Najwięcej trafi do tych, którzy kupują lub mają nowe technologie
Nowoczesna maszyna lub innowacyjna technologia — to za mało. Warto mieć… patent na sukces.
Właściwie wszystkie programy, które są obecnie realizowane w ramach funduszy europejskich, wymagają od przedsiębiorców innowacyjności. Ci, którzy chcą otrzymać dofinansowanie na nowoczesne technologie lub supernowoczesny sprzęt, muszą zaprezentować innowacyjność na najwyższym poziomie — co najmniej międzynarodowym, a najlepiej globalnym. Nie wystarczy sam plan zakupu maszyny lub technologii.
Patent na sukces
Największe szanse na pieniądze mają ci, którzy chcą kupić technologię znaną na świecie nie dłużej niż trzy lata, a najlepiej krócej niż rok — to do nich trafi najwięcej dotacji. W czołówce beneficjentów znajdują się także tacy inwestorzy, którzy swój pomysł opatentowali lub zamierzają to zrobić. Szansę na sukces mają też firmy podejmujące projekty rozwojowo-badawcze.
Przed przedsiębiorcami z roku na rok stawiane są coraz wyższe wymagania.
— Początkowo, kiedy zapoznaliśmy się z kryteriami oceny projektów w ramach Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka, uznaliśmy je za bardzo ostre. Okazuje się jednak, że przedsiębiorcy doskonale dali sobie radę. W ramach działania 4.4. "Nowe inwestycje o wysokim potencjale innowacyjnym" przedsiębiorcy złożyli około 500 wniosków. Jedynie 21 z nich zostało odrzuconych ze względu na braki formalne. Złożone projekty opiewały na kwoty kilkakrotnie przekraczające dostępne środki finansowe — mówi Bartosz Niedźwiedzki z Ernst Young.
Gra warta świeczki
Szturmem po pieniądze ruszyli mali, średni i duzi przedsiębiorcy. Dla niektórych dobrych wniosków po prostu nie starczyło pieniędzy. Inne nie były wystarczająco dobre.
— Największa batalia toczy się, gdy fundusze rozdzielane są w ramach konkursów otwartych — tj. na zasadzie "kto pierwszy, ten lepszy". Tak było w przypadku działania 4.5.1. skierowanego do firm z sektora produkcyjnego. Na dofinansowanie mogły liczyć firmy planujące przedsięwzięcia, których koszty kwalifikowane wynosiły minimum 160 mln zł oraz zakładały utworzenie 200 miejsc pracy. W tym przypadku pula środków wysokości 120 mln euro została rozdzielona pomiędzy cztery projekty. Można się spierać o słuszność koncepcji konkursów otwartych, gdyż niektórzy inwestorzy mogli po prostu nie zdążyć ze złożeniem swoich projektów — wyjaśnia Bartosz Niedźwiedzki.
W obecnej perspektywie finansowej na lata 2007-08 rozdzielone zostały praktycznie wszystkie dostępne fundusze na inwestycje. Należy się spodziewać, że w najbliższych latach zainteresowanie będzie rosło, a pieniędzy będzie coraz mniej. Udział w konkursach wezmą ci, którym jeszcze się nie udało, lub ci, którzy dopiero chcą próbować swoich sił. Często zdarza się, że przedsiębiorcy dostają pieniądze na swoje inwestycje dopiero za drugim lub trzecim razem. Czasem opłacalne jest ryzyko — poszerzenie projektu o nowatorski pomysł, który może zadecydować o przyznaniu dotacji.