Integracja z UE niczego nie zmieni
Producenci turbin i silników widzą przyszłość w czarnych kolorach
JEST CIĘŻKO: Jak twierdzi dyrektor PZL-WZM, wejście w zachodnie sieci serwisowe jest praktycznie niemożliwe. Wiadomo bowiem, że są one objęte szczególną opieką producencką. fot. Małgorzata Pstrągowska
W Polsce drastycznie obniżyła się produkcja silników wysokoprężnych i turbin parowych. Spadł również ich eksport. Rośnie natomiast import tego sprzętu.
Zdaniem Marka Jaskólskiego, kierownika Biura Handlowego Wytwórni Silników Wysokoprężnych ANDORIA, przyczyną problemów z eksportem jest kryzys ogólnoświatowy, który dotyka nie tylko polskich producentów. Natomiast wytwarza się tych produktów coraz mniej, a sprowadza się coraz więcej, ponieważ rodzime firmy są przede wszystkim słabsze finansowo od zachodnich konkurentów.
Unia nie pomoże
Innym problemem producentów sprzętu maszynowego jest słaba kondycja polskich odbiorców.
— Na przykład turbiny przemysłowe wykorzystywane są w różnego rodzaju fabrykach, stosujących parę w procesach technologicznych. Dzisiaj są to głównie zakłady chemiczne, takie jak Petrochemia Płock, czy Rafineria Gdańska. Kiedyś ich głównym odbiorcą były cukrownie, ale dzisiaj wolą remontować stare maszyny. Nie chcą wydawać pieniędzy na nowy sprzęt — relacjonuje Maciej Kolator, główny specjalista ds. strategii i rozwoju ABB Zamech.
Zdaniem przedstawicieli polskich firm działających w branży maszynowej, przyszła integracja z Unią Europejską nie poprawi ich kondycji.
Tego samego zdania jest Jarosław Lazurko, dyrektor Warszawskich Zakładów Mechanicznych PZL-WZM. Jak mówi, sam moment połączenia Polski z Unią Europejską nie wniesie nic nowego do rodzimego przemysłu maszynowego.
Walka o byt
Krajowi producenci starają się przetrwać na rynku. Wykorzystują praktycznie każde korzystne dla siebie zjawisko, które mogłoby przynieść jakieś zyski.
— Ponad 40 proc. naszej produkcji przeznaczamy na eksport, z czego 2/3 wysyłamy do USA. W ten sposób staramy się ratować. Jesteśmy mocni na rynku części zamiennych. Jako jedna z pierwszych polskich firm w tej branży stworzyliśmy na początku lat 90. sieć dealerską — opowiada Jarosław Lazurko,
Jak mówi, nie jest to jednak działalność, która na dłuższą metę zapewni jego firmie stały zysk.
— Sprzęt, który produkujemy, po prostu powoli wychodzi z eksploatacji — dodaje.
Polskie firmy coraz częściej są wypierane przez nowoczesne technologie zachodnie. Dobrym przykładem może być nowootwarta fabryka ISUZU w Tychach, która produkuje nowoczesne silniki wysokoprężne. Ponoć Japończcy nie brali nawet pod uwagę oferty współpracy złożonej przez PZL-WZM.
Wojciech Surmacz