I po co to było

Jacek Zalewski
opublikowano: 2007-04-16 00:00

Na zakończenie komentarza w poprzednim numerze, zatytułowanego „Nowela — do kosza”, dobrze radziłem „aby konstytucyjny temat w ogóle nie został dzisiaj podjęty, lecz wycofany przez wnioskodawców i schowany w koszu z pokrywą zamykaną na klucz — wyłącznie ze względów legislacyjnych!”. Ale zacietrzewieni i wzajemnie skłóceni rządcy IV RP musieli sprawdzić, czy ochronę życia da się wpisać do Konstytucji III RP (ten numer znajduje się w jej preambule) w piątek, trzynastego. Sprawdzili — i teraz leczą konstytucyjnego kaca.

Z kronikarskiego obowiązku podajemy wyniki piątkowych głosowań Sejmu nad pięcioma konkurencyjnymi wnioskami. Wymagana większość 2/3 głosów każdorazowo zależała od liczby uczestniczących posłów (tylko przy skracaniu kadencji sztywno obowiązuje próg 307, liczony od 460).

n Wniosek LPR (zmiany art. 30 i 38) — 165:137, wymagane 276, wstrzymało się 111, nieobecnych 47.

n Wniosek LPR (zmiana art. 38) — 173:135, wymagane 279, wstrzymało się 110, nieobecnych 42.

n Wniosek PiS (dodanie art. 236a) — 171:206, wymagane 296, wstrzymało się 66, nieobecnych 17.

n Wniosek PiS (zmiana art. 38) — 170:204, wymagane 296, wstrzymało się 69, nieobecnych 17.

n Wniosek komisji (zmiana art. 30) — 269:121, wymagane 296, wstrzymało się 53, nieobecnych 17.

Jedynym głosowaniem poważnym było ostatnie, skupiające koalicję rządową, PSL oraz 24 posłów z klubu PO, w którym każdy określał się zgodnie z sumieniem. Tym razem zabrakło 27 głosów. Na ich „wyjęcie” z PO ciężko przeżywający porażkę prezes PiS Jarosław Kaczyński liczy przy następnej próbie. Jest to praktycznie nierealne, albowiem grupa posłów PO sprzyjąjących takiej akurat ideowej nowelizacji Konstytucji już się określiła.

Od piątku trwają spory, kto jest największym przegranym konstytucyjnego starcia. Formalnie to marszałek Marek Jurek, który załamany ogłosił swoją dymisję bez zgody partyjnych wodzów i na sobotnim plenum PiS usłyszał od nich „słowa bardzo obraźliwe, których nie chciałby pamiętać”. Rzucił partyjne członkostwo i demonstracyjnie wyszedł, a wraz z nim grupka posłów. Uzasadnienia rezygnacji Jurek nie musi wymyślać — wystarczy skopiować z wniosku o jego usunięcie, który jako druk nr 598 od 12 stycznia 2006 r. oczekiwał pół roku na rozpatrzenie i 7 czerwca został wycofany. Zachowuje przecież aktualność teza tamtego wniosku, iż niespotykane podporządkowanie Sejmu interesom jednej partii „dyskwalifikuje posła Marka Jurka” jako marszałka.

Politycznie największym przegranym jest prezydent Lech Kaczyński, który osobiście napisał wersję nowelizacji wniesioną formalnie przez posłów PiS. Spójrzmy na wyniki głosowania trzeciego i czwartego — projekty autorstwa prezydenta uzyskały mniej głosów za niż przeciw! A gdyby nie ostra interwencja Jarosława Kaczyńskiego na posiedzeniu zbuntowanego klubu PiS, tych głosów za byłoby co najwyżej kilkadziesiąt. Tym razem bracia przeszacowali swoje wpływy i trudno im przełknąć pierwszą od półtora roku gorzką porażkę. Znając ich zawziętość, nie zostanie to krnąbrnemu Sejmowi — postrzeganemu jako całość, bez rozdrabniania na kluby — zapomniane.