Jeśli krakowski inwestor weźmie "Wprost", będzie miał tytuły o sile "Polityki". I wydatki 50 mln zł.
Od kilku dni spekuluje się, że Grzegorz Hajdarowicz jest coraz bliższy zakupu kolejnego znaczącego tytuły do swojej grupy medialnej. Ma już tygodnik "Przekrój" i miesięcznik "Sukces". Teraz na celowniku krakowskiego inwestora ma być "Wprost".
— Nigdy nie mówię nigdy, ale nie komentuję tej tezy. Choć nie ukrywam, że aktywnie rozbudowuję moje wydawnictwo, szukam okazji na rynku, prowadzę różne negocjacje. Teraz jest tanio. A inwestuję w media, bo się na nich znam — zaznacza Grzegorz Hajdarowicz.
Ciasny rynek
Gdyby biznesmen kontrolujący m.in. giełdowy Jupiter NFI, specjalizujący się w restrukturyzacjach firm, przejął "Wprost", to wraz z "Przekrojem" miałby w ręku tytuły o sprzedaży ogółem około 140 tys. egzemplarzy tygodniowo. To wynik identyczny z tym, jaki osiąga lider rynku tygodników — "Polityka".
— Zawsze sądziłem, że jeśli ktoś kupi "Wprost", będzie to inny wydawca z branży tygodników. Gdyby potwierdziły się spekulacje, to byłby ten kierunek — konsolidacyjny. Bo teraz na rynku w Polsce jest za dużo tygodników. W Niemczech na powierzchni utrzymują się tak naprawdę tylko trzy tytuły — uważa Zbigniew Benbenek, prezes grupy ZPR kontrolującej m.in. "Super Express", "Muratora" i "Podróże".
I dodaje:
— To trudny rynek, ale znane brandy, takie jak "Wprost", mają na nim przyszłość, także w internecie. Przy tak odważnym ruchu inwestycyjnym Grzegorz Hajdarowicz musiałby liczyć się z zainwestowaniem w te trzy tytuły nawet 50 mln zł w ciągu najbliższych trzech lat. Tyle czasu dał przecież na poprawę wyników "Przekrojowi" i "Sukcesowi" — uważa szef ZPR.
Błysnąć i trwać
Michał Lisiecki, szef Platformy Mediowej Point Group, wydającej m.in. "Machinę" i mającej prawa do wydawania tygodnika "Ozon", jest mniej optymistyczny.
— Owszem, "Przekrój" czy "Wprost" mogą szybko zwiększyć sprzedaż. Pytanie, jakim kosztem i czy nie będzie to tylko błysk — ocenia Lisiecki.
Grzegorza Hajdarowicza wizja dokładania do interesu wydawniczego przez najbliższe lata wcale nie przeraża. Ba, biznesmen zapowiada, że to nie koniec zakupów i zaskakujących transakcji z jego udziałem.
— Oczywiście pamiętam też o nowych mediach. Będziemy budować lub przejmować poważne projekty internetowe. Oceniam, że 2010 r. będzie ciężki w reklamie i gospodarce, dlatego nadal to dobry czas na akwizycje. A od połowy 2011 r. powinno być lepiej — szacuje krakowski inwestor.
Zdaniem Macieja Hoffmana, dyrektora generalnego Izby Wydawców Prasy, polski rynek tygodników ma sporo tytułów, ale o wiele mniej czytelników niż np. niemiecki.
— Dlatego potencjalny sukces koncepcji Grzegorza Hajdarowicza będzie zależał od tego, czy i jak wykorzysta on kreatywność, z której słynie, i doświadczenie dziennikarskie, które ma. No i jak będzie pozycjonował swoje projekty w internecie — podkreśla Hoffman.
Karol Jedliński