Pod koniec kwietnia 2024 r. po polskich drogach jeździło prawie 111,8 tys. samochodów osobowych z napędem elektrycznym i hybryd plug-in — wynika z danych Polskiego Stowarzyszenia Nowej Mobilności (PSNM). Według projektu nowelizacji ustawy o biokomponentach i biopaliwach ciekłych oraz niektórych innych ustaw do 2030 r. liczba takich pojazdów powinna w Polsce wzrosnąć do 1,5 mln. To ponad 13-krotnie więcej niż obecnie. Nowe przepisy mają implementować postanowienia unijnej dyrektywy RED II dotyczącej m.in. szerszego wykorzystania energii elektrycznej w transporcie. Warto przypomnieć, że od kwietnia 2024 r. w Polsce obowiązuje również rozporządzenie o paliwach alternatywnych AFIR, które nakazuje rozbudowę infrastruktury ładowania, a to właśnie ona jest piętą achillesową elektromobilności w Polsce. Pod koniec kwietnia 2023 r. po polskich drogach jeździło prawie 73,7 tys. aut z wtyczką, obecnie o ponad 51 proc. więcej. Liczba ogólnodostępnych punktów ładowania urosła jednak mniej. Pod koniec kwietnia 2023 r. kierowcy elektryków mieli do dyspozycji 5440 punktów, obecnie 6691, czyli wzrost wyniósł 23 proc. W rozwoju infrastruktury ładowania wciąż jesteśmy na początku drogi.
Systemowe inwestycje
Nie należy zapominać, że do rozwoju elektromobilności w Polsce potrzeba nie tylko infrastruktury ładowania, ale też odpowiednich planów i programów zachęcających do zakupu samochodów elektrycznych, takich jak Mój elektryk, tym bardziej że pieniądze zarezerwowane na realizację tego programu powoli się kończą. Konieczne są także pieniądze na budowę stacji ładowania i magazynów energii. Ministerstwo Klimatu i Środowiska zapowiada przeznaczenie 1,6 mld zł z KPO na dopłaty do pojazdów elektrycznych, również używanych.
— Wciąż czekamy na oficjalne uruchomienie kolejnych programów dopłat do infrastruktury ładowania i pojazdów elektrycznych. Potrzebne są plany finansowania uwzględniające koszty zakupu samochodów elektrycznych, instalacji stacji ładowania i dystrybucji energii. Rozwój OZE wymaga inwestowania w stabilizację sieci, czyli magazyny energii. Infrastruktura ładowania potrzebuje mocy, dlatego musimy budować nowe źródła wytwórcze — podkreśla Bartłomiej Jaworski z firmy Eaton.
Tworzenie mikrosieci
Jego zdaniem rozwój infrastruktury ładowania nie nastąpi gwałtownie, ale właściciele elektryków już mogą dokładać swoją cegiełkę do transformacji energetycznej. Jeden z elementów koncepcji tworzenia mikrosieci to instalacja ładowarek elektrycznych w domu. Koncepcja zakłada też wytwarzanie, magazynowanie i inteligentne zarządzanie energią elektryczną w ramach jednego budynku. Oprócz ładowarek do elektryków kluczowymi elementami takiej mikrosieci są panele fotowoltaiczne, magazyny energii, inteligentne liczniki oraz oprogramowanie zarządzające urządzeniami. Wszystkie te komponenty współpracują ze sobą, pozwalając na efektywne zarządzanie energią w budynku.
— Budując mikrosieci dążymy do samowystarczalności — panele fotowoltaiczne generują energię ze słońca, a magazyny energii przechowują jej nadwyżkę na później. Zmagazynowaną mocą można naładować samochód elektryczny lub wykorzystać ją w momentach, w których ceny za prąd są najwyższe. Stosowanie takich rozwiązań staje się coraz bardziej potrzebne, szczególnie w obliczu coraz częstszych odłączeń OZE i marnowaniu generowanej przez nie energii, ponieważ sieć nie może przyjąć produkowanej przez nie mocy. Pierwsze odłączenia mieliśmy już w marcu. Nie wróży to zbyt dobrze zbliżającemu się okresowi wakacyjnemu, w którym zielonej energii ze słońca będzie w sieci jeszcze więcej — mówi Bartłomiej Jaworski.
Rozbudowa infrastruktury ładowania samochodów elektrycznych w Polsce wymaga natychmiastowych działań. Chociaż indywidualne inicjatywy, takie jak instalacja domowych ładowarek i tworzenie mikrosieci mogą pozytywnie wpływać na rozwój zielonego transportu i stabilizację sieci, to jednak są one jedynie jednym z elementów. Dla przyspieszenia transformacji energetycznej i rozwoju elektromobilności w Polsce kluczowe są systemowe programy i inwestycje.
