HVB NIE MA SZANS UBIEGAĆ SIĘ O PKO BP

Paweł Zielewski
opublikowano: 1999-09-30 00:00

HVB NIE MA SZANS UBIEGAĆ SIĘ O PKO BP

Niemieckie deklaracje pozostaną tylko i wyłącznie w sferze planów, sądzą analitycy

JEDNO SŁOWO: Jedna sugestia Olafa Scheera z Hypo -und Vereinsbanku, że Niemcy rozważają ubieganie się o udział w prywatyzacji PKO BP, spowodowała szum, jakiego środowisko bankowe dawno nie było świadkiem. fot. Borys Skrzyński

„Nie wykluczamy wzięcia udziału w prywatyzacji PKO BP” — taka deklaracja padła z ust przedstawicieli Hypo -und Vereinsbanku, niemieckiej instytucji, która w Polsce ma już krakowski BPH. „Podobne deklaracje pozostają w gestii pobożnych życzeń” — odparowują analitycy.

Wszystko wskazuje na to, że Bogusławowi Kottowi, prezesowi BIG Banku Gdańskiego, udało się jednak obronić przed przejęciem przez Deutsche Bank.

Sam Deutsche Bank, jakby pogodzony z porażką, postawił na stworzenie — konkurencyjnej wobec rodzimej — nowoczesnej oferty detalicznej.

Commerzbank, strategiczny inwestor BRE Banku, postrzegany jest słusznie jako instytucja, która przejmuje „łączone” Handlowy i BRE Bank.

— Zaangażowanie niemieckiego kapitału w polski system bankowy osiągnęło już punkt krytyczny. Powtarzanie, że nie ma woli politycznej, niekoniecznie mającej uzasadnienie ekonomiczne, by Niemcy powiększali swój stan posiadania w polskich bankach, powoli zaczyna nużyć. Dlatego nie za bardzo mogę zrozumieć deklaracji bankowców z Hypo -und Vereinsbanku — twierdzi jeden z analityków.

Niemiecki optymizm

Niemieckie „niewykluczenie” wzięcia udziału w prywatyzacji PKO BP w środowisku bankowym nie budzi emocji. Raczej rozbawienie. Żaden z rozmówców nie potraktował tego poważnie. Nikt też nie śmie nawet spekulować, czym kierował się Olaf Scheer, odpowiedzialny w HVB za działalność banku w Europie Środkowej i Wschodniej.

— Niemcy potrafią być nieprzewidywalni — brzmi jedna z opinii.

— To musiało być albo przejęzyczenie, albo nieznajomość realiów, w co trudno uwierzyć — dodają inni.

W przypadku PKO BP nadal obowiązuje koncepcja sprywatyzowania banku poprzez wprowadzenie do niego — na wzór Banku Handlowego — grupy inwestorów stabilnych. Znaczna część akcji miałaby zostać rozproszona wśród drobnych ciułaczy — inwestorów — klientów banku. Ten ogólny pomysł ma jednak — co udowodnił przypadek BH — wady.

Łatwy cel

Sprywatyzoway na modłę MSP PKO BP byłby bankiem relatywnie słabym. Po pierwsze: nie byłoby inwestora, który — nie widząc dla siebie znacznych korzyści — włożyłby w bank pieniądze umożliwiające unowocześnienie oferty i sposobu jej dystrybucji. Po drugie — PKO BP z takim akcjonariatem, jaki widzi się Ministerstwu Skarbu Państwa, byłby dość łatwym kąskiem do wrogiego przejęcia. Bank jest kolosem. Zdaniem obserwatorów, brakuje mu silnego, zdecydowanego zarządu. Takiego, który potrafiłby twardą ręką i konsekwentnie osiągać cele — również zostać partnerem w wymyślaniu koncepcji prywatyzacji banku.

— Być może jest to jeden z powodów, dla których taka deklaracja w ogóle padła — tłumaczy analityk dużego polskiego banku.

Musi się coś dziać

Hypo -und Vereinsbank musi przejąć jeszcze jeden polski bank sieciowy, by poważnie myśleć o uczynieniu z BPH trzeciego na rynku detalicznym banku. Plany te są dzisiaj nierealne. Zdaniem analityków, Bank Przemysłowo- -Handlowy ma ogromne szanse za kilka lat być jednym z pięciu- -siedmiu banków dyktujących kierunki rozwoju bankowości detalicznej i ustanawiających standardy obsługi klienta. Jednak nie ma co marzyć o trzeciej pozycji. Zwłaszcza że — choć na razie niemożliwa, ale w rzeczywistości nieunikniona — jest fuzja Wielkopolskiego Banku Kredytowego i Banku Zachodniego: obie instytucje mają komplementarną sieć i tego samego właściciela.

Nauczka po fuzji

O tym, że jakikolwiek niemiecki inwestor nie ma już co marzyć o kupnie polskiego banku, świadczy dodatkowo casus fuzji Banku Handlowego i BRE Banku.

— Kiedy okazało się, że fuzja obu instytucji to zwykłe przejęcie Banku Handlowego przez niemiecki Commerzbank i że w przyszłym zarządzie pierwsze skrzypce będą grali „ludzie Commerza”, to pierwotny pomysł, by połączony Bank Handlowy SA został w przyszłości inwestorem strategicznym w PKO BP — upadł. Idea sama w sobie miała ręce i nogi — nowa instytucja byłaby na tyle silna, by uczynić z giganta detalicznego perłę na tym rynku. Zwłaszcza że BH udowodnił, że potrafi i ma na to pomysł — uważa analityk.

Powodów niechęci, by Niemcy nie zostali nawet jednym z inwestorów stabilnych w PKO BP —zdaniem rozmówcy — należy szukać w polityce.

Całe zamieszanie, spowodowane nieostrożną i, prawdopodbnie, zbyt pochopną wypowiedzią Olafa Scheera z Hypo -und Vereinsbanku, może obrócić się przeciwko inwestorom niemieckim w Polsce w ogóle. Obawy analityków mają uzasadnienie.

Największym przegranym może zostać Deutsche Bank, któremu — mimo wszystkich przeciwności — pozostał jeszcze cień szansy na strategiczną inwestycję w BIG Bank Gdański. Jedna wypowiedź przedstawiciela rodzimej konkurencji może i tę szansę ostatecznie zaprzepaścić.

DB jest jednak przygotowane na tę ewentualność. Norbert Czypionka, członek zarządu DB Polska, zapowiedział już rozszerzenie oferty detalicznej banku, czyli obniżenie wymagań dotyczących osiąganych dochodów, by z tej oferty skorzystać.

Organizator

Puls Biznesu

Autor rankingu

Coface