Harper, producent artykułów higieniczno- kosmetycznych podsumowuje pierwsze trzy kwartały. Choć były trudne dla spółki, to zarząd chwali się, że udało się zacisnąć pasa.
- W związku z wysokimi cenami bawełny, które poszybowały w górę pod koniec 2010r., postanowiliśmy zmniejszyć koszty stałe, sprzedaży i marketingu. Łącznie zredukowaliśmy je w pierwszych trzech kwartałach o blisko 4 mln zł – mówi Robert Neymann, prezes Harper Hygienics.
Bawełna nie jest już bolączką Harpera, bo ceny wróciły do poziomu sprzed kryzysu bawełnianego, a ostatnie zbiory były wystarczające. Problemem okazuje się sam rynek, który nie rośnie tak jak jeszcze trzy lata temu.
- Prawie wszytki kategorie- od patyczków higienicznych po płatki do demakijażu- notują spadki dynamiki. Z tego powodu szukamy alternatywy dla polskiego rynku, głównie w krajach Europy Zachodniej– tłumaczy Robert Neymann.
Obecnie rynkiem eksportowym nr jeden jest Rosja, dzięki której do kasy spółki trafiło w tym roku blisko 25 mln zł. Na celowniku Harpera jest rynek niemiecki, angielski i francuski.
- W Niemczech jesteśmy obecni w Rossmannie. Prowadzimy rozmowy z kolejnymi sieciami – informuje Robert Neymann.
Spółka chce być obecna na półkach zachodnich sieci pod marką dystrybutora, bo jak tłumaczy jest to łatwiejsze niż wejście z własnymi brandami. Na koniec września rynki zagraniczne wygenerowały blisko 40 proc. przychodów.
- W ciągu 2-3 lat chcemy zwiększyć ten udział do 50 proc. – zapowiada Robert Neymann.
Na koniec trzeciego kwartału strata producenta artykułów higieniczno- kosmetycznych wyniosła 3 mln zł, a przychody 172 mln zł. Spółka ma nadzieję, że na koniec roku będzie na plusie.