Rok temu „PB” alarmował, że potrzeba 40 tys. pokoi hotelowych (plus minus 160-200 obiektów), żeby godnie przyjąć kibiców, graczy i organizatorów EURO 2012. Tekst wywołał burzę, odezwali się eksperci, którzy ocenili, że wystarczy połowa. Dziś jest już mowa o 260 nowych hotelach za 4 mld zł. I nie jest dobrze — mimo że po wyborze Polski i Ukrainy na organizatorów EURO 2012 miasta postanowiły ułatwić życie deweloperom hotelowym (w Warszawie zostali oni zwolnieni z podatku od nieruchomości).
Hotelarzy stopują niekorzystne przepisy. Najbardziej absurdalny jest zapis w artykule 61 ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. W przypadku braku planów zagospodarowania, a to dotyczy kilkudziesięciu procent powierzchni kraju, można postawić hotel, o ile na sąsiedniej działce już się jakiś hotel znajduje (zapis o tak zwanym dobrym sąsiedztwie).
O zapaści inwestycyjnej w branży hotelarskiej dowiesz się z piątkowego "Pulsu Biznesu".