Kraków kojarzy się z brakiem pośpiechu i oszczędnością, ale pocztowcy ostro inwestują w szybką rozbudowę sieci paczkomatów i nie zamierzają zwalniać. Krakowski Integer.pl miał w pierwszym półroczu 132 mln zł przychodów (wzrost o 14,7 proc.), a 82 proc. tej sumy przyniósł mu biznes pocztowy, czyli InPost.
Tworzona przez niego sieć paczkomatów w 2016 r. ma mieć 16 tys. maszyn i obejmować prawie całą Europę. Cały projekt, realizowany wspólnie z funduszem PineBridge, będzie wart ponad 450 mln zł.
— Koncentrujemy się na międzynarodowej ekspansji paczkomatów, której rezultaty już widać. Przygotowujemy się też do kolejnych wdrożeń, których efekty będą widoczne jeszcze w tym roku — zapowiada Rafał Brzoska, prezes Integera.
Spółka w pierwszym półroczu miała 46 mln zł skonsolidowanego zysku netto. To 298 proc. więcej niż rok wcześniej, ale dywidendy nie będzie.
— Zysk w dużej mierze był efektem zdarzenia jednorazowego, czyli sprzedaży biznesu bezadresowego [za 12,5 mln EUR kupiła go austriacka poczta publiczna — red.]. Zapowiadaliśmy, że te pieniądze posłużą nam przy budowie wraz z PineBridge europejskiej sieci paczkomatów. Polityka dywidendowa nie zmieni się w ciągu najbliższych dwóch lat — mówi Rafał Brzoska.
Wyniki Integera nie robią wrażenia na analitykach.
— Na pierwszy rzut oka wyniki są lepsze od oczekiwań, bo spółka pokazała wyższy zysk na sprzedaży segmentu druków bezadresowych i niższe koszty. Istotnie spadły jednak kwartalne przychody, słabo wyglądały też przepływy operacyjne. Ze względu na wydarzenia jednorazowe trudno oszacować, jakie były tzw. powtarzalne wyniki, co utrudnia formułowanie wniosków dotyczących wyników w przyszłości — ocenia Adrian Kyrcz, analityk DM BZ WBK.