Przedstawiciele branży handlowej ostatnio mają wiele powodów, by odwiedzać Sejm. Burzliwe prace toczyły się nad ustawą o podatku od sprzedaży detalicznej, a potem nad ustawą wstrzymującą jego pobieranie, natomiast Solidarność zgłosiła obywatelski projekt zakazu handlu w niedzielę. Dziś może dojść do drugiego czytania przygotowanej w Ministerstwie Rolnictwa ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwemu wykorzystywaniu przewagi kontraktowej w obrocie produktami rolnymi i spożywczymi.
Temu ostatniemu projektowi udało się coś, co w ostatnich miesiącach, a nawet latach, było niespotykane — sprawił, że branża przemówiła jednym głosem. I jest to głos protestu.
Obawa przed ustawą
— Jesteśmy jako branża zaniepokojeni tym projektem, który będzie w bardzo istotny sposób oddziaływał na relacje z dostawcami. Ta ustawa jest asymetryczna i stygmatyzuje handel, mimo że w założeniu ma bronić i dostawców, i sprzedawców. Wymienia katalog nieuczciwych praktyk głównie po stronie nabywców, pomijając choćby takie praktyki dostawców, jak wstrzymywanie dostaw czy przerzucanie na sklepy ryzyka, związanego z obrotem produktami o krótkim terminie ważności. Warto pamiętać, że w niektórych segmentach rynku spożywczego, jak tłuszcze czy piwo, kilku największych graczy ma znacznie ponad 80 proc. rynku. Handel jest zdecydowanie bardziej rozdrobniony — mówi Maciej Ptaszyński, dyrektor generalny Polskiej Izby Handlu, zrzeszającej przedstawicieli małych sklepów, m.in. funkcjonujących w sieciach franczyzowych Eurocashu.
Ustawa, w intencji jej twórców, ma pozwolić na walkę z wykorzystywaniem przez silniejszych graczy rynkowych pozycji konkurencyjnej, np. przez narzucanie wzorów umów, dyktowanie cen czy wydłużanie terminów płatności, a także stosowanie przez sieci sklepów wielkopowierzchniowych tzw. opłat półkowych. Jej przepisy dotyczą sytuacji, gdy co najmniej jedno z przedsiębiorstw ma obroty powyżej 100 mln zł rocznie. Regulowanie tych relacji nie jest jedynie polskim pomysłem — intensywnie pracuje się nad tym także na poziomie całej Unii Europejskiej, gdzie działa „Forum wysokiego szczebla do spraw poprawy funkcjonowania łańcucha dostaw żywności”. Projekt przewiduje srogie kary dla przedsiębiorców, którzy znajdą się na celowniku Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK), mogącego wszczynać postępowania z urzędu lub w wyniku zawiadomień firm, uznających się za pokrzywdzone. Za nieuczciwe wykorzystywanie przewagi kontraktowej grozi kara w wysokości do 3 proc. rocznych obrotów, a za utrudnianie kontroli — do 50 mln EUR.
— Ustawa jest niebezpieczna i może spowodować falę donosów, które będą długo analizowane przez UOKiK. Może doprowadzić do upadku najmniej rentownych polskich firm, a firmy zagraniczne będą sięgały po import, by uniknąć ryzyka płacenia kar, zrodzonego przez nieprecyzyjne przepisy — mówi Renata Juszkiewicz, przewodnicząca POHID.
Lepiej regulować
Przedstawiciele producentów żywności są do projektu nastawieni bardziej pozytywnie.
— Ta regulacja jest potrzebna i mówienie o jej asymetryczności uważam za absurd — dotyczy przecież relacji nie tylko między sieciami sklepów i dostawcami, ale też wcześniejszych ogniw łańcucha, producentów i przetwórców. Diabeł tkwi w szczegółach: przepisy są nieprecyzyjne, a przy zagrożeniu tak dużymi karami dobrze byłoby jednak wiedzieć, za cokonkretnie można je dostać. Mamy nadzieję, że zostanie to wyjaśnione na kolejnych etapach prac parlamentarnych — mówi Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności. Marian Sikora z Federacji Branżowych Związków Producentów Rolnych uważa, że ustawowe uregulowanie relacji na rynku wyjdzie na dobre wszystkim.
— Rolnicy są zbyt słabi w negocjacjach z przetwórcami, a przetwórcy są zbyt słabi w negocjacjach z sieciami — i w konsekwencji są np. obciążeni opłatami półkowymi, które przerzucają na nas, a my mamy mniej pieniędzy choćby na zakupy w tych sieciach. Pomoc rządu się tu przyda — mówi Marian Sikora. © Ⓟ