Gruzja mówi Moskwie nie

Katarzyna Łasica
opublikowano: 2006-11-09 00:00

Rosja nie przejmie kontroli nad gruzińskim gazociągiem. Wniosek jest prosty — cena gazu pójdzie w górę.

Gruzini odrzucili zaproponowany przez Rosję kompromis zakładający scedowanie kontroli nad krajowym gazociągiem na rosyjski Gazprom. Zabieg ten miałby zabezpieczyć temu państwu tanie dostawy gazu z Rosji.

Ceny razy dwa

Zurab Nogaideli, premier Gruzji, potępił na wczorajszym posiedzeniu rządu propozycję koncernu, który chce ponaddwukrotnej podwyżki ceny gazu.

— Powtarzam jeszcze raz, że nie ugniemy się przed politycznym szantażem — zapewnia premier Gruzji.

Tbilisi uważa, że Moskwa używa gazu jako politycznego narzędzia, aby ukarać kraj za prozachodnią politykę. Z kolei Aleksandr Miedwiediew, wiceprezes Gazpromu, twierdzi, że podwyżka ceny ze 110 do 230 USD za 1000 m sześc. ma charakter wyłącznie rynkowy.

Koncern zagroził we wtorek, że odetnie dostawy gazu, o ile nie zostanie podpisane nowe porozumienie na 2007 r. z wyższą ceną. Dodał, że Gruzja mogłaby otrzymywać tańsze paliwo, gdyby zaoferowała Gazpromowi część energetycznych aktywów.

— Gruzja ma możliwości zaoferowania aktywów, tak jak to czynią inne kraje w celu obniżenia ceny gazu. Jednak nie będzie kontraktu na 2007 r., nie będzie dostaw — zagroził Aleksandr Miedwiediew.

Nie sprecyzował, jakie aktywa ma na myśli. Według obserwatorów, chodzi m.in. o gazociąg, który dostarcza rosyjski gaz do sąsiedniej Armenii.

Problem jest poważny — rosyjskie dostawy niemal w całości zaspokajają zapotrzebowanie Gruzji na gaz. Tamtejszy rząd poszukuje alternatywnych źródeł zaopatrzenia, jednak w najbliższym czasie nie będzie w stanie ich znaleźć.

Podwyżka dotyczy również innych rosyjskich odbiorców. Pod koniec października kontrakt na droższe dostawy podpisała Ukraina, która od 2007 r. będzie płacić 130 USD za 1000 m sześc. Dotychczas płaciła 95 USD. Z końcem roku wygasa także kontrakt Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa (PGNiG) z RosUkrEnergo, spółką Gazpromu, który dostarcza Polsce gaz ze środkowej Azji. Dotychczas paliwo to było tańsze niż rosyjskie, jakie Polska kupuje w ramach kontraktu jamajskiego. Pojawiają się jednak doniesienia, że Rosjanie chcą, byśmy płacili RosUkrEnergo nawet ponad 300 USD za 1000 m sześc.