużej mierze efekt napływu do Unii Europejskiej cukru z Ukrainy — mówi Rafał Strachota, dyrektor generalny Krajowego Związku Plantatorów Buraka Cukrowego (KZPBC).

Polska jest jednym z największych producentów cukru w Europie. Wytwarzają go cztery firmy: KGS, która ma siedem cukrowni i największy udział w rynku, oraz trzech graczy z niemieckim kapitałem — Südzucker, Pfeifer & Langen oraz Nordzucker — kontrolujący dziesięć cukrowni.

— Buraki sieje się w marcu, a sprzedaje jesienią. Cała produkcja jest zakontraktowana z cukrowniami. Trzech z czterech krajowych producentów ma ceny gwarantowane. W praktyce działa to tak, że cukier z buraków z ubiegłorocznych zbiorów sprzedają od października ubiegłego roku do września tego roku i dzielą się z plantatorami ewentualną górką powyżej ceny gwarantowanej, jeśli odbiorcy gotowi są płacić więcej. W tym roku jest spore ryzyko, że tej górki nie będzie — tłumaczy Rafał Strachota.

Do cukrowni trafiają buraki od tysięcy polskich rolników. Według danych KZPBC w ubiegłym roku było w kraju 26 tys. plantatorów buraka cukrowego, o 10 proc. więcej niż rok wcześniej, ale mniej niż w 2021 r. i znacznie mniej niż w końcówce poprzedniej dekady, gdy liczba plantatorów regularnie przekraczała 30 tys. Powierzchnia upraw w 2023 r. sięgnęła 265,7 tys. ha, co oznacza wzrost o blisko 20 proc. rok do roku. To jednocześnie najwięcej od 2005 r., a biorąc pod uwagę rosnące plony, przełożyło się na historycznie najwyższą produkcję cukru w Polsce.

— W ubiegłym roku wyprodukowano w Polsce 2,34 mln ton cukru. Z tej liczby nieco ponad 70 proc. skonsumowano na rynku krajowym — w detalu, ale przede wszystkim w przemyśle spożywczym, w tym w produkcji napojów. Reszta trafiła na eksport, głównie do Niemiec oraz krajów Europy Południowej, które nie są w stanie zaspokoić popytu z własnej produkcji — tłumaczy Rafał Strachota.

Największym odbiorcą polskiego cukru są Niemcy. Na podium wśród głównych importerów znajduje się też Wielka Brytania i Izrael (dane Ministerstwa Rolnictwa za 2023 r.). Sporo cukru z Polski sprowadzają również Włochy, Węgry i Rumunia. W poprzednich latach Ukraina nie była bardzo dużym producentem cukru i nie rywalizowała z Polską na rynkach unijnych. To jednak szybko się zmienia.

— Jeszcze w 2022 r. buraki cukrowe uprawiano w Ukrainie na powierzchni około 180 tys. ha. W ubiegłym roku było to już 250 tys., a w tym roku powierzchnia upraw może sięgnąć 280-300 tys. ha. Przed pełnoskalową inwazją rosyjską do UE wjeżdżało rocznie 20 tys. ukraińskiego cukru, teraz znacznie więcej — mówi Rafał Strachota.

W ubiegłym roku przy krajowej produkcji na poziomie 1,8 mln to Ukraina konsumowała na rynku wewnętrznym około 1 mln ton, reszta trafiała na eksport, głównie do UE. W 2023 r. do UE wjechało 500 tys. ton ukraińskiego cukru. W tym roku będzie to znacznie mniej. Bruksela zapowiedziała wprowadzenie importowych barier i w tym roku zezwoli na dostarczenie jedynie 320 tys. ton. Jednostronne embargo m.in. na ukraiński cukier wprowadzały wcześniej Słowacja i Węgry.

— Cukier z Ukrainy będzie mógł wjeżdżać bez żadnych ograniczeń do czerwca, co powoduje rozchwianie rynku: ceny spadają, surowiec z importu kupują głównie małe firmy. Widzimy sporo przykładów spekulacyjnych zakupów i dystrybucji cukru przez firmy, które wcześniej nie miały nic wspólnego z tą branżą. Rozumiemy, że w obecnej sytuacji trzeba przyjąć pewną ilość cukru z Ukrainy, ale nie aż taką, dlatego konieczne jest embargo — mówi Rafał Strachota.