Posłuchaj rozmowy w formie podcastu:
„PB”: W jakim kierunku zmierza prawodawstwo dronowe?
Paweł Szymański: Przepisy od samego początku były projektowane tak, by drony w Polsce mogły latać na wzór lotniczy i żeby w powietrzu latało ich jak najwięcej. Dzięki temu jesteśmy w czołówce, jeżeli chodzi o kwestie legislacji i wykorzystania dronów w Unii Europejskiej. Ten rok jest przełomowy. 31 grudnia wejdą w życie zupełnie nowe przepisy określające organizację rynku bezzałogowych statków powietrznych. Początkowo miały one obowiązywać od 1 lipca, ale w związku z pandemią nastąpiło odroczenie. Obecnie operatorów dronów obowiązuje znajomość prawa lotniczego, które nie jest prostą materią. Muszą dobrze się orientować, żeby wiedzieć, gdzie można latać, a gdzie nie. To się zmienia dzięki technologii wdrażanej przez Polską Agencję Żeglugi Powietrznej, zwłaszcza dzięki systemowi PansaUTM, który ułatwia odnajdywanie się użytkowników w przestrzeni. Dlatego największą zmianą będzie uproszczenie organizacji przestrzeni powietrznej na potrzeby osób wykonujących loty dronami. Nowe przepisy będą dotyczyły wszystkich osób, które latają dronami powyżej 250 gramów, czyli nawet bardzo małymi. Osoby te będą musiały mieć odpowiednią wiedzę i stosować się do obowiązujących przepisów. Natomiast pakiet tej wiedzy będzie dostosowany do faktu, że często operatorami dronów są osoby kilkunastoletnie.
Pojawią się m.in. testy online, uprawniające do wykonywania lotów.
Będą dwie kluczowe zmiany. Oprócz bezpłatnego szkolenia online i testu sprawdzającego przyswojenie wiedzy wymagana będzie rejestracja wszystkich użytkowników dronów powyżej 250 gramów lub tych, które posiadają — jak to nazwano w przepisach — „czujnik do zbierania danych osobowych”, czyli w praktyce kamerę. Będą to przepisy jednolite dla całej Unii Europejskiej. Pewne różnice między poszczególnymi krajami pozostaną, ale dotyczyć będą np. struktury przestrzeni powietrznej, natomiast ogólne założenia będą dla wszystkich krajów takie same.
Ujednolicenie to krok do tego, żeby drony mogły być powszechnie wykorzystywane w biznesie, a nie tylko przez użytkowników rekreacyjnych. Co będzie możliwe dzięki nowym przepisom?
Wszystkie branże, które wykorzystują drony, najwięcej potencjału dostrzegają w zautomatyzowaniu ich lotu. Chodzi o drony, które służą np. do monitoringu czy w niedalekiej przyszłości do transportu wszelkiego rodzaju dóbr: od leków, co się w niektórych częściach świata już odbywa, aż do przewożenia paczek. Przepisy będą więc oparte na analizie ryzyka. Operacje niskiego ryzyka będą obarczone niższymi wymaganiami prawnymi. Bardziej ryzykowne będą wymagały od takich systemów więcej. Dzięki elastyczności przepisów można natomiast poważnie myśleć o tym, aby automatyczne loty dronów, czy inaczej — latających robotów, były bezpiecznie realizowane. Wybiegając jeszcze bardziej w przyszłość, to zupełnie poważnie mówi się o dronowych taksówkach — np. w Dubaju ich uruchomienie planowane jest na lata 2023-24. Myślę, że w naszych warunkach poważnie będzie można o tym pomyśleć za mniej więcej 10 lat. Idziemy w stronę „Gwiezdnych wojen”, gdzie w miastach przyszłości latają różnego rodzaju urządzenia między budynkami. Może brzmi to jak science fiction, ale w urzędziejuż przygotowujemy się do tego, co ma się wydarzyć.
ULC będzie wydawał koncesje na dronowe linie lotnicze dla firm? Amerykański nadzór już je wydaje.
Dokładnie w tym kierunku to zmierza. Będzie to jednak nadzór lotniczy, który w zdecydowany sposób będzie różnił się od tego, jaki znamy do tej pory. Drony używane obecnie są prostymi urządzeniami i z podstawową znajomością przepisów można je bezpiecznie użytkować. Automatyzacja zmienia wszystko — loty będą więc miały wyższy stopień skomplikowania i będzie potrzeba certyfikacji takich systemów. Zanim to się jednak wydarzy, musi pojawić się akceptacja społeczna dla dopuszczenia do użytku takich rozwiązań.
Wywiad jest skróconym zapisem rozmowy z odcinka podcastu „Puls Biznesu do słuchania” pt. „Drony podbijają niebo”.