Wszystko jasne. Według czytelników "PB" guru inwestorów został analityk Xeliona. Z minimalną przewagą
Czyich rad nasi inwestorzy słuchają najbardziej? Kogo najbardziej cenią w czasach, kiedy światowe autorytety topnieją w oczach? Takie pytanie zadaliśmy czytelnikom "Pulsu Biznesu" oraz użytkownikom portalu pb.pl.
Wybór w 100 proc. należał do Was: nie tylko mogliście wziąć udział w internetowym głosowaniu, ale najpierw wskazać także kandydatury. Zaproponowaliście 18 nazwisk. W pierwszej turze spośród nich wybraliście dwie kandydatury — jak potem komentowaliśmy w redakcji — oczywistą i niespodziankę. Do finałowej, drugiej rundy przeszli więc Piotr Kuczyński, główny analityk Xelion Doradcy Finansowi, oraz Mariusz Błachut, wiceprezes i zarządzający Noble Funds TFI.
Po trzech pierwszych dniach ponownego głosowania nic nie wskazywało na to, że ostatnie godziny będą tak emocjonujące. Bardzo dużą przewagę zyskał Piotr Kuczyński. Pod koniec zaczęła jednak błyskawicznie topnieć w oczach. Ostateczny wynik: 1141 wskazań na Piotra Kuczyńskiego, 1135 dla Mariusza Błachuta. O wyborze guru zdecydowało zaledwie sześć głosów.
Gratulujemy wyniku obu panom i jeszcze raz dziękujemy wszystkim czytelnikom za rekomendacje oraz udział w głosowaniu.
"PB": Podstawowe pytanie do giełdowego guru: na GPW mamy hossę czy bessę?
Piotr Kuczyński: Wszystko zależy od tego, jaką przyjmiemy definicję. Dla mnie hossa to okres wieloletnich wzrostów indeksów w dużej skali. Tego nie mamy, więc nie możemy mówić o hossie.
Co czeka inwestorów w przyszłym roku? Na jakim poziomie za rok będzie WIG20?
Na zbliżonym do obecnego. W pierwszej połowie 2010 zakładam wzrost, ale w drugiej części roku korektę i to sporą.
A co z długo wyczekiwaną mocniejszą korektą na GPW?
Nie spodziewałbym się w tym roku mocniejszej korekty. Mamy koniec roku, bankierzy i maklerzy chcą mieć duże premie, więc nie za bardzo widzę miejsce na korektę w tym roku. Możliwy jest trend boczny, a korekta najwcześniej w styczniu.
A ile za rok zapłacimy za euro?
Prognozy banków zagranicznych są optymistyczne i mówią, że złoty będzie się umacniał. Jest jeden wyjątek. To prognozy Narodowego Banku Polskiego. Według NBP złoty będzie się osłabiał. To możliwe, bo potrzeby pożyczkowe państwa mogą być duże i gospodarka nie będzie rozwijała się tak genialnie, jak niektórzy twierdzą. Obstawiam trend boczny 4,10-4,30 zł.
Co z surowcami?
Surowce wyglądają znakomicie. W przyszłym roku ceny surowców mogą być zaskakująco wysokie. Jest pretekst do dalszego wzrostu cen. To spodziewane ożywienie. Olbrzymi jest też wpływ carry trade. W przyszłym roku cena ropy może przekroczyć 100 dolarów za baryłkę, ale w jego końcu będzie trańsza (około 80 USD). Złoto może sięgnąć 1300 dolarów za uncję. Oczywiste jest, że budujemy bańkę spekulacyjną na akcjach i surowcach.
Czuje się pan guru naszego rynku?
Nie, bo nie uznaję pojęcia guru. Analityk ma fazy, kiedy się nie myli, ale ma też fazy, w których się myli. Niemniej doceniam, że czytelnicy "Pulsu Biznesu" i pb.pl uznali mnie za najpopularniejszego analityka.
Ma pan swojego guru?
Nie mam. Czytam chętnie analizy ludzi, których poważam. Są to m.in. Rubini czy Stiglitz. Niestety, ich ostatnie prognozy są mało optymistyczne.
Jak wygląda dzień pracy polskiego guru?
Codziennie czytam bardzo wiele opracowań, komentarzy i zapewniam wiedzę na temat rynku doradcom Xeliona. Dzień zaczynam od lektury Bankiera, "Pulsu Biznesu" i zagranicznych serwisów Reuters i Bloomberg. Podstawą do przewidywania jest analiza techniczna. Niezwykle ważne jest psychologiczne podejście do rynku.
Maciej
Zbiejcik, TM