W krakowskiej restauracji pojawiłem się głównie dla nereczki. Cielęcej — w sosie na czerwonym winie, podanej na poduszeczce szpinaku (42,50 zł). Jednej z najlepszych, jakie dane mi było w Polsce smakować. Gdy miałem ją powtórzyć w zamówieniu, kelner dyskretnie zapytał, czy próbowałem smażonej w orzechach włoskich grasiczki, z jabłkami i kasztanami (41,50 zł)? Zaszyłem się w karcie win, by znaleźć dla kulinarnej nieznajomej godnego partnera. Starających się kandydatów było kilku. Wybór padł na Chateau Magneau Cuvee Julien 2004 (150 zł). I przyjemna niespodzianka: wino podawane jest tam także na kieliszki (25 zł). Kiedy pojawiła się grasiczka, tylko przez chwilę patrzyłem na nią z podejrzliwością. Po pierwszym kęsie nie miałem wątpliwości. Rozpływała się w ustach: kulinarne objawienie. Wino wspaniale jej wtórowało. Popadłem w błogostan. Ponownie studiując menu — wypatrzyłem marmurek Foie Gras z kaczki podawany z kieliszkiem Monbazillac — Chateau les Marnie’res 2001 (65 zł za zestaw). Może kolejność dań nie taka jak należy, ale nie mogłem się oprzeć. Spróbowałem. Bardzo dobre. W karcie wypatrzyłem Sauternes Haut — Bergerom 1999. Też na kieliszki (50 ml/25 zł). Polecam.
Grasiczka smażona w orzechach włoskich, z jabłkami i kasztanami plus Chateau Magneau Cuvee Julien 2004
Cyrano de Bergerac, Kraków, ul. Sławkowska 26
Stanisław J. Majcherczyk