Organizacja przestrzega, że latem może powtórzyć się katastrofa na Odrze. Wieszczy armagedon, jeśli złote algi trafią do Wisły.
Eksperci Greenpeace przeprowadzili eksperymenty i przebadali ścieki, zwłaszcza zrzucane przez kopalnie węgla kamiennego do Odry i Wisły. Celem było znalezienie winnych ubiegłorocznej katastrofy na Odrze oraz rozwiązań, które pozwolą uniknąć podobnych problemów w przyszłości. Z dotychczasowych ustaleń wiadomo, że przyczyną katastrofy był zakwit toksycznych złotych alg, które żyją w wodach zasolonych i dobrze rozmnażają się w wysokich temperaturach. Eksperci Greenpeace badali natomiast przyczynę wysokiego zasolenia rzeki.
- Postawiliśmy hipotezę, według której źródłem zasolenia są solanki górnicze pompowane do Odry – twierdzi Leszek Pazderski, ekspert Greenpeace oraz prof. Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, przestrzegając, że jeśli stężenie soli w Odrze nie spadnie, latem znów może dojść do katastrofy i masowego śnięcia ryb.
Jak ścieki trafiają do rzek
Naukowcy badali także zasolone ścieki z kopalni, zrzucane do Wisły. Z analiz wynika, że ich stężenie jest znacznie większe niż w przypadku Odry. Leszek Pazderski przestrzega, że jeśli latem okaże się, że toksyczne algi zostały albo zostaną przeniesione także do Wisły, może dojść do jeszcze większej katastrofy niż ubiegłoroczna.

Naukowcy badali nie tylko kopalniane ścieki, ale także stężenie zasolenia, czyli tzw. zmiany przewodności w dopływach, do których zrzucane są wody górnicze. Na przykład w Kłodnicy od zrzutu z kopalni Ruda Ruch Halemba, zasolenie sięga ponad 6, a niekiedy nawet prawie 8 tys. μS/cm (mikrosimensy na cm określające przewodnictwo, czyli zasolenie wody). Tymczasem normy dla II klasy wód to 850 μS/cm. Eksperci Greenpeace zwracają jednak uwagę, że Kłodnica jest długą rzeką i zanim dopłynie do Odry zasolenie spada, bo kopalnie zrzucają ścieki w początkowym biegu. Mimo to zasolenie Kłodnicy u ujścia do Odry i tak znacznie przekracza normy. Jeszcze gorzej jest w przypadku Wisły, a właściwie jej dopływu, czyli Gostyni. Tam następuje zrzut wód zasolonych z kopalni Bolesław Śmiały oraz, poprzez rzekę Mleczną z kopalni Wesoła, a następnie z kopalni Piast – Ziemowit Ruch Piast. Zrzut wód z ostatniej z wymienionych następuje w pobliżu ujścia do Wisły, więc mocno zasolone wody nie zdążą się rozrzedzić.`
PB już w trakcie katastrofy na Odrze pisał o wpływie przemysłu, także górniczego, na zasolenie. Nawet późną jesienią stężenie soli biło rekordy.
Kopalnie nie mogą zaprzestać zrzutu zasolonych wód, bo wówczas nastąpiłoby ich zalanie. Naukowcy apelują jednak o wdrożenie technologii oczyszczania, np. odsalania wód dołowych i dopiero później wrzucania ich do rzek.
Konrad Skotnicki, adiunkt prowadzący badania w Instytucje Chemii i Techniki Jądrowej w Warszawie, przeprowadził analizy polegające na odsoleniu wód kopalnianych i wód Bałtyku. Zasolenie wód górniczych było nawet osiem razy wyższe niż wody morskiej.

Leszek Pazderski zwraca uwagę, że kopalnie mogą zrzucać zasolone ścieki, bo np. w pozwoleniach wodnoprawnych mają określone bardzo wysokie limity stężeń różnego rodzaju substancji. Naukowcy apelują więc o weryfikację tych dokumentów.
Małgorzata Pazderska-Szabłowicz, ekspert Greenpeace informuje też, że przedsiębiorstwa górnicze powinny, zgodnie z prawem, przeprowadzić ocenę oddziaływania na środowisko (ooś), żeby mieć zgodę na wydobycie. W praktyce wiele z nich nie ma ooś, ponieważ dostawały koncesje wydobywcze w latach 90, ubiegłego wieku, kiedy takie oceny nie były wymagane. Niektórym firmom w ostatnich latach wygasały koncesje, więc powinny przeprowadzić ocenę środowiskową swojej działalności. Jednak politycy wdrożyli specustawę, dzięki której wydłużono 16 koncesji bez konieczności przeprowadzenia ooś. Sprzeciwiła się temu Komisja Europejska, czego efektem było cofnięcie przepisów, ale wydłużone bez ooś koncesje pozostały. Tymczasem bez tych dokumentów nie wiadomo dokładnie, w jakim stopniu działalność firm górniczych przyczynia się do złego stanu rzek. Brak tych informacji był jednym z powodów, dla których eksperci Greenpeace podjęli się przeprowadzenia własnych analiz.
Podpis: Katarzyna Kapczyńska