O 20 proc. w Polsce i o 26 proc. na rynkach zagranicznych – o tyle przesyłek więcej InPost, operator sieci paczkomatów, dostarczył w pierwszym kwartale tego roku. W środę spółka, notowana na giełdzie w Amsterdamie, opublikowała wyniki. Na początku sesji jej notowania rosną o ok. 9 proc.
InPost chwiali się przekraczającym 20 proc. wzrostem przychodów i nawet większym wzrostem rentowności. Oczyszczona ze zdarzeń jednorazowych EBITDA (zysk operacyjny powiększony o amortyzację) sięgnęła od stycznia do marca 760 mln zł, co oznacza wzrost o 36 proc. rok do roku. Marża na tym poziomie wyniosła 31,3 proc., czyli była wyższa o 3,4 pkt. proc. niż rok wcześniej. Grupa w prezentacji dla inwestorów wskazuje, że w Polsce marża „stabilizuje się”, ale poprawia się wyraźnie na innych rynkach.
- Pierwszy kwartał był lepszy niż w ubiegłym roku, ale oczekiwań na cały 2024 r. nie zmieniamy, to na razie zbyt krótki okres, by je weryfikować. W Polsce celujemy w marżę na poziomie ok. 45 proc. Zakończyliśmy w pierwszym kwartale zmiany cenników, czego efekt widoczny był od marca. Z drugiej strony widzimy wpływ inflacji kosztowej, z którą będziemy sobie radzili cały rok. Ten wpływ równoważony jest przez efekt dźwigni operacyjnej - mówi Inga Jędrzejewska, zastępczyni CFO InPostu.
Widać ożywienie
Na czysto w pierwszym kwartale grupa zarobiła 255 mln zł, co oznacza wzrost o 120 proc.
- Pierwszy kwartał jest kolejnym kwartałem, w którym cała grupa - w Polsce i za granicą - ma ponadprzeciętnie dobre wyniki finansowe oraz wolumenowe, i w którym przede wszystkim zwiększa udziały rynkowe. W Polsce przy wzrośnie rynku o 12 proc. urośliśmy o 20 proc., co oznacza, że zdobywamy udziały rynkowe. W Mondial Relay [francuska spółka z grupy, działająca na kilku rynkach zachodnioeuropejskich - red.] ta różnica jest jeszcze większa. Tam w kluczowym segmencie B2C, gdzie nie mieliśmy najmocniejszej pozycji, rośniemy o 28 proc. - mówi Rafał Brzoska, prezes i znaczący akcjonariusz InPostu.
Tempo wzrostu na poziomie grupy utrzymuje się na podobnym poziomie w drugim kwartale. InPost podaje, że do polowy maja notuje 20-procentowy wzrost wolumenu. W Polsce dynamika jest mniejsza niż na początku roku (wynosi „kilkanaście procent”), ale szybciej rośnie biznes za granicą.
- Po pierwszych tygodniach drugiego kwartału jesteśmy pozytywnie zaskoczeni dynamiką. Trudno nam powiedzieć, czy to ożywienie wynikające z realizacji odłożonych zakupów, czy też widać efekt podwyżki płacy minimalnej. My często jesteśmy barometrem gospodarki i wcześnie widać u nas, jaka będzie dynamika konsumpcji. Na razie za wcześnie, by oceniać, czy wysoka dynamika utrzyma się na przestrzeni roku, jestem jednak umiarkowanym optymistą i sądzę, że widać ożywienie gospodarcze - mówi Rafał Brzoska.
InPost zarabia pieniądze przede wszystkim w Polsce, gdzie ma 22,6 tys. paczkomatów, i dzięki nim finansuje ekspansję za granicą. W pierwszym kwartale Polska odpowiadała za 88 proc. skorygowanej EBITDA. Na wszystkich rynkach paczkomatów jest łącznie 37,7 tys., co oznacza, że w pierwszym kwartale rozstawiono 2,2 tys. nowych.
Marketingowy nacisk
Relatywnie najwolniej rosną rynki, na których InPost działa za pośrednictwem spółki Mondial Relay i dostarcza przesyłki przede wszystkim do zlokalizowanych w sklepach punktów odbioru osobistego. To Francja, Hiszpania, Portugalia i kraje Beneluksu. W pierwszym kwartale na tych rynkach wolumen przesyłek obsłużonych przez grupę zwiększył się o 9 proc., przy spadku rynku o 4 proc.
Kolejny rentowny kwartał zanotowały dwa pozostałe rynki zagraniczne, które jeszcze rok temu przynosiły InPostowi straty – Wielka Brytania i Włochy. Na rynku brytyjskim, gdzie w ciągu roku InPost zwiększył liczbę paczkomatów o jedną trzecią (a liczbę skrytek o 60 proc.), wolumen dostarczonych paczek wzrósł o 147 proc.
InPost chwali się również szybkim wzrostem liczby użytkowników usługi płatniczej InPost Pay, która zadebiutowała w październiku ubiegłego roku.
- Na koniec pierwszego kwartału mieliśmy 1 mln użytkowników tej usługi, tydzień temu komunikowaliśmy, że jest ich 1,5 mln, a dziś to już 1,6 mln. Podkreślam jednak, żę to nie jest usługa, której zadaniem jest zarabianie pieniędzy na transakcjach. Jej celem jest lojalizacja klientów i poprawa doświadczenia zakupowego. Na razie dostępna jest w Polsce, ale docelowo będzie na każdym rynku, na którym działamy - mówi Rafał Brzoska.
Grupa szykuje się marketingowo do dwóch dużych wydarzeń sportowych: we Francji jest sponsorem startującego w czerwcu Tour de France, w Polsce natomiast wspiera reprezentację piłkarską szykującą się do Euro. Kolarstwo może stać się ważniejsze od piłki.
- Nie ujawniamy kwot, które przeznaczamy na marketing sportowy ani na marketing w ogóle, ale mogę powiedzieć tyle, że są to pieniądze duże i rosnące. Z naszych badań wynika, że wielu respondentów wymienia kolarstwo jako coś, co powinniśmy sponsorować. Piłka nożna jest oczywiście dobrze oceniana, ale inne dyscypliny sportowe mogą mieć bardziej pozytywne przełozenie. Niczego nie przesądzamy, ale nie wykluczam zmiany nacisku w naszej strategii marketingu sportowego - mówi Rafał Brzoska.